No i stało się. Mamy wieczne lato, temperatura nie spada poniżej 25 stopni, podatki w końcu niższe, ZUS został zlikwidowany, nowa praca jest spełnieniem marzeń i ambicji. A na Euro też poszło świetnie – Polacy wyszli z grupy, wbili Niemcom cztery gole, a w finale nie dali szans Hiszpanii. Dwa gole wbił im Mila. A Śląsk został mistrzem Polski. Niestety, jak na razie to tylko sen. Na szczęście nie do końca oderwany od rzeczywistości, bo nasz WKS ma spore szanse na mistrzostwo. Jednak reszta plasuje się gdzieś na granicy pobożnych życzeń i marzeń. Na dzień dzisiejszy widać, że kończący się rok sprzyja nam ładną pogodą i uśmiechem, bo przecież nikt nie chce zimna i śniegu, które jak zwykle sparaliżowałyby komunikację miejską i tak dalej. Jak co roku. Czyli po prostu cieszymy się z odmiany. Kochani Czytelnicy, zobaczcie, że przyszły rok, jeszcze nim się zaczął, zapowiada się ciekawie. Już nawet nie chodzi o Euro. Ale ta magiczna data: 2012. Według jednych to będzie koniec świata (kto widział film „2012”, ten wie, o czym mówię), kula ziemska ulegnie przebiegunowaniu, a ceny mieszkań w Polsce rażąco spadną. Prawda czy mit? Jak będzie – tego nie wiadomo. Szykują się wielkie zmiany, które nasze miasto zacznie hucznymi obchodami Sylwestra na rynku. Kayah, T.Love, Lech Janerka – zapowiada się ciekawie, choć jak nastroje „na mieście” już wcale takie optymistyczne nie są. Spora część mieszkańców i „szczekaczy” na forach internetowych wcale się nie cieszy. To wszystko z naszych podatków. Ale nie ważne z czego i za co. Ważne, że z przytupem. Co będzie dalej? Poza podwyżkami – tego nie wie nikt. I właśnie z tym wiążą się moje życzenia dla Was, drodzy Czytelnicy. Życzę Wam z całego serca, by niewiedza związana z przyszłością zakończyła się miłą niespodzianką. By każdy z Was znalazł czas dla najbliższych. I żeby spełniło się jakieś Wasze marzenie. Chociaż jedno. No i żeby nasi nie plamy na Euro. Z całego serca tego wszystkiego życzy Wam niżej podpisany, wiecznie narzekający (czego już nikomu nie życzę) Autor. Adam Flamma