Radosław Gawlik: Straż Miejska powinna wystawić 4,5 tysiąca mandatów Jackowi Sutrykowi

Gregor Niegowski*

Gościem Kalejdoskopu był Radosław Gawlik, współzałożyciel Partii Zieloni, Dolnośląskiego Alarmu Smogowego, były wiceminister środowiska, teraz prezes Stowarzyszenia EKO-UNIA.

We Wrocławiu mówimy cały czas o tym, że mamy sporą liczbę kopciuchów. Miasto powinno je wymienić do połowy roku, ale tego nie zrobiło.

Do połowy ubiegłego roku, dodam tylko. Ja niestety tego nie widzę i to mnie martwi. To już nie od dziś, ale od trochę dłuższego okresu zauważamy taką trochę chęć przykrycia problemów pewnym opisem takim propagandowym, mówię wprost, że już właściwie załatwiliśmy problem smogu, bo wydaliśmy tam trzysta ileś milionów na wymianę tych pieców. Ileś tysięcy tych pieców wymieniliśmy. Ale ile? To nawet dokładnie nie wiemy. To aż się prosiło, żeby miasto dokonało pewnego podsumowania, że zrobiliśmy tyle i tyle, a zostało nam tyle i tyle. Miasto mówi, że to nie my, my już zrobiliśmy swoje, zanieczyszczenia napływają z zewnątrz, z obwarzanka tak zwanego. To jest wątpliwą tezą, bo przy takich sytuacjach smogowych, gdzie mamy inwersję (brak pionowego unoszenia się zanieczyszczeń), gdzie nie mamy wiatru, to ten napływ jest na pewno dużo mniejszy niż w sytuacjach, gdy mamy wiatr. Gdy mamy wiatr, to się z kolei tak nie martwimy, bo nam to wywiewa i z obwarzanka, i z miasta. Miasto na przykład się nie przyznało nigdy, to Krzysztof Smolnicki z Dolnoślaskiego Alarmu Smogowego wyciągnął tę informację o tych 4,5 tysiącach kopciuchów. W trybie dostępu do informacji publicznej sami urzędnicy się przyznali, że 4,5 tysiąca mieszkań komunalnych ma nadal kopciuchy. Panie rektorze, to jest druzgocące. Mamy 7 lat działania uchwały antysmogowej, miasto wykonało pewną robotę, ale po prostu się kompletnie nie przyznaje do tego, że reszty tej roboty u siebie nie wykonało. Zresztą ono ograniczyło smog korzystając ze środków prywatnych osób, bo takie były te programy Kawka i inne, wspierające mieszkańców w wymianie ogrzewania. Obok tego był istotny rządowy program „Czyste Powietrze”. One wspierały wymianę kopciuchów u prywatnych osób, w firmach. Ale najpierw powinno się sprawdzić się u siebie, co mamy w swoich zasobach. To jest druzgocące, że wchodzi w życie zakaz kopciuchów a miasto ma ich ok 4,5 tys. i ja tego kompletnie nie akceptuję.

Co wy z tym chcecie zrobić i jak w ogóle można wpłynąć na samorządy, żeby się tym problemem zajęły?

Będziemy naciskać i naciskamy na miasto, jako EKO-UNIA, którą reprezentuję, ale też inne organizacje, przez radnych, będziemy naciskać, żeby zrobić szybki program np. do Krajowego Planu Odbudowy, gdzie są miliardy euro na te cele, na termorenowację, wymianę kopciuchów, na eliminację CO2, gazów cieplarnianych. Są technologie, jak te pompy ciepła, jak fotowoltaika, gdzie można nawet na budynkach komunalnych zastosować takie rozwiązania nowoczesne, gdzie mamy sukces w postaci redukcji CO2, czyli poprawiamy, mitygujemy zmiany klimatyczne i jednocześnie redukujemy emisje smogowe.

Rozmawiamy o temacie, który w ogóle nie powinien istnieć. Są uchwały antysmogowe, które tak naprawdę zakazują już palenia w kopciuchach, czyli w tych piecach najgorszej klasy. Mam takie wrażenie, że to tak troszeczkę jak z abonamentem radiowo-telewizyjnym. Ktoś musi przyjść to sprawdzić, a nikt nie sprawdza, więc można sobie spokojnie łamać prawo, tak?

