Po tragicznej kampanii promujące film „Proceder” (nie bez powodu „Żyć aż do bólu” zostało nominowane do nagrody dla najgorszego teledysku okołofilmowego) sądziłam, że będzie to raczej mierna produkcja. Chociaż życiorys Chady sam w sobie stanowi gotowy scenariusz, równocześnie praca nad nim niesie za sobą ryzyko stworzenia wulgarnego i komercyjnego obrazu niekoniecznie opowiadającego jakąś historię. Z drugiej strony pamiętałam przecież, że polskie kino udowodniło już, że umie robić filmy o raperach, na co dowodem jest „Jesteś bogiem” w reżyserii Leszka Dawida. Z właśnie takimi mieszanymi odczuciami podeszłam do „Procederu” i zostałam pozytywnie zaskoczona. Najpierw przez długość filmu – 137 minut – nietypową dla tego typu produkcji. Następnie, że ogląda się go przyjemnie, bez poczucia zażenowania czy dłużenia się. Historia opowiedziana jest prosto, linearnie, bez żadnych utrudnień czy ozdobników. Jest także dość przewidywalna – nie jest to jednak nic dziwnego biorąc pod uwagę, że Chada stanowił głos swojego pokolenia i grupy społecznej, a osób, które przeżyły to, co on są tysiące. Jest przedstawiony jako ofiara systemu; maltretowany przez policję, niemogący dostać normalnej pracy, nieszanowany przez rodziców swojej dziewczyny przez wygląd i język. I chociaż probował podjąć próby wyjścia ze swojej sytuacji, nie udawało mu się to.
„Proceder” nie jest ani filmem biograficznym – jest tu kilka istotnych przemilczeń i pominięć, które fani rapera zauważą, ani muzycznym – piosenek Chady lub nagrań z koncertów prawie tu nie usłyszymy, ani kinem zaangażowanym społecznie, ani także zwykłym filmem rozrywkowym obfitującym w wyraziste dialogi i szybką akcję. Michał Węgrzyn daje widzowi trochę wszystkiego, co nie stanowi wady, ale także trudno nazwać to zaletą. Filmowi trudno jest przypisać jakąkolwiek charakterystyczną cechę – niczym konkretnym się nie wyróżnia. Podobnie ma się to z postaciami. Nie są źle napisane czy zagrane. Po prostu są i nawet miło się je ogląda, ale bez żadnych wyjątkowych emocji. Jedynym pewnym plusem produkcji jest Piotr Witkowski w roli Tomasza Chady. Idealnie odnajduje się w roli zagubionego rapera z trudnym charakterem, umiejącego uwieść kobiety z każdej grupy społecznej, ale mimo wszystko też wrażliwego i mającego nadzieję na lepszą przyszłość.
„Proceder” nie jest idealny, ale myślę, że należy go uznać za dobry przykład polskiego kina akcji. Jest tu kilka lepszych, a także kilka całkowicie niepotrzebnych scen czy elementów, takich jak na przykład wyjątkowo głęboki dekolt jednej z pielęgniarek w szpitalu psychiatrycznym, o którego celu wiedzą chyba jedynie twórcy, ale ogólnie film wypada dobrze. Spokojnie można obejrzeć go do obiadu, wieczorem na kanapie czy w dzień na kwarantannie bez poczucia marnowania czasu.