Niedawna premiera filmu Joker wstrząsnęła kinami na całym świecie. Najbardziej rozpoznawalny złoczyńca w pop-kulturze nareszcie otrzymał swój film. Całe dwie godziny z Jokerem, bez batmanowych gadżetów, epickich scen akcji, pamiętnych konfrontacji, oraz samego Batmana. Nie ukrywam, że byłem bardzo zainteresowany nowym obliczem znanego nam komiksowego klauna, odkrywając go od podszewki i przedstawiając jako człowieka z ludzkimi problemami. Jednak czy aby na pewno był to dobry kierunek dla tak ikonicznej postaci?
Mój Joker
Najpierw chciałbym przenieść was w czasie do roku 2008 i zaprosić was na premierę nowego, już drugiego, filmu o Batmanie z pracowni Christophera Nolana. Po sukcesie pierwszej odsłony romansu Nolana z Brucem Waynem, jesteśmy świadkami moim zdaniem najlepszego sequela wszechczasów. Film, który oczarowuje pod każdym względem, przepiękną choreografią bijatyk, wbijającą w fotel fabułą, postaciami, tymi które znamy z poprzedniej odsłony jak i nowymi, przeżywające przemiany, które śledzimy z napięciem. Powodem dla którego pamiętamy o ty filmie jest postać Jokera, który został uwielbiony przez krytyków i zdobył Oscara dla odtwórcy postaci Heatha Ledgera. „Heath Ledger jest wspaniały. Joker, przedstawiony przez aktora jako chłodny autorytet, jest jednym z najbardziej pokręconych i hipnotyzujących straszaków w historii kina” wspomina krytyk Richard Corliss w The Times, komentując jakie wrażenie na nim, oraz na milionach widzów, zrobiła postać szalonego nemezis komiksowego Batmana. Świat oszalał na punkcie Ledgera, określając jego wystąpienie siłą natury. Nazwisko aktora zapisało się złotymi literami w historii kina, do tego stopnia, że Todd Phillips razem z DC Comics podjęło decyzje stworzenie filmu wyłącznie o Jokerze. Jednak czy odnieśli sukces porównywalny do Mrocznego Rycerza?
Joker, którego jeszcze nie znamy
Scenarzyści nie chcieli kontynuować historii charyzmatycznego przestępcy, który robi wszystko w imię wyższej idei i otwierającego oczy mieszkańcom Gotham. Nie zdecydowali się też na opowieść o gangsterze z komiksów Alana Moorea, nie chcąc odtwarzać historii wiele razy nam opowiedzianej. Podjęli się jednak napisania czegoś nowego, bez Batmana i komisarza Gordona, tworząc postać oryginalną, ludzkiego Jokera. Tak narodził się Arthur Fleck, chory psychicznie nieudolny komik, żyjący w nieprzyjaznej dzielnicy Gotham City, próbujący dopasować się do mrocznego i brudnego świata w którym przyszło mu żyć. Reżyser chciał, używając ulubionej przez widzów postaci, stworzyć nowatorski obraz psychopaty, zdeprawowanego przez świat i nadać frazie „jeden zły dzień” nowe znaczenie. Innymi słowy, Todd Phillips stworzył Jokera na nowo, w sposób „doroślejszy” i „brudniejszy”. Ten film może być początkiem nowej serii filmów o Jokerze. Serii, której się obawiam.
Niczym kino Snydera
No właśnie, ale dlaczego obawiam się, że ktokolwiek będzie kontynuował historię Jokera? Należy przyznać, że ta postać ma w sobie duży potencjał, który nie warto zmarnować. Sam sądzę, że historia Arthura Flecka jest interesująca i przyjemna. Film też mi się podoba, pod kątem technicznym jak i tym artystycznym. Gra aktorska Joaquina Phoenixa, odtwórcy nowego Jokera, jest niczym innym niż fenomenalnym popisem możliwości tego aktora. Sceneria jest dobrze stonowana, cały czas kiedy maszerujemy wraz z Arthurem przez ulice Gotham, otacza nas uczucie brudu i nędzy. Przemoc jest satysfakcjonująca, muzyka doskonale uzupełnia wydarzenia na ekranie, a historia też jest niczego sobie. No i na co tu narzekać? Na Jokera.
