Występy w Teatrze Bolszoj to marzenie niejednej, młodej baletnicy. Aby pojawił się choć cień szansy trzeba mieć niebywałe szczęście, odpowiednie koligacje rodzinne lub… przysłużyć się narodowi rosyjskiemu. Nasza bohaterka, Dominika Egorova dostąpiła tego zaszczytu.
Francis Lawrence przenosi widza w czasy zimnej wojny. Pokazuje moskiewski przepych oraz życie zwyczajnych obywateli. Dzięki wysoko postawionemu stryjowi, Dominika (Jennifer Lawrence) znajduje się w obu światach. Zdarza się, że spędza wieczory z lwami salonowymi, ale pozostały czas głównie upływa jej w czterech ścianach opiekując się chorą matką. Dziewczyna, której zapowiadano kwitnącą karierę primabaleriny, nagle traci życiową szansę. Jej powrót na sceny teatru jest niemożliwy.
Od tego momentu historia staje się zawiła. Wuj Dominiki (Matthias Schoenaerts) jest ważną personą rosyjskiego wywiadu. Dobro narodu jest dla niego najważniejsze. Bez względu czy ma poświęcić agenta stanowiącego kolejny numer w jego notesie, czy członka rodziny. To on pomaga zrekrutować Dominikę do akademii tytułowych Czerwonych Jaskółek.
Pierwszy akt filmu skupiony jest na szkoleniu. Zdjęcia Jo Willemsa, szczególnie z tej części fabuły, przypominają nieco te z „Igrzysk Śmierci”. Wszyscy uczniowie dostają nowe nazwiska. Są szkoleni fizycznie, technicznie, a przede wszystkim psychicznie. Muszą wyzbyć się lęków i obrzydzenia. Mają traktować ludzkie ciało jak kawałek mięsa, umysł zaś jako obiekt do zmanipulowania.
Tempo i sposób prowadzenia narracji nie będą wymieniane jako atuty filmu. Twisty fabularne, którymi ten gatunek powinien stać, są ledwie godne wspomnienia. Widzowie będą spodziewali się scen akcji i pościgów, ale i te zliczymy na palcach jednej ręki. Można pomyśleć, że postawiono na jakość, a nie ilość. Scen z przemocą jest niewiele, lecz ich intensywność i brutalność jest wręcz niesmaczna i nieumotywowana przez filmową konwencję.
Zadaniem bohaterki wydaje się być uwodzenie, infiltracja, zdobywanie informacji. Z góry można założyć, że głównym celem jest jakiekolwiek wcielenie Ameryki. Egorova jest silną i inteligentną kobietą. Potrafi się poświęcić, ale też sama decydować. Wykonuje rozkazy, lecz nie jest ślepa. Uwikłana w pajęczynę kłamstw, zaczyna tkać własną nić.
Choć cały film poprowadzony jest w języku angielskim, to wszyscy bohaterowie zza „czerwonej” granicy narzucają wschodni akcent. Ciężko mi powiedzieć, aby ten zabieg wyszedł produkcji na plus. Nie chcę też dywagować, jak dzieło wyglądałoby bez niego. Niemniej 140 minut, bądź co bądź, zagmatwanej intrygi to sporo. Nie powiem, żebym się nudził. Nie powiem też, że krótsza wersja byłaby gorsza. Finalnie mogę polecić film fanom Jennifer Lawrence. Jest ona głównym silnikiem i osłodą szpiegowskiej układanki.
5.5/10
Film obejrzano dzięki uprzejmości: