Od 7 do 13 lipca tego roku odbyła się 10. edycja festiwalu Animator. Jak co roku przez te kilka dni w Poznaniu można było zobaczyć wiele filmów animowanych, tradycyjnie podzielonych na różne bloki tematyczne – od tych typowo dziecięcych po seanse wyłącznie dla dorosłych. I tak między innymi przypomniano po raz kolejny ,,Proszę słonia”, przedpremierowo pokazano ,,Niedoparki” oraz liczne krótkie metraże. Podczas gdy młodsi mogli obejrzeć ,,Kota Rudolfa”, dla widzów pełnoletnich przewidziano kultowego ,,Kota Fritza”, anime ,,Perfect blue” czy ,,Seul station” Sang-ho Yeona (autora późniejszego ,,Zombie Express”). Najistotniejsze były jednak oczywiście pokazy konkursowe.
kino Muza, pokaz kina austriackiego, wprowadzenie Thomasa Renoldnera
Spośród 49 rywalizujących krótkometrażówek zwyciężył ,,A Dad” Austriaka Roberta Cambrinusa. Kolejne miejsca zajął Dennis Tupicoff z filmem ,,Ja na zdjęciu” oraz Tom Schroeder, autor ,,Lotu wróbla”. Polskim akcentem była nagroda specjalna, przyznawana przez Stowarzyszenia Filmowców Polskich, która bez zaskoczeń trafiła do Renaty Gąsiorowskiej za ,,Cipkę”. Jeśli chodzi o długi metraż, w konkursie walczyło jedynie 5 tytułów, spośród których najlepszym okazał się ,,Window Horses” Ann Marie Fleming. Nagrody publiczności powędrowały z kolei do ,,Dzięki uprzejmości artysty” Piotra Bosackiego oraz ,,Louise nad morzem” Jean-François Laguionie (w polskich kinach od 8 września tego roku).
Jednak cóż to by był za festiwal, gdyby nie oferował nic ponad filmy! Animator jak zwykle nie pozostał w tym względzie w tyle i zaoferował całą gamę wydarzeń – pokazy z muzyką na żywo, koncert, spektakl audiowizualny, spotkania z twórcami (również masterclass), warsztaty dla dzieci oraz konferencję naukową. W tym ostatnim miałem swój mały udział, bowiem prowadziłem jeden z kilku paneli – dotyczący krytyki politycznej i społecznej w filmie animowanym.
Scena na piętrze, prelekcja Izuni Yoshidy ,,Momotaro, folklor japoński w animacjach propagandowych”
W ogóle kwestie polityczne były na tegorocznym Animatorze jawnie istotne i już sam plakat (autorstwa Phila Mulloya; swoją drogą niebywale piękny) sugerował, że choćby często wzmiankowani ostatnio imigranci będą jednym z ważniejszych tematów. Nie spodobało się to m.in. Piotrowi Bernatowiczowi, który na łamach prawicowej Gazety Polskiej określił bez ogródek Animatora ,,upadkiem kultury”. Dobrze, że pan Bernatowicz (w tym samym piśmie oburzający się na festiwal Malta) nie zawitał na retrospektywę Signe Baumane, której filmy za punkt centralny obierają seks i dość frywolne do niego podejście. Jaka pamfletyczna relacja mogłaby powstać, gdyby usłyszał pierwsze z pytań po pokazie, zadane publiczności przez reżyserkę w ramach konkursu, w którym do zdobycia były podpisane plakaty. Nawiązując do treści jednej ze swoich etiud, zapytała o swój ulubiony rodzaj penisa. Niesamowicie pozytywna postać.
klub festiwalowy, tuż przed pokazem ,,Perfect blue”
Mając w pamięci ubiegłoroczną edycję, mogę w ciemno stwierdzić, że najwięcej podczas festiwalu działo się w klubie festiwalowym. To tam odbył się koncert Kobiety z wydm, kinaManual & PinParku, spektakl audiowizualny ,,Big Nazo”, wszystkie pokazy kina dla dorosłych oraz afterparty. Jako, że w tym roku bardzo krótko gościłem na festiwalu, trudno mi określić, czy rzeczywiście tak było – więc jeśli Was tam nie było, żałujcie i koniecznie przybądźcie za rok.