“Najpiękniejszy Festiwal Świata” tak się mówi o słynnym już Woodstocku. I mimo że nie byłam na festiwalach w innych krajach, to wierzę, że w tych słowach jest ogromne ziarno prawdy. Pamiętam, jak dwa lata temu zawitałam do Kostrzyna na swój pierwszy Woodstock i zupełnie nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać, bo stereotypów na jego temat jest co nie miara. Jednym z pierwszych występów na które wtedy poszłam, był ten Ani Rusowicz o nazwie “Flower Power”, gdzie razem z przeróżnymi gośćmi wykonywała piosenki nieco starsze, ale powszechnie znane i lubiane. Pamiętam wykonanie “Hey Jude” z Dawidem Podsiadło – wtedy naprawdę poczułam piękno tego festiwalu, które poruszało nie tylko mnie, ale też ogromny tłum pod sceną. Słowa nie oddadzą tego co czułam, więc nie ma co tu dużo mówić, to trzeba zobaczyć:
Do rzeczy. Jak wypadła tegoroczna odsłona tego festiwalu? Świetnie. Naprawdę, nie spodziewałam się czegoś takiego po line-upie, który na pierwszy rzut oka mnie nie porwał. A które koncerty wypadły najlepiej? Już spieszę z odpowiedzią. Oto lista zespołów które według mnie naprawdę pokazały klasę. Oczywiście nie mogłam być na wszystkich pokazach, ponieważ są aż 4 sceny festiwalowe, więc niestety kilku wykonawców musiałam sobie odpuścić.
Łąki Łan
Ich występ oficjalnie rozpoczął 23. Przystanek Woodstock. Mówią, że to The Prodigy ich supportowało w 2011, bo tak dobrze wypadł ich występ. Tym razem grali jako pierwsi, więc może nie było tyle ludzi co 6 lat temu, ale ci co byli bawili się równie dobrze.
Trivium
Woodstock głównie kojarzy się z szeroko pojętą muzyką metalową i rockową i oczywiście takich zespołów tam nie brakuje. Jednym z nich byli Trivium, po których naprawdę było widać, że do Polski lubią wracać i dużą przyjemność sprawia im granie w naszym kraju. Sami członkowie zespołu popisali się znajomością co niektórych słów w języku polskim, co zawsze wywołuje uśmiech na twarzach publiki.
Wilki
Może i Wilki swoje lata świetności mają za sobą, ale to nie przeszkadzało w zebraniu naprawdę ogromnego tłumu, który tylko czekał by zaśpiewać “Baśkę”. I tak też było, kilkaset tysięcy głosów wykonało wraz z Wilkami największy szlagier zespołu.
House of Pain
Cóż to był za koncert! Braki polskiej sceny hiphopowej w line-upie (wyjątkiem był jeden koncert na nocnej scenie ASP, więc trochę mało) wypełnił amerykański zespół, który sprawił, że publika momentalnie się roztańczyła i rozskakała na każdą stronę. Jak dobrze było usłyszeć “Jump Around” czy “The Next Episode” z repertuaru Dr. Dre na żywo!
Hey
Hey po raz kolejny zagościł na Dużej Scenie, w tym roku jako zdobywca Złotego Bączka. Ludzie “Prędko, Prędzej” gonili, żeby zobaczyć Nosowską z bandą na scenie. Nie chcę przesadzać, ale bardzo możliwe, że to oni zebrali największą publiczność. Po ich koncercie ledwo dało się przejść w jakiekolwiek inne miejsce.
Archive
Prawdopodobnie najspokojniejszy koncert na tegorocznym woodstocku. Archive zaczarowali swoją melancholijnością publikę. Nie dało się od nich oderwać wzroku, prawdziwa uczta dla uszu, oczu i duszy. Ten występ na długo pozostanie w mojej pamięci, bowiem w końcu usłyszałam “Again” na żywo, które zostało zaśpiewane nad wyraz emocjonalnie. Bez wątpienia coś, czego nie da się wystarczająco zobrazować słowami.
The Qemists
Prawdziwa eksplozja energii. Nie sądziłam, że ludzie będą się tak zachowywać na koncercie muzyki głównie elektronicznej. Nie obyło się bez konkretnego pogo i fali. Wykonawcy utrzymywali świetny kontakt z publicznością, który zaowocował naprawdę udanym koncertem. Czekam z niecierpliwością na więcej!
Nothing but Thieves
Jak tylko dowiedziałam się, że tzw. “Rabusie” nie zagrają na swoich instrumentach przez zamieszanie na niemieckim lotnisku, nieco się zaniepokoiłam. Ponadto, kilku z nich zachorowało tego samego dnia, więc po prostu nie wiedziałam, czy dadzą radę. Dali. I to czadu. Oczywiście, piosenki przez zmianę instrumentów brzmiały nieco inaczej, ale wciąż bardzo dobrze. Świetna robota.
Dr Misio
Ten zespół zawsze mnie ciekawił, bowiem Arkadiusza Jakubika zawsze bardziej kojarzyłam z kinem niż z muzyką. Jak się ucieszyłam, że nie tylko aktorstwo mu dobrze wychodzi. Fantastyczne teksty, fantastyczna muzyka, fantastyczny kontakt z widownią, fantastyczna atmosfera. No czego chcieć więcej.
Przystanek Woodstock to naprawdę nietypowy festiwal, polecam go każdemu, kto chce przeżyć coś niezwykłego. Oprócz koncertów znajdziesz tam wiele warsztatów, zajęć czy spotkań z ciekawymi osobami. Prawdziwie piękne miejsce.
Autorka w tym roku przesłuchała parę utworów Archive no ale w końcu mogła usłyszeć Again na żywo. Śmieszą mnie tacy pozerzy udający ile to oni czekali na tę chwilę.
Anon111 oczywiście trafił w sedno. Jestem pozerem, a nie gangsterem.