Niepokoi mnie i wkurza, co się dzieje w koszykarskim i piłkarskim Śląsku. Napisałem to, choć wrocławscy koszykarze odnieśli w ostatni weekend zwycięstwo.
Koszykarski Śląsk co prawda wygrał na własnym parkiecie z Rawią Rawicz 69:55 w rozgrywkach drugiej (czyli trzeciej) ligi, ale wrocławscy kibice wciąż nie mogą wybaczyć prezesowi klubu Michałowi Lizakowi, że wycofał ich ukochaną drużynę z ekstraklasy. I wielu z nich na każdym kroku podkreślało to podczas sobotniego spotkania.
Lizak nie ma w sobie klasy, nie potrafi się przyznać do błędów i do poniesionej porażki. Być może kibice darzyliby go większym szacunkiem, gdyby od razu i otwarcie przyznał, że Śląska na grę w ekstraklasie zwyczajnie nie stać.
To bolesne o tyle, że nie wątpię, że Lizak kocha Śląsk. Przez wiele lat pisał o nim jako dziennikarz sportowy. Nie odkryję Ameryki stwierdzając, że bycie prezesem jest o wiele trudniejsze. Nigdy nie zapomnę, gdy na jednym z treningów koszykarskiego Śląska portier w hali sportowej na ulicy Mieszczańskiej patrzył na nowego gracza tej drużyny i mówił, że nic z niego nie będzie. Trafił w sedno. Dowodzi to (znów posłużę się banałem), że czasem spojrzenie z boku jest cenne i pełne dystansu, którego brakuje Lizakowi.
Przypomniał mi się też pewien dyrektor sportowy, do którego zadzwoniłem o 10.00 rano w ostatnim dniu okienka transferowego. Zapytałem, czy zatrudnili na ostatnią chwilę jakiegoś zawodnika. Działacz był wyraźnie skacowany, chyba go obudziłem. Odparł: „Tak, świeżego, czarnego, prosto z drzewa”. To był – rzecz jasna – niesmaczny żart. Równie kuriozalny, jak wiele decyzji i ruchów Michała Lizaka.
Co by nie mówić o Grzegorzu Schetynie, tęsknię za nim w Śląsku (choć nigdy nie zapomnę, gdy przypadkiem grałem przeciwko niemu w koszykówkę i w pewnym momencie „zażartował” w kierunku moim i kumpla: „No tak, młodzi to jeszcze uczciwi”). Jako właściciel tej drużyny często za bardzo się wtrącał i podejmował złe decyzje, ale za jego kadencji wrocławski zespół odnosił największe sukcesy. Owszem, chwilami Schetyna miał szczęście, ale podobno szczęście sprzyja lepszym. Podobno jeden z najlepszych graczy, jaki kiedykolwiek grał w Śląsku, Lynn Greer został zatrudniony, bo był najtańszy ze wszystkich zawodników oferowanych na tę pozycję. Życzę Lizakowi takich transferów, choć lepiej dla klubu, kibiców i niego byłoby, gdyby odszedł.
O meczu piłkarskiego Śląska z Termaliką nie chce mi się pisać. Wszystko wskazuje na to, że trener Mariusz Rumak zostanie zwolniony. To jedyny pożytek ze złej passy wrocławskich piłkarzy. Jakkolwiek to brzmi, chciałbym, żeby koszykarski Śląsk też się kompromitował. Choć lepiej nie. Obawiam się, że wówczas Lizak zwaliłby to na trenerów albo koszykarzy, a nie na siebie. Inna sprawa, że nie rozumiem, czemu trenerem Śląska jest mrukliwy i mało charyzmatyczny Dominik Tomczyk. Czyżby Lizak nie lubił, żeby wokół niego kręciły się osoby bardziej charyzmatyczne? Jeśli tak, to powodzenia.
Michał Hernes