Festiwal już prawie za nami, ale do jutra można jeszcze oglądać prezentowane w programie filmy. Oto kolejna garść rekomendacji w ramach “Long story short”.
“Słoń”
Założenie “Słonia” jest bardzo proste – film stanowi “wizualizację” bodźców odbieranych przez niewidomą osobę. Prosta jest również fabuła – tak prosta, że aż trudno ją streścić. Prostota w tych aspektach pozwala jednak “wybrzmieć” warstwie wizualnej – głównemu atutowi filmu. Wykorzystanie nietypowego stylu animacji sprawia, że materialna rzeczywistość płynnie miesza się z abstrakcją, a poszczególne sceny następują po sobie w efektowny, płynny sposób. Wrażenie “dziwności” kontrastuje z prostotą założenia, dając godny polecenia efekt.
“O Mamo!”
Wyprodukowany przez wrocławski AKRF “Fosa” film w reżyserii Jana Gruszki (grającego także główną rolę w innym pokazywanym na festiwalu filmie, “Odyseuszu”) to energiczna komedia przypadków i pomyłek. Rodzinny obiad w zaskakujący sposób przeplata się z napadem na pocztę, a reżyser dobrze wykorzystuje komediowe możliwości pomysłu. Mimo, że w “O Mamo!” czuć pewną dozę amatorskości, a scenariusz bywa sztampowy, to filmowi nie można odmówić świetnej energii i czystej radości z oglądania.
“Historia krótkiego trwania”
Najlepszy film, jaki widziałem w ramach festiwalu. Dokument, przedstawiający urywki z życia młodego mężczyzny, dorabiającego w firmie sprzątającej po zgonach, przy zachowaniu prostej formy, w nienachalny sposób porusza wiele trudnych tematów. Obserwacja życia zwykłego człowieka w naturalny sposób miesza się z przemyśleniami choćby o śmierci czy kapitalizmie. “Historia krótkiego trwania” udowadnia, jak pojemną formą może być krótki metraż.