Niczym Kanye West w swojej nowej płycie, mam potrzebę wyznania grzechów. Nigdy nie byłem wielkim fanem Kanyego Westa ani jego muzyki, chociaż potrafię docenić wiele z jego utworów. Według wielu zagorzałych fanów tego rapera moje muzyczne preferencje dyskredytują mnie od napisania recenzji. Z takim przeświadczeniem przyjmę tą krytykę i powiem na głos głośno: Jesus is King nie jest dobrym filmem.
Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię
Film Jesus is King jest krótkim, bo 40 minutowym, artystyczno-duchowym hommage Kanyego Westa do swojej wiary i do samego Boga. Składa się z chaotycznych, jak na kino eksperymentalne przystało, scen krajobrazów, natury, oraz sesji chóru Sunday Service Group. Występy Sunday Service, które są największym atutem filmu służą za nośnik treści. Pozostałe sceny, składające się na 15 minut filmu, pokazują nam piękno świata jaki stworzył Bóg. Awangarda obecna w Jesus is King, liczne cytaty biblijne i charakter pieśni w filmie każe nam traktować to dzieło jako ewangelię. Taka niekonwencjonalna forma budzi ciekawości, ale nie osiąga wiele więcej.
Bóg oczami Kanyego
Bowiem Jesus is King nie jest ciekawą, a co ważniejsze zachęcającą ewangelią. Spodziewałem się, że w 40 minutowy film będzie bardzo skondensowany i wypełniony treścią. Jednak Jesus is King jest sztucznie wypełniony ujęciami przyrody i krajobrazów. Cytaty biblijne które licznie pojawiają się w filmie, wydają się niepotrzebne. Mimo, iż jest on reklamowany jako dzieło Kanyego Westa, przez większość czasu nie zobaczymy rapera. Jednak największym problemem Jesus is King jest brak jakiegokolwiek kierunku. Film stara się nam pokazać jak wspaniały jest świat stworzony przez Boga, jednak obrazami jakimi nas raczy nie przekonuje. Nie posiada on głębi jaką cechują się inne filmy eksperymentalne. Brak jakiegokolwiek nakładu emocji obciąża widza, nie dając mu jednocześnie wyzwania, które w takim filmie jest niezbędne.
Ewangelia według Kanyego
Biorąc pod uwagę mankament o którym wspomniałem wcześniej, zacząłem się zastanowić, czy ten film nie jest po prostu dla mnie. Możliwe, że moja antypatia do głoszenia treści religijnych przez Kanyego i brak za afiszowania raperem wpływają na moje postrzeganie tego filmu. W tym celu zaciągnąłem się rady fana twórczości Kanyego Westa, aby zweryfikować moje obawy. Nie zostałem zaskoczony odpowiedzią, kiedy dowiedziałem się, że Jesus is King jest równie nieciekawy dla mnie jak i dla fana Kanyego Westa. „Film” był po prostu pusty, czego żałuję, bo Kanye West ma duży potencjał artystyczny, który z chęcią zobaczyłbym na dużym ekranie.