(Nie)ludzki Joker
Na wiadomość, że Joker otrzyma swój własny film, w którym zobaczymy oryginalną biografię tej postaci, nieco się przeraziłem. Bardzo byłem ciekaw co Todd Phillips zrobi z moją ukochaną postacią. Wiedziałem, że kontynuacja historii Jokera z Mrocznego Rycerza byłaby niepotrzebna i nudna, ale zastanawiałem się nad ważniejszym pytaniem. Czy Jokerowi należy się biografia? Seans nowego Jokera wspominam bardzo dobrze, lepiej niż sobie wyobrażałem, ale nie z powodu tego jak dobry jest film, ale z tego, że przypomniał mi o tym dlaczego tak podobał mi się Joker Ledgera. Zaskoczyłem siebie faktem, że 10 lat temu pokochałem postać, o której pochodzeniu nie wiemy nic. Nie wiemy kim jest Joker Ledgera, jak ma na imię, skąd pochodzi, co mu się stało tak naprawdę, że skończył jako szaleniec Gotham. Wiemy tylko jaki prześwietla mu cel i do czego jest zdolny, żeby przekazać Gotham wiadomość. To, że tak mało wiadomo o postaci Jokera z filmów Nolana, działa na jego korzyść. Joker zaprojektowany przez Nolana nie jest człowiekiem.
Jeden zły dzień
Zwróćmy uwagę jaki wpływ na postacie z „Mrocznego Rycerza” ma Joker. Doprowadza do obłędu najbardziej stoicką figurę polityczną Gotham, Harveya Denta, pokazując, że nawet autorytet społeczny potrafi zmienić się w wroga publicznego przez „jeden zły dzień”, rozbudza bezprawie w mieście, udowadniając, że ludzka natura dąży do chaosu, potrzebuje tylko impulsu i co najważniejsze, demonizuje Batmana, pokazując ludziom, że bohater Gotham jest także człowiekiem. Jakikolwiek element osobowości Jokera odwracałby naszą uwagę od tego co sobą symbolizuje. Bo Joker jest uosobieniem szaleństwa.
Ludzki (nie)Joker
Arthur Fleck nie jest takim Jokerem. Arthur Fleck to szaleniec, który pokazuje jak świat może zmienić człowieka. Tylko, że widz nie dostrzeże w Arthurze siebie, widzi człowieka cierpiącego na emocjonalną labilność, który zostaje nieodwracalnie zmieniony przez nieprzyjazny mu świat w psychopatę. Nowy Joker jest najmniej przypominającym pierwowzór postacią kina i nie dlatego, że nie ma w filmie Batmana, Robina czy Kobiety Kot. Jego działania nie są zmotywowane misją udowodnienia obecności chaosu w każdym z nas, ale kierowane emocjami jakie przeżywa chora psychicznie osoba. Brakuje mu charyzmy, jest nieudacznikiem życiowym. Film równie dobrze mógł nazywać się „Ślusarz” i opowiadać o ślusarzu, którego marzeniem jest zostać hydraulikiem, lecz z powodu jego choroby psychicznej i zbiegu okoliczności związanych z narastającą przestępczością, zaczyna zabijać ludzi i wywołuje chaos w mieście, inspirując ludzi do wychodzenia na ulicę w stroju ślusarzy i zabijania bogatych.
„To miasto zasługuje na lepszej klasy kryminalistę”
Nie miałem zbyt wiele oczekiwań co do nowego Jokera, ani nie liczyłem na wielkie zaskoczenie. Wiedziałem, że czeka mnie film o genezie postaci błazna i nie wymagałem wiele więcej. Nie mam mu z tego powodu wiele do zarzucenia. Został on odebrany dosyć dobrze, czego się spodziewałem i myślę, że należy mu się nieco oklasków, zwłaszcza Joaquinowi Phoenixowi, który z każdym filmem udowadnia nam, że aktorstwo to też sztuka, w której nie ma górnej granicy perfekcji. Nie będę jednak wspominać tego filmu jako coś więcej niż ciekawy film o ukochanym szwarccharakterze. Dla mnie, historia Jokera już dawno się skończyła, a to co dzisiaj doświadczamy to tylko uhonorowanie legendy.