Problem jak latem dojechać nad morze dotyka rokrocznie wielu mieszkańców Wrocławia i okolic. Można autem, pociągiem, pekaesem albo, (teoretycznie) najszybciej, samolotem. Czy jednak rzeczywiście połączenia lotnicze z naszego miasta są takie szybkie? A może znów jesteśmy świadkami paradoksu, kiedy poruszanie się po Polsce jest dużo trudniejsze niż np. wycieczka do Barcelony? Wrocław i Gdańsk to jedne z najważniejszych miast w Polsce. Swoje siedziby mają tam duże firmy, instytucje związane z nauka i kulturą itp. Jako wrocławianie jesteśmy z tego powodu zadowoleni, zwłaszcza, że nasze miasta sympatyzują i współpracują ze sobą. Gdy jednak przychodzi co do czego i trzeba się dostać do Gdańska… To strach się bać! Ceny biletów nie są jeszcze tak wysokie, choć te kilkaset złotych za osobę dorosłą w jedną stronę to często koszt przelotu w dwie strony dla kilku osób do Hiszpanii czy Włoch. Jednak ceny połączeń krajowych zawsze są nieco wyższe niż międzynarodowych, ponieważ loty międzymiastowe nie są obsługiwane przez tanie linie lotnicze. Ryanair, Wizzair czy inne tanie linie lotnicze zasypują nas ciągle promocjami i w miarę krótkim czasem lotu. Przy dobrej promocji do Londynu można z Wrocławia polecieć już za 11 zł, co kosztuje taniej niż pociąg do Poznania. Jednak lot do Gdańska nie dość, że kosztuje od niespełna 300 zł w górę (bez opłaty transakcyjnej), to najczęściej trwa w nieskończoność. Powód? Obowiązkowa przesiadka w Warszawie. Tam na lot do pięknego nadmorskiego miasta można czekać godzinami, rekord wynosi 20 godzin 15 minut. Jest to lot na 15 marca tego roku: wylot z Wrocławia o 12:35, przylot do Gdańska o 8:50 dnia następnego. Taka długa przesiadka oczywiście wiąże się z noclegiem, czyli dodatkowymi kosztami. Mimo całego komfortu podróżowania samolotem, linie lotnicze na głowę bije w tej sytuacji nas pekaes. Niestety, w marcu do Gdańska nie ma autobusów, są tylko pociągi. Tam o komforcie ciężko mówić, a czas (blisko 9-10 godzin) wlecze się tak, jakby każda minuta trwała co najmniej pół godziny. Trasa Wrocław – Gdańsk to jednak nie jedyny przykład. Tak samo można podróżować do Katowic. Paradoksalnie na tego samego 15 marca można zarezerwować lot, gdzie znów do celu leci się przez… Warszawę! Ekonomia ekonomią, ale tak naprawdę samoloty powinny nam ułatwiać życie, a czasem okazuje się, że po własnym kraju najlepiej podróżować staromodnym autobusem lub samochodem, bo nie raz i nie dwa, jest to dużo szybszy środek transportu. Z innej beczki. Osobiście znany jest mi przypadek, kiedy rodzinna z Suwałk na wesele do Bogatyni zamiast jechać przez całą Polskę leciała przez Londyn i Pragę. Ze stolicy Czech było już blisko, więc odebrała ich rodzina. Cała podróż, łącznie z przyjazdem do Bogatyni trwała niecałe 8 godzin. Koszt na osobę dorosłą niecałe 200 zł. Może to i dużo, ale jeśli ktoś kiedyś próbował samochodem lub autobusem z tamtych rejonów podróżować do Suwałk lub odwrotnie, ten wie, że za taką oszczędność czasu warto zapłacić nieco więcej. Problem pojawia się także przy planowanej podróży za granicę. Nawet jeśli z Gdańska są gdzieś tańsze bilety, to czasem szybciej i niewiele drożej wychodzi ominąć to piękne w naszej podróży i z Wrocławia lecieć prosto do zamierzonego celu lub z przesiadką zagraniczną. Szybciej, a różnica w cenie naprawdę niewielka. Z całą sympatią dla Gdańska, ale czasem naprawdę szybciej pojechać na weekend do Barcelony czy Londynu niż nad polskie morze. A i koszt nie jest dużo wyższy. Adam Flamma