Magazyn 

Rozmowa: Ewelina Flinta – „Inspirują mnie życiowe historie”

– Żałujesz czegoś w życiu, zmieniłabyś coś?

Jedyną rzeczą, której tak naprawdę żałuję jest fakt, że gdy miałam dziesięć lat zrezygnowałam z nauki gry na pianinie. Na te lekcje chodziłam wtedy od roku, ale niestety postanowiłam to rzucić, gdy nie mogłam nauczyć się na pamięć jakiegoś menueta. Byłam zbyt niecierpliwym dzieckiem, a wszelkie namowy, prośby czy zakazy rodziców nie skutkowały. Chciałam grać na pianinie, ale najchętniej bez większego wysiłku. No cóż, wtedy miałam w głowie głównie zabawy.
W tej chwili wychodzę z założenia, że co mnie nie zabije to wzmocni… Nie ma czego żałować, a każde doświadczenie złe czy dobre, zawsze nas czegoś uczy.

– Czujesz się spełniona muzycznie i zawodowo?

W pewnym sensie cały czas szukam swojej drogi… Nie chcę się zamykać na różną muzykę, nie chcę też być szufladkowaną. Publiczność uwielbia to robić, a przecież artysta musi czuć się wolnym, musi czuć „wiatr we włosach” , ogromną chęć tworzenia i obcowania z muzyką. Zawsze powtarzam, że pewnie poczuję się bardzo spełniona, gdy będę robić to, co robię teraz przez kolejnych dwadzieścia lat, ludzie będą mnie znać i szanować, a ja będę zadowolona ze swojej muzyki i całego dorobku… W tej chwili cieszy mnie każda piosenka, którą stworzę. Nawet ta gorsza, bo za każdym razem dowiaduję się, czego już nie robić… Chcę tworzyć jak najwięcej, jak najlepiej; uczyć się, na błędach również… Ogromnie cieszą komplementy przeróżnych ludzi: czterdziestoletniej kobiety, która podchodzi ze swoim kilkunastoletnim synem i z zapartym tchem, cudowną dobrocią i radością mówi mi, że moja ostatnia płyta jest przepiękna mądra, wielu ludzi którzy, przychodzą na koncerty i mówią , ze nie sądzili, iż mam w sobie tyle energii, a koncerty są tak żywiołowe. I serce mi się raduję, kiedy małe dzieciaczki z ogromną nieśmiałością mówią, że bardzo mnie lubią… Cieszy każda nagroda, każdy uśmiech… Mam wiele powodów do radości… więc może grzechem byłoby mówić, że jeszcze nie czuję się całkowicie spełniona…

– Jest coś czego jeszcze Ci brakuje w dorobku muzycznym? Np. ostra, rockowa płyta?

Nie myślę tymi kategoriami. Robię to, co mi w duszy gra…. Stawiam przede wszystkim na świetne piosenki, a muzyka, którą robię, prawdopodobnie zawsze będzie blisko rocka.

– Będąc artystką jesteś dla wielu młodych ludzi wzorem do naśladowania. Co Cię inspiruje? Skąd czerpiesz pomysły? Czy jest ktoś kto stanowi dla Ciebie autorytet?

Inspirują mnie normalne życiowe historie… No, może nie takie znowu normalne, bo całe życie to jedna wielka fascynująca przygoda. Inspiruje mnie muzyka wielu fantastycznych artystów: Peter’a Gabriela, Czesława Niemena, Led Zeppelin, Dave Matthews Band, Alanis Morisette, Sheryl Crow… Mogłabym długo wymieniać. Gabriel’a, Niemena i Led Zeppelin z pewnością mogę nazwać autorytetami. A autorytetami nie związanymi z muzyką są Jan Paweł 2, Jan Nowak Jeziorański, Władysław Bartoszewski…. Niestety, ludzi takich jak oni, ewidentnych wzorów do naśladowania jest coraz mniej…. To smutne…

– Twoje plany na przyszłość?

Przede wszystkim rozwijanie skrzydeł! Nowa płyta za rok, czyli następną wiosną, a na bliską przyszłość koncerty i parę ciekawych projektów, o których będę mówić już wkrótce.

– Największe marzenie?

Moim malutkim marzeniem jest być lepszym obserwatorem, nauczyć się bardziej wnikliwie patrzeć na ludzi, aby póżniej wszelkie spostrzeżenia opisywać w piosenkach… Największe marzenie to zajmować się z powodzeniem muzyką, dopóki spokojnie będę mogła sobie powiedzieć: Mam dość. Teraz będę babcią!

Daro

Related posts

Leave a Comment