Maszerujemy dalej

Przez Wrocław przeszedł w sobotę 17. Marsz Równości. Do poprzedniej niedzieli wielu wyobrażało sobie, że maszerował będzie w daleko innej atmosferze. Jednak Polska zdecydowała inaczej: wybory prezydenckie wygrał kandydat PiS, dotychczasowy prezes Instytutu Pamięci Narodowej Karol Nawrocki, którego poglądy, zbieżne ze stanowiskiem partii, która go wystawiła do wyścigu o najwyższy urząd w państwie, jednoznacznie wykluczają możliwość uregulowania prawa osób LGBT do zawierania legalnych związków.

Dlatego właśnie idea tego typu wydarzeń pozostaje ważna, a może staje się teraz ważniejsza. Czekają nas bowiem bardzo trudne czasy, w których do mainstreamu agendy politycznej, szczególnie w okresie kampanii wyborczej w 2027 roku, zapewne ze zdwojoną siłą, bo z poparciem prezydenta RP, wrócą ataki w kierunku środowiska LGBT, nazywanego swego czasu przez urzędującego jeszcze Andrzeja Dudę „ideologią”, a nie ludźmi. Odbieranie człowieczeństwa, straszenie wzrostem akceptacji dla pedofilii, która dla wielu polityków (na szczęście dla coraz mniejszej części społeczeństwa) specjalizujących się w hejcie w przestrzeni publicznej jest właściwie zrównana z orientacją homoseksualną i inne podobne bzdury staną się orężem kampanijnym dla partii z prawej strony. „Dobry” przykład dała i daje cały czas administracja Donalda Trumpa, którego owocem jest choćby zmiana nazwy jednego ze statków amerykańskiej marynarki wojennej, który dotychczas był dedykowany pamięci słynnego aktywisty Harveya Milka, zamordowanego w 1978 roku przez Dana White’a, z którym Milka zasiadał we władzach San Francisco. Wszystko w imię przywracania tzw. zdrowego rozsądku. Różnica pomiędzy naszymi krajami jest taka, że w USA i w krajach szeroko pojętego Zachodu, prawa osób LGBT zostały dawno uregulowane i przestały być przedmiotem debaty. U nas…wciąż jest do tego daleko, a wybór Karola Nawrockiego jeszcze bardziej odsunął w czasie tę oczekiwaną zmianę.

I właśnie dlatego marsze równości muszą nadal przechodzić przez Polskę, tworząc pozytywnym klimat do zmian. Musimy pamiętać, że nie ma się co przejmować przekazem prawicowych mediów, które potrafią po mistrzowsku budować narrację opartą na założeniu, że są to spotkania jakichś odszczepieńców, albo sugerować, że przecież nie ma różnicy w prawach pomiędzy osobami hetero- i nieheteronormatywnymi – przecież obydwie grupy mogą wchodzić w legalne związki. Związki kobiety i mężczyzny.

Zwolennicy zmian muszą pokazywać te marsze jako przykłady pozytywnej, wesołej, jednoczącej środowiska agitacji. Marsze to w końcu czas dobrej zabawy, pozytywnego klimatu i muzyki. To też moment na przekonywanie do swoich racji i tworzenia dobrej atmosfery do zmian, które wydawały się być nieuniknione. Teraz zostały odsunięte w czasie, ale jak to mówią, kropla drąży skałę…

(zdjęcie własne)

komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *