…i niewiele dobrego z tego wynika. The Other Lamb lub Córka Boga to jej najnowsza produkcja, pierwsza nakręcona w języku angielskim. Czy otworzy jej drogę do większych projektów poza Polską? Być może paradoksalnie tak, bo wydaje się, że ten bezpieczny, a przez to nudny film, który podoba się krytykom za Oceanem, na pewno pokaże to z czego Szumowską znamy dobrze: ona jest niezwykle utalentowaną reżyserką, która ma problem z doborem historii.
Po fatalnej Twarzy Szumowska wygląda na spaloną w polskich realiach – nie ma już za bardzo tematyki, której nie przeorałaby w swoich filmach, z dobrym i złym skutkiem. Twarz pokazała, że Szumowska nie czuje już polskiej rzeczywistości i paradoksalnie dobrze wie jak ją katykaturyzować na potrzeby widza zagranicznego. Przy takim podejściu można nawet szanować Twarz, ale jak w sobie tyle otwartości nie mam. Tym większe miałem obawy związane z The Other Lamb, na szczęście nie sprawdziły się. Nie ma w tym filmie tej klasycznej dla Szumowskiej tabloidyzacji i dążenia do rozgłosu. Niestety zostało to zastąpione czymś, czego się w życiu po tej reżyserce nie spodziewałem: nudą i to tak dojmującą, że odbierającą chęć dokończenia Córki Boga. Wymęczyłem ten film na kilka razy (jest dostępny na Netflixie, więc miałem możliwość), wy naprawdę nie musicie.
Córka Boga to swego rodzaju list pochwalny dla Ariego Astera, a bardziej Szumowskiej mrugnięcia okiem w jego kierunku. Mrugnięcia, na które zupełnie nikt nie czeka. Tematy sekt, charyzmatycznych guru (choć w tym przypadku o charyzmie guru ciężko mówić) i uciemiężonych kobiet to historie przerobione w popkulturze ostatnich lat tak często, że aż dziw jak bardzo Szumowska wydaje się być tego nieświadoma. Trochę jakby mówiła, że ma nam do zaprezentowania coś nowego, świeżego, unikalnego, a potem nagle wyskakuje z Ojcem Chrzestnym – nie tędy droga. W tym sosie nudy i związanej z nią narastającej irytacji, pływają gdzieś hasła i twardo stawiane deklaracje feministyczne, które jednak są w stanie jedynie ledwo i bez przekonania, bo o wiarygodności to nie ma mowy, wypłynąć na powierzchnię.
Z jednej strony Córka Boga to bezpieczny krok, po którym być może Szumowska będzie mogła wkroczyć z pełnym impetem do świata Hollywood. Trzymam kciuki, choć jeśli nowym elementem jej szerokiego wachlarzu narracyjnych tricków ma być zanudzenie widza, to można mieć tylko obawy. Z drugiej strony odzew krytyków w USA pokazuje, że chyba tylko nas Polaków Szumowska nudzi.