Pamiętacie jak zachwycaliśmy się pierogami z warszawskiego Zapiecka? Poezja!
Na samą myśl i wspomnienia, cieknie nam ślinka. Ostatnio mieliśmy okazję być w Krakowie.
Cieszyliśmy się z tej wycieczki. Bo lubimy Kraków. A poza tym w dawnej stolicy Polski też mieści się Zapiecek.
Już kilka dni wcześniej wiedzieliśmy, że jeśli jeść obiad w Krakowie, to tylko w zapiecku. I tylko pierogi.
Jakże wielkie było nasze rozczarowanie. Jakże żal było patrzeć, jeść i trawić.
Mamy wrażenie, że jedynym wspólnym elementem Zapiecka w Krakowie i tych w Warszawie jest tylko nazwa. Możecie sobie wyobrazić, jak bardzo byliśmy głodni i jak wielką ochotę mieliśmy na pierogi.
A tu co? Mały lokal. Samoobsługa. Duchota. Plastikowe talerze i sztućce.
Dziewczyna za ladą. Chyba stała tam za karę.
Ja: „Poproszę pierogi. Ruskie ze śmietaną. Raz normalna porcja, raz półtora.”
Dziewczyna za ladą z miną taką jakbym pytał o plan rosyjskiego metra: „Nie ma śmietany”.
Ja: „To niech będzie cebulka”.
Dziewczyna za ladą z miną taką jakbym prosił o numer telefonu do Justina Biebera: „Nie ma cebuli!”
Ja: „Eee dobrze”.
Na szczęście obok dziewczyny za ladą stał jej szef, który powiedział, że co do cebulki to nie ma problemu. Odetchnąłem z ulgą.
Po blisko 30 minutach czekania (!) w końcu się udało. Cieszyliśmy się, bo wierzyliśmy, że wszystko to co wcześniej nas spotkało wyczerpało limit złych wiadomości i wydarzeń tego dnia.
Ale nie. Ale dramat był jeszcze większy. Bo pierogi ruskie z krakowskiego Zapiecka smakują gorzej niż te kupowane w budce* nad polskim morzem.
Farsz bez cebuli. Z wyraźną przewagą ziemniaków. Ciasto rozgotowane. Posmak kiełbasy i skwarków. A do tego w tle olej zwierzęcy, który przez kilka kolejnych godzin nie dawał o sobie zapomnieć. Cebula, o którą prosiliśmy? Była niezjadliwa. Do tego smażona na tym samym tłuszczu, czy nie wiadomo czym, co skwarki.
Obleśne. Po prostu obleśne to było. To co na talerzu. Aż dziw bierze, że choć to jedna sieć restauracji, przepaść między knajpami w Warszawie, a Zapieckiem w Krakowie jest tak wielka. Do tego syf w samym lokalu. Klejące się stoły i podłoga. No i szczyt szczytów – pobojowisko przy kuble, który swoją drogą wita nas już przy samym wejściu.
Nie polecamy. I mamy żal. Bo czujemy się w jakimś sensie oszukani. Gdy teraz, po kilku dniach, myślimy o tych pierogach, to mamy wrażenie, że one najzwyczajniej w świecie były niezjadliwe. A knajpa powinna zmienić szyld, bo szkodzi pozostałym.
danie: pierogi ruskie
cena: 9,40 zł
ilość: 10 sztuk
ocena: 0/10
skutki uboczne: zgaga, ból brzucha
www: zapiecek.eu
adres: Sławkowska 32, Kraków
*Pierogi kupowane w budce nad polskim morzem są: mrożone, bez smaku, niezjadliwe. Nie należy ich jeść pod żadnym pozorem. Ale o tym innym razem.
Tomek Majewski