“Daleko stąd, w pewnej galaktyce…”. Nie, to nie jest wstęp do kolejnej części Gwiezdnych Wojen, tylko początek pierwszej „prawdziwej historii zespołu 3moonboys” dołączonej do ich nowej epki przekornie zatytułowanej „This Is Not 3moonboys”. Płyta jest wydana bardzo ascetyczne. Zwykły biały digipack, na którym poza okładkową ilustracją (dwie wersje do wyboru) nie ma żadnych napisów. Podobnie wygląda sam krążek. Nie ma na nim nawet nazwy kapeli. Nie dziwi to jednak, biorąc pod uwagę, iż epka została wydana własnym sumptem przez zespół. Nie zmienia to faktu, iż całość wygląda bardzo ładnie. Minusem jest to, że płyta nie jest w normalnej dystrybucji i trzeba ją zamawiać bezpośrednio u członków zespołu (za pośrednictwem strony internetowej: www.3moonboys.com). Jakby nie patrzeć: gratka dla kolekcjonerów. Tym bardziej warto posłuchać, co takiego ów epka zawiera… Przez pierwsze kilkanaście sekund komputerowy głos przypomina, jaki jest tytuł płyty. Dalej następuje już właściwy utwór – „Ikars Crime”. Od razu słychać, iż zespół dalej podąża ścieżką, jaką obrał na swoim ostatnim albumie „Only The Music Can Save Us:. Mamy, więc do czynienia z raczej spokojnymi motywami gitary i klawiszy podpartymi żywą perkusją i odjechanym basem. Panowie wprowadzili jednak kilka kosmetycznych zmian do swojej muzyki. Po pierwsze jest jakby więcej miejsca dla gitary, która na poprzedniej płycie został lekko zepchnięta na drugi plan. Bas natomiast został bardziej wtopiony w całość. Poza tym pozwalają sobie na troszkę więcej eksperymentów z efektami. Od połowy utworu słyszymy jedynie pojedyncze akordy gitary długo wybrzmiewające i delikatne klawiszowe tło. Później całość przeradza się w iście ambientową strukturę ciągnącą się przez niemal dwie minuty i będącą zgrabnym wprowadzeniem do następnego utworu. „By The Window” zwraca uwagę psychodelizującymi partiami instrumentów. Jednak tego w twórczości 3moonboys łatwo uświadczyć. Za nowość może uchodzić wszechobecny śpiew. Kiedyś, w zamierzchłych czasach pierwszej płyty, ten czynnik pełnił rolę jedynie dopełnienia całości. Teraz się to zmieniło i jest go naprawdę sporo. W wywiadach, których zespół udzielił po wydaniu „Only The Music Can Save Us” Wojtek Kotwicki przyznawał, że spodobało mu się śpiewanie i nie będzie od niego stronił. „By The Window” jest tego kolejnym potwierdzeniem (bo na poprzednim krążku również mieliśmy na to dowody – za przykład niech posłuży „Broken Toy”). Podobnie jest w przypadku następnego w kolejności „Salome”. Znowu dużo melodii, ciekawy motyw gitary, trochę kosmicznych odlotów. Jednym słowem typowe 3moonboys. Zaskoczył mnie natomiast ostatni, czwarty kawałek. Rozpoczyna się tak jak… kompozycja Radiohead z okresu „Kid A” i „Amnesiac”. Szumy, trzaski, pojechane dźwięki urywane w połowie, przyspieszenia, zwolnienia… Jednak „księżycowa ekipa” na tym nie poprzestaje. Najpierw mamy do czynienia z niemalże ambientowym tłem i spokojnym wokalem. Natomiast w drugiej połowie utworu do głosu dochodzą kosmiczno-psychodeliczne gitary. Robi się bardzo transowo. Jednym słowem odlot. Na sam koniec jeszcze komputerowy głos przypomni nam, że płyta nazywa się „This Is Not 3moonboys”. Cztery kompozycje. Niespełna 30 minut muzyki. Epka jest kolejnym udanym wydawnictwem bydgoskiego zespołu. Wprawdzie lekko ustępuje poziomem od „Only The Music Can Save Us”, ale naprawdę nieznacznie. Nie zmienia to jednak faktu, iż można zarzucić muzykom brak kreatywności, skoro, jak sami piszą we wkładce do płyty cały materiał jest dziełem kosmitów z planety Dysnota… Czyli wychodzi na to, że „nie jest to zatem 3moonboys”. Mimo wszystko polecam.