Zaczyna się serią przepięknych czarno-białych ujęć skąpanego w śniegu krajobrazu, z akompaniamentem niepokojącej muzyki. Szybko uświadomimy sobie, że estetyka kontemplacyjnego slow cinema jest jedynie złudną otoczką. Oto bowiem pojawia się znana z estońskiej mitologii postać Kratta, dziwacznej, trójnogiej kreatury, wyglądającej jak zepsute narzędzie rolnicze z przytwierdzoną czaszką zwierzęcia hodowlanego. Jeśli…