Odkrycie towarzyskie prezydenta Dudy

Przebieg ostatniego tygodnia politycznego w Polsce można podzielić na dwie narracje. Autorką pierwszej jest Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska, która swoim tourem medialnym potwierdziła, że jest ostatnią osobą do obsadzania takich stanowisk.

Od dawna wiadomo, że prezes Manowską z jeszcze urzędującym prezydentem oraz z obozem poprzedniej władzy wiążą bliskie stosunki towarzyskie, żeby wspomnieć mityczne herbatki z Andrzejem Dudą. Zapytana o nie przez Bogdana Rymanowskiego, Manowska bez żenady stwierdziła, że teraz będzie miała na nie więcej czasu. Jednak ten fragment wywiadu w Radiu Zet i tak należy do mniej kontrowersyjnych. Manowska wygłosiła podczas tego wywiadu, i drugiego u Konrada Piaseckiego, mnóstwo tez, które podważają jej wiarygodność oraz bezstronność, a także najprościej pojmowane umiejętności organizacji pracy.

Jak o prezesie sądu, czy pozostając uczciwym każdej państwowej instytucji, świadczy twierdzenie, że złożonych 50 tys. protestów wyborczych uniemożliwia normalne funkcjonowanie sądu? Rodzi się pytanie jakim cudem udało się stwierdzić ważność wyborów z 1995 roku, kiedy tych protestów było 10 razy więcej? Czy pani prezes nie powinna była przygotować pracowników, że czeka ich ciężkie kilka tygodni pracy? Czy nie można było przewidzieć, że liczba spraw rozpatrywanych przez SN w tym konkretnym okresie znacząco wzrośnie? Przecież oczywistym było, że protestów będzie od groma, nieważne na którą stronę przechyliłaby się szala zwycięstwa. Gdyby to Rafał Trzaskowski wygrał wybory, bez wątpienia działacze PiSu i wyborcy tej partii zalaliby Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych strumieniem skarg w ilości potencjalnie kilka razy większej niż ta, która wystąpiła w przypadku zwycięstwa Karola Nawrockiego. Pani prezes chodząca po mediach i narzekająca na obywateli, którzy są w jej oczach kompletnymi idiotami, bo nawet PESELu nie potrafią zmienić na składanym piśmie, rodzi pytanie, czy ona wie za co bierze pieniądze? Trudno bowiem nie odnieść wrażenia, że jej lamenty wynikają z tego jak ustawodawca określił jej zadania. A więc półgębkiem mówi, że nie lubi swojej pracy, a na pewno nie potrafi jej rzetelnie wykonywać.

Prezes Manowska, tym razem w wywiadzie u Konrada Piaseckiego, raczyła stwierdzić, że nie jest w jej i w ogólności całego środowiska sędziów powołanych na nowych zasadach (po zmianie ustawy o KRS) interesie rozstrzygnięcie, w którym prezydentem zostałby ktoś, kto nie tylko podważałby jej mandat, ale wprost zapowiadał zniesienie jej z urzędu i weryfikację powołań sędziów przez nową KRS. Z czysto ludzkiego punktu widzenia pełne zrozumienie dla Pani prezes. Ale będąc na takim stanowisku, które wymaga być w sercu państwowcem i legalistą, jest to wypowiedź niemożliwa do zaakceptowania. Pokazuje stronniczość, brak politycznej niezależności i niewielkie zainteresowanie jaki tak naprawdę był wynik wyborów. Te same cechy można przypisać postawie większości sędziów izby, na czele z jej prezesem sędzią Krzysztofem Wiakiem i rzecznikiem SN Aleksandrem Stępkowskim. Generalnie ze słów całej trójki można wysnuć prosty wniosek: oni są w SN, żeby przypilnować wyniku i żeby żadne protesty nie mogły wpłynąć na ostateczne rozstrzygnięcie. Rozczarowuje i przeraża ten brak dobrej woli do współpracy, bo Manowska poza wszystkim nieprzychylnie wypowiadała się też na temat prokuratora generalnego, recenzowała decyzje personalne rządu, co nie jest w żadnym stopniu zadaniem prezesa sądu najwyższego, i opowiadał dyrdymały o swoich odkryciach kulinarnych, do których została zmuszona przez ilość protestów. Wyrażała też, przy czym wydaje mi się, że całkowicie przekroczyła swoje kompetencje, opinię na temat cech osobowościowych i umiejętności Romana Giertycha, który bywa przecież stroną w postępowaniach przez jej sądem. Czy nie świadczy to jednoznaczenie o uprzedzeniu i nie wpłynie na wyroki w sprawach przez niego wniesiony do SN? Z serii pytań retorycznych.

Warto jeszcze wspomnieć, że pani prezes puściła wodze fantazji i w Radiu Zet w swoich opowieściach doszła nawet do potencjalnych zamachów na SN, zatrzymania lub zamknięcia sędziów, żeby jakoś wymusić na nich zmianę decyzji – gratuluje kreatywności pani Manowskiej. Jednocześnie gratulując, wyrażam głębokie zaniepokojenie faktem, że osoba tak nieprzygotowana, też medialnie, tak stronnicza sprawuje jeden z najważniejszych urzędów w strukturze naszego państwa. Prezes Manowska nie gwarantuje ani niezależności, ani obiektywizmu w działaniach Sądu Najwyższego. Jej postawa zgodna z działanie w celu ochrony oblężonej twierdzy, a przejawiająca się choćby niechęcią do współpracy z Prokuraturą Krajową, która w postępowaniach na podstawie kodeksu wyborczego, także ma prawo zabierać głos, rodzi podejrzenia, że sędziowie chcą coś ukryć.

Szczerze powiedziawszy prowadzi to do kolejnego zaskakującego wniosku: SN, który tak bardzo chce uznania wyborów, zachowuje się najzwyczajniej w świecie nadgorliwie, a owa nadgorliwość wynikać może z nieumiejętności określenia prawdopodobieństwa odwrócenia wyniku, nawet przy pozytywnym rozstrzygnięciu większej grupy protestów. Takiego zagrożenia, patrząc trzeźwo na dotychczas wykryte nieprawidłowości, ale też wczytując się w raport Fundacji Batorego, realnie nie ma. Tym bardziej więc SN nie wykorzystuje szansy wykazania się dobrą wolną, pokazania jakie to transparentne i zgodne ze sztuką mogą być postępowania nawet przez nieuznawaną przez wielu izbą. Nie widzę takiego konstruktywnego działania ze strony prezes Manowskiej, która narzeka, że politycy nas podzielili na pół. Tymczasem swoimi ostatnimi wypowiedziami jeszcze potwierdza jak głęboki i trudny do naprawienia jest ten podział.

Po tej serii kuriozalnych wpadek mediach, pani prezes Manowska powinna się podać do dymisji. Należałoby zmienić w całości władze Sądu Najwyższego, co pozwoliłoby na oczyszczenie atmosfery w sądzie, nowe otwarcie drzwi do legitymizacji nieuznawanych izb SN. Z Manowską na czele cień podejrzenia zawsze będzie spadał na Sąd Najwyższy. Przeraża, że przez takie działania polityków, ale też jak widać prawników, coraz mocniej podkopują zaufanie do instytucji państwa. Manowska dołożyła kolejną cegiełkę.

komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *