W grudniu ubiegłego roku miałam okazję obejrzeć we wrocławskim Teatrze Współczesnym spektakl „Niskie Łąki” na podstawie powieści Piotra Siemiona pod tym samym tytułem. Inscenizacja – żywa, frapująca, obnażająca mit solidarnościowej młodzieży- okazała się jednym z jaśniejszych punktów stałego programu teatru przy Rzeźniczej. Kiedy więc niedawno wpadł mi w ręce literacki oryginał, nie wahałam się długo: postanowiłam sprawdzić fenomen prozy Siemiona. Wrocławski autor zdobył bowiem duże uznanie za swój debiut na rynku wydawniczym (2000 rok). Okładka książki pozwala nam się zapoznać z wyjątkami entuzjastycznych recenzji w prasie. „Niskie Łąki” dzielą się na trzy części. Pierwsza przedstawia Wrocław z początku lat osiemdziesiątych. Ponurą rzeczywistość polskiego komunizmu w schyłkowej fazie poznajemy z perspektywy młodego angielskiego aktora, który przybywa do jednego z teatrów. Anglik (do końca powieści bohater będzie nazywany tylko w ten sposób) przygląda się „młodym gniewnym”. Flirt z podziemiem, nocne schadzki i palenie skrętów wypełniają życie grupy przyjaciół. Na razie tkwią po uszy w atmosferze solidarnościowej bohemy, dla niektórych z nich powoli jednak staje się jasne, że ta ścieżka prowadzi do nikąd. W drugiej części bohaterowie spotykają się kilka lat później w Nowym Jorku. Wiadomo już, że porzucili wolnościowe marzenia w ciasnym świecie wrocławskich blokowisk. Wkrótce też okazuje się, że nie udała się próba podboju „wielkiego świata”. Trzecia część przenosi nas z powrotem nad Odrę. Wraz z ponowną wizytą Anglika we Wrocławiu przyglądamy się, jak dawni buntownicy odnajdują się w realiach raczkującego kapitalizmu. Miejsce kontestacji zajęła przedsiębiorczość, zginęły dawne marzenia- próbę czasu przetrwała tylko przyjaźń. „Niskie Łąki” nie są więc próbą gloryfikacji antykomunistycznego podziemia. I to podoba mi się najbardziej w powieści Siemiona. Autor przedstawia bohaterów, do których żywimy sympatię nie za ideały, ale za charakter. Przyglądamy się, jak ginie ich młodzieńczy zapał- najpierw chęć walki z systemem, potem marzenia o wielkiej karierze. W trzeciej części spotykamy grupę realistów, mocno doświadczonych przez życie, nie wahających się zanurzyć w „bezduszny” świat biznesu. Nie pogardzamy jednak nimi. Doskonale rozumiemy przemiany, jakie zaszły w niespokojnych duszach. Bohaterowie bowiem powoli zmierzają w stronę spełnienia. Cóż z tego, że ma ono tak zwyczajną twarz, jak wypożyczalnia kaset wideo? Opowieść Siemiona skrzy się poczuciem humoru. Za pomocą subtelnej ironii autor wyśmiewa mity i polskie przywary. Jego styl jest bez wątpienia charakterystyczny. Barokowo – realistyczna dokładność zdań typu: „Huk pociągu głuszy melodię „Always”, wyśpiewywaną zgrabnie przez kolejnego, peronowego już żebraka, w jednej chwili wypełnia cały duszny grobowiec stacji i przez kratki wentylacyjne wysoko nad torami wzbija się nad poziom ulicy, płosząc szare gołębie, które przed chwilą przycupnęły jak stadko czujnych szczurów przy krawężniku, rozdziobując gnijące czerwone owoce” może zarówno irytować, jak i zachwycać. Z pewnością jednak zasługuje na uwagę na tle popularnych powieści kryminalno- historycznej o stylistyce dostosowanej do potrzeb przyszłego scenariusza filmowego. „Niskie Łąki” to bardzo ważna książka dzisiaj, kiedy tak popularnym stało się podkreślać swoje zasługi dla budowania polskiej demokracji. Udowadnia, że szczęście można znaleźć, chodząc bocznym ścieżkami wielkiej historii. Leczy z optymizmu, ale także przestrzega przed pesymizmem.