My młodzi najczęściej generalnie mamy w poważaniu politykę. Z drugiej zaś strony, śledzić sytuację w naszym kraju trzeba dość intensywnie, bo przecież o naszą przyszłość idzie. I tak od kilku dobrych lat, kiedy nasze synapsy w głowie już całkiem nieźle zaczęły kojarzyć fakty, zaczęło nas to wszystko brzydzić coraz bardziej. Przecież umówmy się. Nie chodzi już o barwy partyjne. Bo nie ma to większego znaczenia. PO boi się cokolwiek zrobić. A poza tym, nie chce im się. Bo sondaże. PiS gra katastrofą smoleńską, polskością, narodowością, honorem. Bo 30 kilka procent wyborców to kupuje. PSL to prostytutki. Bo idzie tylko o władzę i stołki. SLD? Komuchy, PZPR. Po prostu żenada. Ruch Palikota? Miała być świeżość, miało powiać czymś nowym i co? I nic. I Palikot promuje np. przez cały dzień swoją książkę. I tak w czasach kryzysu, kiedy my nie mamy pracy, kiedy jakimś cudem podpiszemy śmieciówkę, coś w nas pęka. Nie mamy szans na kupno własnego mieszkania, czy też samochodu. A politycy za nasze podatki i podatki Rodziców kręcą lody równo. Dzielą kraj. Na Polaków polskich, Polaków rosyjskich, Polaków unijnych. Polaków chuj wie jakich jeszcze. I tną nas w ciula prosto w oczy. A ja, koleżanki i koledzy kończymy studia. Udzielamy się w wolontariatach. Kończymy kilka staży. Wynajmujemy pokój, przed zajęciami idziemy do pracy za grosze. Po zajęciach zaczynamy kolejną pracę. I nic. I co miesiąc, gdy przychodzi wypłata czujemy jakby ktoś dał nam w pysk. I tak pijąc piwo, któregoś dnia naszła nas refleksja, by praca posła była jakoś dokumentowana. By np. Pan Ziobro na swojej poselskiej stronie internetowej opisywał, co zrobił w danym dniu dla kraju i dla mnie. By Pan Biedroń w końcu obwieścił nam, ilu swoich wyborców przyjął w ciągu ostatnich 30 dni w biurze poselskim. By Ci wszyscy beznadziejni politycy w końcu się do czegoś poczuli. Bo już nam kurwa ręce opadają. W imieniu pokolenia dwudziestolatków, Dominik