Tak, no tu jesteśmy też paradoksalnie w sytuacji takiej, że jak najbardziej kompetencje kontrolne ma Straż Miejska. Teraz ta Straż powinna przyjść i sprawdzić te kopciuchy komunalne. Miasto pewnie by chciało, żeby najemców karać. Ale to jest absurdalne, prawda? Chyba, że sprzedamy mieszkania komunalne ludziom i powiemy, że sprzedajemy wam taniej, a wy sobie wymieńcie te kopciuchy, ale to jest idealna jakby sytuacja. Teraz mamy te 4,5 tysiąca na stanie mieszkań komunalnych, więc to my jesteśmy, my jako miasto, władze miasta, zobowiązani tutaj do tej wymiany. Straż Miejska właściwie powinna przyjść i wymierzyć w tej chwili karę panu prezydentowi Wrocławia. To byłby dobry kabaret, nie? Strażnicy wymierzają 4,5 tysiąca kar, a są podlegli prezydentowi. Zgodnie z prawem właściwie to powinni zrobić. Może to byłaby mobilizacja do naprawy sytuacji.

Tak naprawdę to miasto dokładnie wie, w których mieszkaniach są kopciuchy, czyli kontrole byłyby bardzo łatwe do przeprowadzenia.

Otrzymaliśmy dokładną informację, że było 4,299 jesienią 2024. Bardzo dokładnie wie, że te są w gestii komunalnej, a te 200 (brakujące do 4,5 tys) mają inny status.. Miasto dokładnie wie, gdzie to jest. Miasto to wiedziało od dawna. Dlatego jest to oburzające, że przez 7 lat myśmy apelowali, gadali i miasto to wiedziało. Ja rozumiem, że może były kłopoty z PiS-em, bo oni blokowali dojście do pieniędzy. No dobrze, to powiedzmy to, że nie mieliśmy środków zewnętrznych, nie mieliśmy pieniędzy. Ale teraz mamy otwarcie z nowym rządem, ściągnęliśmy z Unii Europejskiej miliardy euro dokładnie na te cele. Panie redaktorze, bo Unii Europejskiej też zależy na jakości powietrza. To jest jedna dyrektywa, a z drugiej strony zależy im na neutralności klimatycznej, czyli pójściu w kierunku eliminacji gazów cieplarnianych. Tu mamy super rzeczy, że mamy taką sytuację win-win, prawda? I to wygrywamy, i to wygrywamy. Jestem przekonany, że miasto, gdyby przygotowało taki program, że chce w dwa lata wyeliminować te 4500 kopciuchów, dostałoby na to pieniądze.

Też nie wiem, czy temat smogu jest „biorący”. Mieliśmy te epizody smogowe nie tylko we Wrocławiu, ale na całym Dolnym Śląsku, no i tak naprawdę co z tego? Kto o tym mówił dłużej niż przez chwilę?

To pytanie bardziej do pana redaktora, to jest charakter mediów. No tak to działa. Jest smog, prawda, to się nagrywa i jest głośno. Ja powiem, że niezależnie od tego, że oczywiście to jest tragiczna sytuacja, to ja się też ucieszyłem, że mogliśmy wrócić do tego tematu przez tę sytuację, bo media się zainteresowały. Zresztą i obywatele się zaczęli interesować i przypominać sobie różne rzeczy, które wiedzą właściwie. Powinni wiedzieć, żeby nie biegać. My nagrywaliśmy z panią redaktor z Polsatu wywiad, a tu człowiek biegł sobie po nabrzeżu i wdychał intensywnej to niezdrowe powietrze. Kompletny absurd. To powinno nie mieć miejsca, ale nie było żadnego ostrzeżenia. Administracja się też źle zachowała, z opóźnieniem przyszła informacja. Są warunki smogowe, możemy oczekiwać przypomnienia jak się powinniśmy zachować. To powinno być automatycznie. Jak mamy przekroczenia norm, tak znaczne- dziewięć, dziesięć-krotne, to ostrzeżenie Centrum Kryzysowego poprzez SMS powinno być dzień wcześniej, choćby wieczorem, .

Da się powiedzieć dzień wcześniej, że będzie smog zaraz? Da się przewidzieć wcześniej, czy mieszkańcy będą palić w piecach?

Da się, bo są przewidywane warunki smogowe i takie komunikaty powinny być z Państwowej Inspekcji Ochrony Środowiska, która monitoruje i są programy do takiego prognozowania. Uniwersytet Wrocławski nawet też robi. Nasze Centrum Działania Antykryzysowego powinno być i jest podpięte pod te informacje. Jeśli się zbliża „atak smogu”, to nawet wyprzedzająco wysłać, że spodziewamy się dużych przekroczeń norm powietrza. Mogą być dwa komunikaty, bo też następnego dnia, że mamy przekroczenia jakości powietrza i żeby nie wychodzić. Po to wydajemy pieniądze na monitoring, na prognozowanie, bo to poszły miliony czy dziesiątki milionów złotych, żeby właśnie uprzedzić ludzi. Trochę zabrakło tutaj, można powiedzieć, dopięcia tego systemu prognozowania i ostrzegania, bo to się fachowo nazywa system prognozowania i ostrzegania.

