Jest w Polsce wiele rzeczy, względem których należało i należy protestować. Dobrze, że do tych protestów włączają się także studenci, którzy stanowią niezwykle dużą wyborczą siłę i w perspektywie kolejnych wyborów mogą mieć niemały wpływ na to, kto będzie w naszym kraju rządził. Jednak zupełnie nie rozumiem sytuacji, w której protestujący zamiast jednoczyć wokół siebie ludzi, tworzą teorie spiskowe, wykrzykują oskarżenia i machają szabelką w kierunku podmiotów, które ich jak najmocniej popierają.
O co się rozchodzi? O sytuację w Radiu Luz, w którym mam zaszczyt i przyjemność prowadzić audycję Kalejdoskop Filmowy (o tym już niedługo). Poza świetnymi propozycjami dla ludzi kultury, jest w nim jeszcze chyba mocniejsza scena muzyczna, a w niej audycja All That Jazz. Niedawno gościli w niej organizatorzy Protestu Studentów i Studentem (zaproszenie tutaj). Naprawdę nie mam nic do idei głoszonych przez protestujących. Jednak do tworzenia politycznej audycji pod płaszczykiem jazzu, w radiu które w politykę od początku istnienia (a na pewno od początku mojego w nim udziału) w żaden sposób się nie angażuje, można mieć olbrzymie wątpliwości. Po tym wydarzeniu audycja została zawieszona do odwołania i nie byłoby w tym nic szokującego, gdyby nie fakt, że burze z piorunami rozpętali studenci, którzy organizują protest, zarzucając władzom Radia cenzurę i polityczne działanie oraz atak na niezależną inicjatywę. Niewiele brakowało, żebyśmy się dowiedzieli, że Luz jest tubą propagandową rządu, a ludzie w nim pracujący rzecznikami rządu Beaty Szydło – absurd totalny!
Ta sytuacja zmusiła mnie do refleksji na bardziej ogólny temat. Być może będą to truizmy, ale chyba jednak warto, żeby czasem słowa o zachowaniu spokoju i dbaniu o normalność wybrzmiały. Chodzi mi bowiem to, że organizatorzy (nie tylko tego protestu) stwarzają często w swoich głowach wizję ciągłego ataku na nich Na czele frontu przeciwko temu konkretnemu protestowi stanęło radio, które jest najbardziej studenckim, najlepiej promującym idee studiowania medium we Wrocławiu (w kraju?). Ta wizja powstała w głowach organizatorów po zawieszeniu audycji, w której wystąpili. Jednak nie chodzi przecież o nich – w końcu audycja All That Jazz nie nazywa się All That Politics, a więc powinno się w niej słuchać dobrej muzyki, a nie zmieniać sobie dowolnie tematykę. Ja, kiedy prowadzę audycję filmową także zostawiam swoje poglądy polityczne w domu, inaczej się bowiem umawiałem z redaktorem naczelnym Radia. Umawiałem się na program o filmie, tak jak twórcy All That Jazz umawiali się na program o muzyce jazzowej. Jednak tej umowy nie dotrzymali i to jak informowało radio w swoich komunikatach nie po raz pierwszy. Zastanawiam się więc co trzeba myśleć, jak mało dobrej woli trzeba mieć lub jak bardzo spaczoną wizję świata, aby uznać, że decyzja o zawieszeniu audycji jest działaniem przeciwko protestowi. Zawieszenie jest działaniem przeciwko niezgodnemu z regułami zachowaniu autorów audycji. Dokładnie tak samo jak protest jest przeciwko niezgodnemu z regułami demokracji zachowaniu rządu. Cel jest więc wspólny – porządek (czy to w radiu, czy w kraju). Jeśli się na coś umawiamy, to musimy działać zgodnie z tym co ustaliliśmy. Radio umówiło się z twórcami audycji na program o jazzie, rządzący umówili się ze społeczeństwem na demokrację. Jeśli coś nam się nie podoba, to trzeba reagować.
Jednak nie wolno pozwalać sobie na histerię, bo takie środki, jak tworzenie teorii spiskowych dziejów, słowa o cenzurze, nikomu nie przyniosą korzyści. Tworzenie wizji oblężonej twierdzy zniechęca do angażowania się w nawet najlepsze projekty. W takich momentach trzeba słuchać, rozmawiać, a nie krzyczeć. Bo straci się na tym podwójnie.
foto: Huffington Post