Filmy francuskiego reżysera François Ozona wielokrotnie były nominowane do konkursu głównego na najważniejszych festiwalach światowych takich jak w Cannes, Berlinie czy Wenecji. Nie doczekał się jednak jak na razie uhonorowania którąś ze statuetek, ale dzieje się tak nie za sprawą niedoszlifowania jego obrazów, a raczej niezwykle silnej konkurencji filmowej. Ozon to przede wszystkim świetny obserwator ludzkich charakterów – wad i zalet oraz pragnień. Wśród polskiej widowni jest stosunkowo niedoceniany, przez co wiele dobrych seansów można przeoczyć. Zanim nacieszymy oczy najnowszymi filmami Francuza: „Frantzem” oraz „Podwójnym kochankiem”, powróćmy myślami do 2012 roku – do produkcji „U niej w domu”.
Tytuł – „U niej w domu”, zdradza teoretycznie całą fabułę filmu. Teoretycznie, bowiem okazuje się, iż opowiadana historia jest bardziej złożona, aniżeli mogłoby się to wydawać. Zaczyna się banalnie – typowym stwierdzeniem dotyczącym młodzieży wypowiadanym przez nauczyciela będącego w kwiecie wieku: tej zepsutej przez współczesność, nieuczącej się i niczym nieinteresującej się młodzieży. Chwilę później do jego rąk trafia opowiadanie, które zupełnie zmieni postrzeganie przez niego jednego z uczniów. Rozpocznie się dziwna fascynacja powolnie przeradzająca się w niebezpieczną grę. Nie bez przyczyny w jednej ze scen w tle pojawia się plakat filmu Woody’ego Allena „Wszystko gra”, który zakwalifikować należałoby jako thriller z elementami romansu (obraz bardzo klimatyczny – jeśli ktoś jeszcze nie widział, polecam nadrobić). Nasz bohater – Germain, to niespełniony pisarz, któremu przytrafia się okazja do zrealizowania młodzieńczych marzeń. To Claude stanowi tę szansę, bowiem uczeń ma talent pisarski, a przynajmniej znacząco wybija się na tle klasy. Problemem okazuje się tematyka, którą porusza w swoich opowiadaniach. Rapha – postać pojawiającą się w tekstach, to szkolny kolega Claude’a, ale prawdziwe wątpliwości co do motywacji ucznia ujawniają się wraz z przeniesieniem akcji do tytułowego domu.
François Ozon umiejętnie buduje w filmie napięcie, które stopniowo zagęszcza panującą atmosferę. Świetnie spisuje się w takim sposobie prowadzenia fabuły narracja z offu – głos Claude’a czytającego swoje wypracowanie kreuje rzeczywistość podczas seansu. Dlatego też widz nigdy nie będzie miał pewności, podobnie jak Germain, ile z tego, co zostało ukazane na ekranie jest prawdą, a co jest zaledwie wytworem wyobraźni. Igranie z odbiorcą stanowi klucz do utrzymania jego zainteresowania, choć trudno spodziewać się po obrazie zaskakujących plot twistów. Przykuwa uwagę duet Fabrice Luchini z Ernstem Umhauerem (odpowiednio odgrywający rolę Germaina i Claude’a), choć bardziej wyrazisty okazuje się być młody chłopak. Umhauer budzi w odbiorcy niepokój z uwagi na nieprzewidywalność jego postaci, a jednocześnie pozostaje dziecięco niewinny. Po seansie z pewnością ta kreacja pozostanie najdłużej w pamięci ze wszystkich występujących charakterów w obrazie.
Próbując podsumować twórczość Francuza, należy przyznać, że potrafi on z prostej historii ułożyć niebanalną fabułę z niezwykle starannie ułożonymi portretami psychologicznymi bohaterów. Atmosfera, którą podsyca powolnie – niemal skrupulatnie dokładając drewno do ognia, sprawia, iż w pewnym momencie napięcie staje się nie do zniesienia. Nie tylko postacie dają się wplątać w tę niebezpieczną grę – również widzowie bezwiednie poddają się manipulacji stosowanej przez Claude’a i z pewnością złapią się na tym, że sami chcieliby dopisać parę zdań do wypracowania początkującego pisarza. François Ozon daje odbiorcy dużo swobody w zakresie dopowiadania sobie fabuły oraz możliwości poprowadzenia niektórych wątków. W ostatecznym rozrachunku okazuje się bowiem, że wszystko to jest tylko kwestią poziomu kreatywności i wyobraźni.