„AAA pracy szukam, matkę oddam” to jeden ze spektakli z ciekawego repertuaru Teatru Zakład Krawiecki. Porusza on aktualne kwestie socjologiczne, ale, jak zwykle bywa w przypadku wartościowych działań artystycznych, może odnosić się także do ponadczasowych treści. Warto jednak zwrócić uwagę również na jego formę. Jest to monodram brawurowo odegrany przez Magdalenę Engelmajer, która otrzymała za niego nagrodę dla najlepszej aktorki Dolnego Śląska. Postać, w jaką się wcieliła to młoda artystka Agata. Absolwentka wydziału lalkarskiego wrocławskiej PWST poświęca się swojej pasji, ale nie może znaleźć pracy umożliwiającej niezależne funkcjonowanie. Stara się w tym jej pomóc mama. Tytuł monodramu odzwierciedla efekty prób matki. Agata, rozdarta pomiędzy pragnieniem samodzielności a despotyczną rodzicielką, próbuje realizować swoje marzenia. I tutaj właśnie należy zwrócić uwagę na formę spektaklu. Zakład Krawiecki poleca go widzom jako „pierwsze na świecie interaktywne połączenie teatru z komiksem”. O owe wizualizacje zadbał Michał Engelmajer. Dzięki nim monodram staje się bogatszy i łączy rożne dziedziny sztuki. Poza tym, podobnie jak część wypowiedzi, wprowadzają one humor, który czyni trudny temat spektaklu bardziej przystępnym. Swoistą przestrzeń monodramu poszerzają telefony matki. Słyszymy jedynie jej głos (Irena Dudzińska), który informuje nas o przebiegu wydarzeń. W ten sposób kwestie Agaty zostają sprowadzone do rozmów telefonicznych z mamą i wiadomości pozostawianych na poczcie głosowej. Dzięki temu monodram staje się wielowymiarowy, co nie znudzi tych, którzy nie przepadają za teatrem jednego aktora. Można by więc zapytać, ile w tym aktorstwa, a ile techniki. Jednak sama koordynacja wszystkich czynników składających się na występ, skupiająca się w rzeczywistości na Magdalenie Engelmajer, wymaga sporych umiejętności i jest perfekcyjnie zrealizowana. A co z treścią? Optymistyczne zakończenie „AAA pracy szukam, matkę oddam” z jednej strony może się wydawać krzepiące, a z drugiej naiwne. Jeśli spojrzymy na monodram z dalszej perspektywy, łatwiej będzie nam je ocenić. Wydaje mi się bowiem, że Szymon Turkiewicz, reżyser spektaklu, chciał przekazać widzom coś więcej niż opowieść o kobiecie, która jest krzywdzona przez groteskową matkę, a osiągnąwszy swoje cele, słodko mści się na nadopiekuńczej rodzicielce. Agata sama bowiem nie potrafi się na początku usamodzielnić. Mieszka samotnie i próbuje realizować swoje plany, ale mimo niechęci, łatwo ulega sugestiom matki. Dopiero po drastycznym wstrząsie zyskuje dostatecznie dużo siły, by być stanowczą. Moim zdaniem „AAA pracy szukam, matkę oddam” to monodram o spełnianiu własnych marzeń. Potrzebna jest do tego odwaga i determinacja. Ludzie sięgający wyżej zawsze napotykali na swojej drodze wiele przeszkód. Nie jest to winą krwiożerczego kapitalizmu ani despotycznej matki. A wynik starcia z rzeczywistością zależy od siły marzycieli. Dlatego uważam, że zakończenie „AAA pracy szukam, matkę oddam” jest przede wszystkim krzepiące i nie ma w nim nic z naiwności. Szymon Turkiewicz potrafi sięgać po tematy żywe w naszym społeczeństwie. Jednak zawsze kryje się za nimi jeszcze głębsze przesłanie, co sprawia, że w jego spektaklach każdy widz odkryje nie tylko prawdę o świecie, ale też o samym sobie. Po obejrzeniu „AAA pracy szukam, matkę oddam” można zadać własnemu sumieniu pytanie o to, ile jest w nas marzycieli.