Polityczny transfer roku

Kiedy słuchałem „szokującego” oświadczenia Sławomira Mentzena o dołączeniu do Konfederacji byłego siatkarza reprezentacji Polski Marcina Możdżonka, zakładałem, że na kolejny tak nieznaczący transfer polityczny będziemy musieli trochę poczekać. Może Marszałek Senior też się uśmiechnie do Pana Sławka, albo wejdzie do kancelarii nowego prezydenta? Niespodziewanie jednak szybko ruszyła machina „rozliczeń” powyborczych w Koalicji Obywatelskiej. Odpowiedzią na klęskę Rafała Trzaskowskiego, można się domyślać, ma być ta informacja: do Platformy Obywatelskiej oficjalnie zapisał się Roman Giertych. I przy okazji zasugerował, że Chińska Republika Ludowa za pośrednictwem TikToka, oraz opozycja w komisjach obwodowych fałszowała wybory. Nie mogę się przestać śmiać – Demokraci i przegrywająca z Trumpem Hillary Clinton wiecznie żywi.

Sama informacja o dołączeniu Romana Giertych do Platformy Obywatelskiej jest szokująca. A może bardziej to, że Donald Tusk wydaje się obojętny na ten gest. Medialna i polityczna rehabilitacja Giertych trwa od wielu lat. Na początku patrzyłem na nią z zaciekawieniem, zadając sobie pytanie w jakim stopniu przekroczona zostanie granica dobrego smaku w tym procesie. Jednak teraz zaciekawienie zmieniło się w irytację, bo recepta na zmianę wizerunku polityka w Polsce jest prosta, a przynajmniej była – nieważne kim byłeś i co robiłeś w przeszłości, w pewnym momencie odwróciłeś się od PiSu, zacząłeś atakować Kaczyńskiego (często w najbardziej brutalny, żałosny sposób), i z automatu zapomina się o Twojej ekstremistycznej przeszłości. Rękę do tego dokładają zarówno ślepo zapatrzeni na władzę politycy, najczęściej PO, jak i wspierające ich media, które analizują politykę bez niuansu, ograniczając się najczęściej do wskazywania niewiele znaczących gestów.

Oto droga jaką musiał przejść Giertych: banicja na parę lat, przypominanie, że kiedyś Pan Roman skakał na marszu przeciwko władzy, żeby przygotować widza na kolejny etap: zaproszenie mecenasa najpierw jako eksperta, potem powoli jako polityka opozycji, kandydata, a teraz posła koalicji rządowej.

Niesłychanie prosty jest to mechanizm, przy okazji niesłychanie obraźliwy dla inteligencji widza czy słuchacza. W tym procesie jedna rzecz pozostaje bez szerszego komentarza polityków i mediów – czy naprawdę w poglądach Giertycha coś się zmieniło, czy tylko jego skandaliczne poglądy przykryła nienawiść do PiSu. Sam Giertych, w rozmowie z Jackiem Pałasińskim, która odbyła się jeszcze przed wyborami z 2023 roku, stwierdził, że dojrzał w wielu sprawach, z kolei w kampanii zapewniał, że rodzina nie pozwoli mu zawieść w sprawach aborcji. Jednocześnie w tym samym wywiadzie nie omieszkał wspomnieć o homofobicznym żarcie o Jarosławie Kaczyńskim, który opowiadał swego czasu na posiedzeniu rady ministrów a w sprawie aborcji niespodziewanie nie dotarł na głosowanie, które zostało przegrane przez koalicję. I żeby to były jego największe przewiny.

Może ja przypomnę, bo widać, że nie wszyscy pamiętają: wskrzesił Młodzież Wszechpolską, ekstremistyczną nacjonalistyczną organizację bojówkarską z II RP. Na jej plecach zbudował od początku skłóconą wewnętrznie Ligę Polskich Rodzin, która w latach 2005-07 na chwilę weszła do rządu z PiSem i Samoobroną – arcy towarzystwo nieprawdaż. W tym czasie był ministrem edukacji narodowej w randze wicepremiera. Roman Giertych był zastępcą premiera Polski. W czasach jego rządów w ministerstwie dostaliśmy mundurki, Jana Pawła II na liście obowiązkowych lektur, amnestię maturalną, zero tolerancji dla przemocy (bardzo ideologicznie nacechowany program), ale też zakaz „propagany homoseksualizmu”. Pan Roman nigdy zresztą nie kochał środowiska lgbt, określając gejów jako pederastów, którzy z Unią Europejską życia nam urządzać nie będą. Czy potrzeba więcej?

Przenosimy się teraz w czasie do dzisiaj. Roman Giertych, po klęsce wyborczej koalicji rządowej, która de facto odbiera jej możliwość realnego rządzenia, z triumfalizmem strofuje Jarosława Kaczyńskiego, ogłaszając nowinę, która nie powinna cieszyć nikogo w PO. Nikogo. Bo taki człowiek w partii to problemy. Bo nie można wierzyć w autentyczność jego przemiany. Bo niedobrze by było, gdyby mechanizm rehabilitacji polityka oparty li tylko na sprzeciwie do PiSu utrwalił się. Bo w końcu to recepta na utratę dalszych mas wyborców, którzy nie są tym twardym antypisowskim elektoratem Koalicji.

Patrzę na to z przerażeniem, ale bez zaskoczenia. Zastanawiam się czy ta deklaracja nie oznacza przypadkiem większego zaangażowania Giertych w rządzenie, może nawet na poziomie stanowiska Ministra Sprawiedliwości – Prokuratora Generalnego. Jeśli tak Donald Tusk widzi rozliczenie porażki powyborczej i receptę na utrzymanie władzy w 2027 roku, to powinien szukać już mieszkania na emigracji.

komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *