Morze, ponoć niekiedy świeże bałtyckie ryby, oceanarium i (przełykając ślinę) szanty…ale nie o tym mieliśmy mówić tym razem. Niezmiennie z tymi rzeczami kojarzy się Gdynia. Zapomniałem chyba tylko o jednym z najdłużej rządzących prezydentów miast w Polsce i…Arce. Jednak w tym tygodniu zajmiemy się zupełnie czymś innym. W końcu raz w roku, na cały tydzień Gdynia staje się filmową stolicą Polski. Dlaczego? Przez najbardziej prestiżowy festiwal rodzimej kinematografii – wydarzenie, dzięki któremu wiemy w jakim kierunku pójdzie polskie kino w ciągu nadchodzących 12 miesięcy. Które z filmów będą kształtowały tę przyszłość najmocniej? Sprawdźcie sami na co wskazałem ja, a na co Kasia. Enjoy.
Top 3 według Katarzyny Aszkiełowicz
Wołyń, reż. Wojciech Smarzowski
Zapowiada się film-szpila, długa i obusieczna. Kiedy rozeszła się wieść, że Wojciech Smarzowski przeniesie na ekran jedną z najbardziej krwawych kart historii Polski, nikt nie miał wątpliwości, że możemy wyczekiwać kina odważnego i niewygodnego, budowanego na odcieniach szarości. Będzie to zapewne jeden z ważniejszych filmów historycznych po 1989 r. – prawdopodobnie dojdzie również do podsycenia, może tylko chwilowego, dyskusji na temat stosunków polsko-ukraińskich i tego, jak nazywać to, do czego na Wołyniu doszło.
Królewicz Olch, reż. Kuba Czekaj
Mimo że nie znalazłam się wśród entuzjastów zeszłorocznego Baby bump Kuby Czekaja, film ten zaintrygował mnie do tego stopnia, że jestem ciekawa, co też reżyser wymyślił w swoim najnowszym dziele. Znowu będziemy mieć do czynienia z problemami dorastania i trudnymi relacjami rodzinnymi, które w czekajowej perspektywie przyjmą surrealistyczną formę i – sądząc po opisie filmu – nie zabranie nawet wątków science-fiction.
Ostatnia rodzina, reż. Jan Matuszyński
Historia rodziny Beksińskich fascynuje, ale przede wszystkim ściska serce i napawa niepokojem. Wiele jest w niej tajemnic oraz działających na wyobraźnię opowieści, po których usłyszeniu, na usta ciśnie się słowo ,,klątwa”. Spodziewam się jednak, że twórcy nie poszli łatwą drogą i nie wykorzystali cynicznie rodzinnych dramatów, by stworzyć pseudohorror rodem z obrazów samego Zdzisława Beksińskiego. Oczekuję raczej spokojnej obserwacji i próby poznania artysty w kontekście bliskich mu osób, z melancholijnym Nights In White Satin w tle.
Top 3 według Maciej Stasierski
Zjednoczone Stany Miłości, reż. Tomasz Wasilewski
Ja już widziałem. Tym, którzy będą oglądać w Gdyni po raz pierwszy, szczerze zazdroszczę. Tomasz Wasilewski przeszedł samego siebie i jak jego kanadyjski odpowiednik Xavier Dolan, odnalazł w końcu swój język filmowy. Przy okazji zebrał na ekranie najlepsze polskie aktorki i pozwolił im zabłysnąć pełnym blaskiem. Przewiduję nagrody, szczególnie dla Doroty Kolak i za scenariusz. Kto wie, czy jednak laureat Srebrnego Niedźwiedzia za scenariusz nie powalczy o nagrodę główną. Nie zdziwiłbym się.
Las 4 rano, reż. Jan Jakub Kolski
Kiedyś powiedziałem, że z Janem Jakubem Kolskim mamy specyficzne filmowe porozumienie dusz. Przypomniał mi o tym w Serce serduszko. Czy i teraz jest na to szansa? Z opisu zapowiada się niezwykle prosta fabularnie, emocjonalna petarda. Co warte zauważenia, to fakt, że w głównej roli powraca jeden z największych polskich aktorów, który zdecydowanie za rzadko grywa ostatnio w kinie – Krzysztof Majchrzak. To wystarczy, żeby chociaż skierować swój wzrok w stronę tego filmu.
Wszystkie nieprzespane noce, reż. Michał Marczak
Film, o którym słyszę od samego początku tak skrajne opinie jak to tylko możliwe: „Hipsteriada”, „Pretensjonalna kawalkada młodzieńczych fanaberii” (cytat ze współautorki artykułu), „Genialny obraz pokolenia”. Jedno jest pewne – publiczność tegorocznego T-Mobile Nowe Horyzonty wypowiedziała się jednoznacznie, przyznając filmowi nagrodę publiczności. Czy podobne laury Michał Marczak zbierze w Gdyni?
Ktoś do nas dołączy?
Katarzyna Aszkiełowicz & Maciej Stasierski