Zamach z 21.12.1988r. na samolot linii Pan-Am, który po wybuchu bomby na pokładzie, rozbił się w małym szkockim miasteczku Lockerbie, pochłonął życie 259 pasażerów i 11 osób na ziemi. Do dziś trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, kto jest bezpośrednio odpowiedzialny za tę największa w dziejach Wielkiej Brytanii tragedię lotniczą.
Gdyby serial „Lockerbie: W poszukiwaniu prawdy” próbował realizować założenia kina katastroficznego, sam moment katastrofy były zapewne przez twórców odkładany w nieskończoność, do tego stopnia, że na śledztwo i jego bohaterów zostałoby wyjątkowo mało miejsca. Tymczasem bardzo dobrze odwzorowana, trzymająca w napięciu scena wypadku pojawia się w pierwszych 15 minutach odcinka otwierającego tę miniserię. Dzieje się tak po to, żeby czas poświęcić na 3 podstawowe wątki z niej wynikające: realne śledztwo, przyznajmy z dziurawym jak ser szwajcarski aktem oskarżenia, rozważania systemowe zarówno na temat bezpieczeństwa lotów, jak i niesławnej już wojny z terroryzmem prowadzonej przez USA i Wielką Brytanię, oraz dramat rodziny Flory Swire, a szczególnie jej ojca Jima (wybitna rola Colina Firtha), który widzi jak źle postępuje śledztwo, jak słabe są dowody, przez co traci pokładane w nim przez rodziny ofiar zaufanie.
Jest to zdecydowanie najciekawszy wątek tego rasowego dramatu – Jim z bohatera, niemalże rzecznika wszystkich ofiar, wspieranego przez swoją żone Jane (świetna Catherine McCormack) i podjudzanego przez szukającego sensacji dziennikarza, staje się wrogiem publicznym nr 1, który nie potrafi w myśl zasady „ciszej nad tą trumną”, schować swoich wątpliwości do kieszeni i zaakceptować rozstrzygnięcia sądu, które powinno było przynieść podstawową ulgę innym rodzinom zamordowanych. Jim nie rozumie, jak ludzie mogą nomen omen nie rozumieć jego racji, że dojście do prawdy jest ważniejsze od skazania według niego niewinnego człowieka. Uważa ich za ludzi zamkniętych, nie kontroluje obsesji, która zaczyna nim rządzić. Prześwietnie napisana i zagrana jest to postać, człowieka złamanego przez życie i niepotrafiącego przepracować traum i problemów, szukający ucieczki w ciągłe śledztwo, analizy. Nawet przyznanie się do zamachu Kaddafiego, którego zresztą Swire poznał, nie daje mu oczekiwanej ulgi.
Colin Firth jest sercem tego serialu – nie idzie na łatwiznę, nie stara się wzbudzić naszej sympatii, co zwykle udaje mu się bez większych problemów. Swire’a nie potrafimy polubić, irytuje nas, szokuje podejmowanymi decyzjami. W ostatecznym rozrachunku jednak zyskujemy zrozumienie dla jego postawy, człowieka wychowanego do życia wedle określonych zasad i nawet w konflikcie z wartościami rodzinnymi, starającego się ich pryncypialnie przestrzegać. Firthowi na ekranie rewelacyjnie towarzyszy Catherine McCormack, której bohaterka także przechodzi przemianę, z osoby, która nie potrafi w pełni przejść żałoby, po tę silniejszą z dwójki małżonków, która rozumie swojego męża lepiej niż on sam.
Bardzo dobry serial, choć na pewno nie dla tych, którzy spodziewają się efektownych elementów kina katastroficzne. Rozegranie go na poziomie ludzkim to był strzał w dziesiątkę, a obsadzie pary Firth/McCormack w głównych rolach w dwudziestkę.
Dodaj komentarz