Jest jakaś luka w tym systemie?

Ta sytuacja, tego wielkiego smogu teraz na przełomie roku, pokazała, że ciągle mamy coś do zrobienia. Wrocławski samorząd to ma opanowane, bo wie, co mamy zrobić, prawda? Na stronie Miasta powinno się ukazać i powinno się ukazywać na przystankach jaka jest jakość powietrza.

Tutaj nie ma takiej jakby może otwartości, żeby się przyznać, że: no niestety, nasze powietrze w naszym pięknym mieście jest szkodliwe.

Trochę się boję, że też może być, nie wiem czy tak było. Może być tak, że: „a może szybko ten smog przejdzie, to nie alarmujmy, nie straszmy ludzi”. To mogło tak działać. On niestety nie przeszedł szybko. Trwało to 3 czy 4 dni i był naprawdę Mordor. Był Mordor, bo jak przekroczenia norm pyłów zawieszonych, tych najgroźniejszych PM2.5, są 8, 9, 10-krotne, no to jest bardzo źle, to ludzie muszą mieć ostrzeżenie. Matki małych dzieci, osoby chore, astmatycy, osoby z chorobami serca, seniorzy muszą wiedzieć, że to jest sytuacja dla nich najgroźniejsza, bo to oddychanie, łyki tego zanieczyszczonego powietrza, mogą przyczyniać się nawet do przedwczesnej śmierci, a na pewno do pogorszenia stanu zdrowia. No niestety tak jest i to nie jest oparte, na moim wymyśle, tylko mamy badania naukowe, że w sytuacjach smogowych kilkanaście procent więcej ludzi jest hospitalizowanych i kilkanaście procent ludzi może przedwcześnie umiera.

Słyszałem o takim określeniu, że to jest takie „popychanie do grobu”, że już jakby jesteśmy chorzy i to jest tylko takie jeszcze popchnięcie, tak?

No tak, bo wyobraźmy sobie, mamy kiepski stan zdrowia z różnych innych tytułów i nagle mamy powietrze, w którym są dziesięciokrotnie przekroczone normy, które nam zamiast dawać tlen, dają nam też truciznę.

Czy te komunikaty coś nam dają? Jeżeli słyszymy, że powietrze jest „umiarkowane”, „poniżej normy”, to zastanawiam się, czy to nie powinny być takie proste, jasne komunikaty? Np. jakość powietrza jest: zła, bardzo zła, krytyczna, dramatyczna.

Ja to sprawdziłem, panie redaktorze. Są różne te portale, które się tym zaczęły zajmować, co najmniej trzy znalazłem, ale posłużę się tym WIOŚ-owskim, czyli tym państwowym, który jest najbardziej wiarygodny, też fachowo atestowany. System mówi tak: jest bardzo dobre, dobre, umiarkowane, dostateczne, złe i bardzo złe.

No ale właśnie, między tym złym, bardzo złym jest jeszcze umiarkowane, dostateczne, czyli wydawałoby się, że w miarę dobre.

To umiarkowane i dostateczne, ma pan rację, że to jest niestety mylące. A inny, Accuweather, ma taką skalę: znakomite, umiarkowane, niedobre, szkodliwe, bardzo szkodliwe i groźne. Chyba ta skala informuje lepiej, uczciwiej. To już nie daje, że powietrze jest umiarkowane i dostateczne, ale daje niedobre, szkodliwe i bardzo szkodliwe, groźne. Inny portal ma taką skalę: dobry, umiarkowany, niedobry dla wrażliwych grup, niezdrowy, bardzo niezdrowy i niebezpieczny. Można powiedzieć, że z tej naszej rozmowy wynika, że ten WIOŚ-owski, Państwowej Inspekcji Ochrony Środowiska jest trochę uspokajający. Akurat to takie średnie zagrożenia i przekroczenia powinny być lepiej, bardziej adekwatnie komunikowane, dlatego trzeba zawsze czytać, co to oznacza i zwykle jest tak napisany, „umiarkowany” i co to znaczy, że przekroczenia są takie i takie, i na przykład nie zaleca się osobom wrażliwym wychodzenia. Koniecznie czytajmy na stronach PIOŚ- co oznacza dana sytuacja, jakie są przekroczenia i rekomendacje dla mieszkańców. To tam jest napisane!

*Gregor Niegowski – Dziennikarz, redaktor, wydawca. Na co dzień pracuje w Telewizji Echo24.

komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *