Zaczynamy drugą fazę sezonu nagród filmowych. W tym tygodniu poznamy nominowanych do WGA (Amerykańska Gildia Scenarzystów), PGA (Amerykańska Gildia Producentów Filmowych) oraz tegorocznych laureatów Złotych Globów. Do omówienia pozostały jedynie dwie kategorie, najlepsza reżyseria oraz najlepszy film. Dzisiaj skupię się nad tą pierwszą. Według ekspertów to najłatwiejsza do przewidywania kategoria, bowiem zwycięzca DGA (Amerykańska Gildia Reżyserów Filmowych) przeważnie wygrywa Oscara. Tylko kilka razy w historii Gildii ich wybory nie pokryły się z ostatecznym werdyktem Akademii. Jednak na dzień dzisiejszy to dość trudne zadanie, ponieważ nie znamy jeszcze nawet ich nominacji. Kandydatów do wyróżnienia jest wyjątkowo wielu, a miejsc tylko pięć.
Najlepsza reżyseria:
Kandydaci do statuetki:
- Guillermo del Toro, „Kształt wody” – meksykański reżyser w hołdzie miłości, kinematografii oraz filmowej baśni. Być może siła tytułu znacznie osłabła po nieobecności w głównej kategorii podczas nominacji SAG, niemniej wydaje się najmocniejszy w reżyserskiej stawce. Guillermo del Toro, zdobywca Złotego Lwa na festiwalu w Wenecji, nakręcił jeden z najlepszych filmów w jego filmografii, a baśniowy charakter w połączeniu z miłosną historią nieznającą rasowych, ba gatunkowych, granic tworzy piękny obraz uwodzący widza od pierwszych kadrów.
- Christopher Nolan, „Dunkierka” – eksperyment, który stał się filmem. Można by wiele mówić o scenariuszowych brakach, jednak nie sposób odmówić mu niesamowicie precyzyjnej reżyserii. Testowanie nowego oblicza kina składa się z trzech historii prowadzonych równolegle, w którym każda rozgrywa się w innym czasie i posiada własne tempo. Wielkość reżyserii objawia się w szczegółach. Postawił on za cel połączenie ich i stworzenie spójnej całości. Czyżby pierwszy Oscar dla ulubieńca publiczności?
- Martin McDonagh, „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri” – w reżyserskiej stawce nie może zabraknąć największego faworyta do Oscara w najważniejszych kategoriach. Siła „Trzech billboardów…” z każdym dniem rośnie, a McDonagh rozpędza się w statystykach. Rewelacyjnie wyważony kryminał z elementami czarnej komedii proponuje widzowi prawdziwą huśtawkę emocjonalną, a także doskonale myli tropy na każdym kroku.
Kandydaci do nominacji:
- Greta Gerwig, „Lady Bird” – kobiety zawsze mają pod górkę w tej kategorii. Tylko kilka razy w historii przedstawicielka płci pięknej otrzymała nominację w tej kategorii (a wygrała zaledwie raz). Statystykę poprawić może Gerwig, znana przede wszystkim jako aktorka niezależnego kina amerykańskiego. „Lady Bird” to drugi film w jej reżyserskiej karierze, ale pierwszy, który zdobył tak duży rozgłos. Doskonała reżyseria Gerwig objawia się w subtelnym i nieco autobiograficznym prowadzeniu historii, która uwodzi widza i powolutku rozkochuje w jego klimacie. Do tego piękne przesłanie i mamy jeden z najlepszych filmów w oscarowej stawce. Mocno trzymam kciuki.
- Steven Spielberg, „Czwarta władza” – mistrz amerykańskiego kina bije wszelkie rekordy. To nazwisko, które przyciąga za każdym razem i jest gwarancją perfekcyjnego storytellingu. Spielberg już od pięciu dekad znajduje się w czołówce reżyserskiej. Taki wynik jest co najmniej imponujący!
- Luca Guadagnino, „Tamte dni, tamte noce” – jak bardzo chciałbym, żeby włoski reżyser został doceniony nominacją. Nadzwyczajnie poprowadzona historia opowiedziana w duchu europejskich mistrzów kinematografii skradła moje serce, a niektóre sceny doprowadziły mnie do emocjonalnej miazgi. Mam nadzieję, że Akademia pokocha to dzieło tak samo jak ja.
- Jordan Peele, „Uciekaj!” – największe zaskoczenie sezonu. Reżyserski debiut Peele’a zrobił furorę wśród widzów i krytyków i sprawił, że czarnoskóry reżyser z przytupem wdarł się do amerykańskiej elity twórców filmowych. Ten „Post-horror” czerpiąc z wielu klasyków, na nowo definiuje pojęcie horroru i podejście do tematu uprzedzeń rasowych.
- Dee Rees, „Mudbound” – film skrojony pod nagrody. Rees jest drugą kobietą w tym roku z szansą na nominację. Jednak fakt, iż jest produkcją Netflixa może negatywnie wpłynąć na jego szanse. Niemniej tematyka może być decydującym argumentem przemawiającym za kandydaturą reżyserki.
Czarne konie:
Joe Wright, „Czas mroku”
Sean Baker, „Florida Project”
Paul Thomas Anderson, „Nić widmo”
Poznaliśmy tym samym kolejnych kandydatów do oscarowych nominacji. W nocy z niedzieli na poniedziałek poznamy laureatów tegorocznych Złotych Globów. Będzie się działo!