Tytuł tego skromnego thrillera odnosi się do sytuacji, w której samolot zostaje porwany. Tak właśnie się dzieje z samolotem lecącym do Berlina, w którym pojawiają się islamscy terroryści. Grający Tobiasa Joseph Gordon-Levitt musi uratować pasażerów i wylądować. Tymczasem zamachowcy bezskutecznie próbują się dostać do kokpitu.
Jest to jeden z najciekawszych elementów tego do pewnego momentu naprawdę znakomitego filmu w reżyserii Patricka Vollratha – dostanie się do kokpitu bez zgody pilota jest praktycznie niemożliwe, co stanowi z jednej strony zapewne podstawowy sposób na zabezpieczenie samolotu przed porwaniem. Z drugiej zaś, możliwość zdalnego otwarcia kokpitu mogłaby choćby pomóc w sytuacji, w której coś niedobrego dzieje się z pilotem, z którym nie ma od dłuższego czasu kontaktu. Jednak nie ma co się wymądrzać, skupmy się na 7500, jednej z ciekawszych, paradoksalnie słabo reklamowanych filmowych produkcji dostępnych na Amazon Prime Video. Przez 70 minut filmu obserwujemy Tobiasa zmagającego się w gruncie rzeczy w pojedynkę z sytuacją zagrożenia. Poza koniecznością posadzenia samolotu, ma on do podjęcia kilka moralnie trudnych decyzji. Wynikają one z tego, że terroryści, którzy przejęli samolot, zaczynają mordować kolejnych pasażerów i członków personelu, a on sam może ten stan jedynie obserwować. O tej sytuacji zamknięcia w czterech ścianach i narastającej bezradności opowiada ten film właśnie we wspomnianych 70 minutach – w tym czasie czuć w nim największą energię, jest też najbardziej wiarygodni i to zarówno emocjonalnie, jak i technicznie. Działanie samolotu, wygląd kokpitu, sam proces lądowania wyglądały w 7500 wyjątkowo dobrze.
Gorzej jest kiedy w końcu samolot znajdzie się na ziemi, a w kokpicie do Tobiasa dołączy najmłodszy z porywaczy, który walczy o życie. Tobias jest w sytuacji podobnej, z tym że jemu zagraża zamachowiec, a zamachowcowi zapewne tłum policjantów. Rozpoczynają się negocjacje, które trwają zdecydowanie za długo, jest w nich za mało emocji i napięcia, aż w końcu przeradzają się w autoparodię, w momencie, kiedy do porywacza dzwoni mama. Wtedy już tylko czekałem, aż do kokpitu wejdzie Leslie Nielsen i powie sakramentalne zdanie z Czy leci z nami pilot – „Chciałem Wam tylko życzyć powodzenia. Liczymy na Was.”
Zgrzyt w końcówce nie odbiera jednak w całości dobrego wrażenia, które pozostawia po sobie ten sprawnie poprowadzony i doskonale zagrany przez Gordon-Levitta thriller. Gdyby tylko było na niego więcej pieniędzy, to może byłby to jeden z lepszych i bardziej zapamiętywalnych filmów tego typu ostatnich lat. A tak nie jest i chyba czas sobie przypomnieć Lot z wybitną rolą Denzela Washingtona.