Magazyn Recenzja 

W końcu przyszła na to pora – “Tata Kazika kontra Hedora” – [recenzja]

Projektów, w których swój udział ma Kazik Staszewski nie sposób zliczyć na palcach jednej ręki. Znany głównie jako lider zespołu Kult, działa na rynku muzycznym od ponad 35 lat i ciągle potrafi porwać za sobą słuchaczy. Jednym z takich przedsięwzięć jest ten z Kwartetem ProForma, który jest kwartetem nietypowym, bo sześcioosobowym (wliczając Kazika).

No ale o co chodzi z tym Tatą Kazika? Ano o to, że Kazik pewnego razu sobie stwierdził, że wykona utwory z repertuaru swojego ojca, Stanisława. Stało się to nie raz, a nawet dwa razy z muzykami Kultu, jednak w tym roku (po raz trzeci) oprawą muzyczną zajął się Kwartet ProForma. Nazwa “Tata Kazika kontra Hedora” też nie wzięła się znikąd, bowiem niewątpliwie część z Was kojarzy wers z pamiętnych “12 groszy” Staszewskiego Juniora.

Album otwiera nagranie głosu tytułowego Taty Kazika, które dosyć ciekawie wprowadza nas w kolejne piosenki, bo podświadomie chce się sprawdzić, czy nie mijał się z prawdą (choć według mnie jednak się minął). Od samego początku zostajemy poczęstowani rytmiczną kompozycją z szybką akordeonową przygrywką i tenże utwór (1947) pokazuje mniej więcej czego możemy się spodziewać po całym albumie. Oczywiście, nie brakuje też wyrazistego pianina czy żwawo grającego szeregu gitar nadających swojski klimat całej płycie. Co niektórzy na pewno słyszeli singiel promujący “Hedorę”, czyli szybko-wolną balladę o tytule “Ta droga była daleka” z teledyskiem rodem z “Sin City”

Ogólnie rzecz biorąc, płyta nie zaskakuje coraz to innymi brzmieniami w każdej piosence, ale trzeba przyznać, że w tym tkwi jej urok. Słuchając jej aż chce się przenieść dwadzieścia lat wstecz do zadymionego baru, piwa (tudzież innego trunku, kwestia gustu) i klimatu, który z takim miejscem się wiąże (znanego mi z takich lat niestety tylko z filmów i książek, ale zawsze!). Może album nie zawiera tak wyrazistych piosenek jak znany już bardzo dobrze “Baranek”, ale też nie jest smętnym zlepkiem utworów o podobnym brzmieniu. Nie, zdecydowanie jest to bardzo przyzwoicie i rzetelnie zrobiony krążek, do którego chce się wracać i wyłapywać co niektóre smaczki wplecione w teksty. Ja osobiście album zakupię i dodam do swojej coraz to szerszej kolekcji, jednak ciekawa jestem jak co niektóre kompozycje wypadają grane na żywo. Może będę miała okazję przekonać się o tym już we wrześniu.

 

7/10

Related posts

Leave a Comment