Magazyn 

Przegląd wrocławskiej muzyki niezależnej, część I

Tym konkretnym tekstem chciałbym zacząć cykl oddający to czym interesuję się na co dzień. Artyści mało znani z wyboru, bądź Ci na granicy osiągnięcia statusu muzyka mainstreamowego. Od rapu, przez punk po delikatny pop. Z uwagi na charakter Kalejdoskopu skupię się na formacjach lokalnych, przybliżając słuchaczowi klimat rzeczonej muzyki oraz uzupełniając notki o daty koncertów w naszym mieście. Wybór wydawnictw nie jest chronologiczny, a jedynym kryterium pojawienia się tutaj jest bieżący rok wydania.

AveCaesar – long story short vol​.​I

Post-hardcorowy duet z dwoma długogrającymi albumami i jedną epką na koncie. Największą renomę chłopakom przyniosły jednak liczne koncerty (we Wrocławiu np. na Gruzilla Festival 2017 czy trasie Grunt Aby Głośno). Obydwoje muzycy występują w zwierzęcych maskach, dopełniających całość show chaotycznym tańcem gitarzysty pod pseudonimem Silvio Noir oraz ciężkiej perkusji Fabio Vendetty. Tegoroczne EP noszące tytuł „long story short vol.1” ma być częścią większej całości, wraz z longplayem zapowiedzianym na środek jesieni 2018. Muzycznie jest ciężko i agresywnie, zespół czerpie inspiracje z estetyki emo/screamo, a brak basisty w składzie zupełnie nie przeszkadza. I bez niego jest wystarczająco hałaśliwie.

Aviaries – DEADEN ME

Nowy singiel wrocławskich fanów mrocznego brzmienia spod znaku post-punk/darkwave nie zawodzi. Pierwsza płyta wydana w 2016 do tej pory jest jednym z moich ulubionych polskich albumów. Ładunek emocjonalny przekazywany przez zespół od tego czasu nie zmalał, toteż „DEADEN ME” zaczyna się ciężkim uderzeniem, by następnie znów przejść do czegoś co z muzyką Aviaries kojarzę najbardziej – przerażającego smutku, rozpaczy i minimum jakiejkolwiek nadziei. Pięknie depresyjny klimat do sunięcia ulicami miasta nocą.

Prąd – Lot

Co się stanie kiedy połączymy ciężki stoner, depresyjny post-punk i fascynację kosmosem noszącą znamiona radzieckiego programu kosmicznego? To właśnie postanowił sprawdzić Prąd dostarczając nam album lepszy i dojrzalszy od co by nie mówić niezłej EP z 2016. Tym razem utwory prowadzone są przez coldwavowe linie basu i apatyczną perkusję, zaś chwytliwe refreny zastąpione zostały brutalnym wrzaskiem i noisowymi gitarami. Prąd postanowił zamienić przebojowość na wstrząs. Jak dla mnie wspaniała decyzja.

XDZVØNX_TAPE_01

XDZVØNX jest składem bardzo nietypowym. Z niekrytą ciekawością śledziłem kolejne single prowadzące do wydania TAPE_01. Doświadczyliśmy podróży przez ambient, trapy, a nawet pieśni sakralne dopełnione estetyką VHS. Koniec końców album rzeczywiście okazał się fuzją wszystkich wspomnianych koncepcji, zawierając zarówno utwory stricte ambientowe, nieco kwadratowe, acz bardzo klimatyczne nawijki Snufkina, trochę downtempa i rzeczonych trapów przywodzących na myśl Violinbwoy. Mieszanka może i bardzo eklektyczna, ale świetnie grająca razem – każdy składnik użyty jest tu z należytą powściągliwością.

 

Related posts

One Thought to “Przegląd wrocławskiej muzyki niezależnej, część I”

  1. Krzywas

    Prąd jest na żywo genialny, a XDZVØNX nie bierze jeńców!

Skomentuj Krzywas Anuluj pisanie odpowiedzi