– Halo? – Dzień dobry, ulotki roznoszę, proszę otworzyć. – Proszę. To wersja optymistyczna. Równie dobrze może być i tak: – Halo? – Dzień dobry, ulotki roznoszę, czy Wasza Wysokość byłby łaskaw otworzyć wrota? – Nie ma mowy!! Śmiecicie tylko!! Potem ja to muszę sprzątać. 14 kobiet połamało nogi idąc rano do pracy!! 18 mężczyzn straciło (…) !! Żeby tu coś wskórać, potrzeba łapówki, zawodowego negocjatora, albo cudu. Zazwyczaj nie dysponując żadnym z tych środków zrezygnowani próbujemy dalej. Czemu tak się dzieje? Z jednej strony fakt, są ludzie, którzy roznosząc ulotki robią na klatkach takie pobojowisko, że ludzie fruwają w reklamach Lidla bądź Telepizzy. Ale są to, mimo wszystko, przypadki sporadyczne, które mają miejsce wszędzie, tak jak w kilogramie śliwek musi trafić się zepsuta, nie ma siły. Z własnych obserwacji wiem, że ludzie którzy się tego podejmują zazwyczaj starają się solidnie wykonywać swoją pracę. Dlatego też dziwi mnie skąd u tak wielu ludzi brak poszanowania dla tak zwanych prac dorywczych? Nie tylko dla kolporterów, czyli ulotkarzy, ale także dzieciaków, które myją okna na stacjach benzynowych czy dziewczyn stojących na promocjach.. Czy tak wielką filozofią jest wziąć kartkę od dziewczyny, której z bólu nóg uśmiech martwieje na twarzy, dać złotówkę chłopakowi za umycie szyby, czy zwyczajnie otworzyć drzwi komuś, kto z 10 – kilogramową torbą biega po piętrach w niedzielny poranek i śmie zakłócać domofonem rodzinne oglądanie telewizji? Wzniosłe polskie przysłowie – ‘żadna praca nie hańbi’. Zwykle po wakacjach mam inne wrażenie.. Wydaje mi się, że to, że młodzi ludzie chcą odciążyć rodziców i samodzielnie zarobić przynajmniej na własne rozrywki, łącząc to ze szkołą, jeśli nie zasługuje na pochwałę to przynajmniej na aprobatę i szacunek. Ale, nie generalizując, są też ludzie, którzy mimo wieku, pełnego etatu i ciężkich toreb znajdują siłę nie tylko na wyciągnięcie ręki, ale i nawet, heroicznym wysiłkiem, na uśmiech. I choć, niestety to zdarza mi się rzadziej, niż naburmuszone matrony z postawą roszczeniową wobec całego świata, to widząc coś takiego, wierze, że choć na splendor pana prawnika liczyć nie mogę, to należy mi się przynajmniej szacunek, nawet jeśli co rano wyprowadzam na siku 15 psów sąsiadów z okolicznych bloków.