„W ułamku sekundy” rozpoczyna się w zakładzie karnym. Nuri – skazaniec tureckiego pochodzenia – idzie pewnym krokiem wzdłuż korytarza, zbierając gratulacje od kolejnych współwięźniów. Jego spacer kończy się w pomieszczeniu, gdzie wraz z główną bohaterką – Katią – zawrze on związek małżeński.
W następnej scenie przeskakujemy już kilka lat do przodu. Po opuszczeniu więzienia i ostatecznym zerwaniu (?) z narkotykową przezłością Nuri i Katia tworzą szczęśliwe małżeństwo, wychowując wspólnie sześcioletniego syna. Podczas jednego ze zwyczajnych, aczkolwiek pięknych dni dojdzie jednak do tragedii – ojciec wraz z dzieckiem zginą w zamachu bombowym. Pozostawiona z wątpliwym wsparciem rodziny Katia będzie musiała zmierzyć się z traumą.
Pierwszy z trzech aktów, na które podzielony jest „W ułamku sekundy” opowiada właśnie o kilku kolejnych dniach, jakie nastąpiły po katastrofie. Obserwujemy więc nieudolne próby powrotu Katii do rzeczywistości i godziny żałoby po stracie najbliższych. Ta część filmu, choć niepozbawiona emocjonalnego balastu, budziła we mnie spore wątpliwości. Akin ubiera tu bowiem kameralną psychodramę, w dość barokową, nie do końca pasującą formę – stosuje nieco oczywistą muzykę i balansujące na granicy efekciarstwa zabiegi inscenizacyjne w momentach, w których spodziewałbym się raczej chłodu i minimalizmu. Moje zastrzeżenia zniknęły jednak, gdy wyszło na jaw, że za zamachem stała para neo – nazistów (nie, to nie spoiler) i rozpoczął się akt drugi – „Sprawiedliwość” – w całości obejmujący rozprawę sądową.
Akin nie sili się w prawdzie na szczególną subtelność – moralny kontrast jaki maluje pomiędzy jedną, a drugą stroną kofliktu jest tu tak ostry, że miejscami ociera się o przerysowanie. Nie trudno mu jednak wybaczyć te uproszczenia, kiedy to dzięki nim, tym bardziej trzymamy kciuki za Katię. Tempo w jakim podawane są nam kolejne informacje może przyprawić o zawrót głowy, a momenty, w których główna bohaterka zdaje się nie wytrzymywać emocjonalnego napięcia to prawdziwe aktorskie tour de force Diane Kruger.
Akt trzeci – „Morze” – działa niczym kubeł zimnej wody po wcześniejszych partiach filmu i stanowi przepiękne, a zarazem dość przerażające podsumowanie historii kobiety, która jeszcze tak nie dawno była szczęśliwą żoną i matką. Akin pokazuje jak bardzo absurdalne uprzedzenia zniekształcają nasz obraz rzeczywistości i każą nam przyjmować krzywdzące postawy, nieraz wobec zwyczajnych, bezbronnych ludzi. Często dotyczą one jednak nie tylko neo – nazistów, ale również, kompletnie tego nieświadomej, części społeczeństwa. W „W ułamku sekundy” świetnie widoczne jest to na przykładzie sędziów, podświadomie zniechęconych do Katii ze względu na pochodzenie i przeszłość jej męża. I choć rolę ofiar pełnią tu tureccy imigranci, nazwanie filmu multikulturową agitką byłoby krzywdzące. To poruszające i bardzo humanistyczne kino – przypominające, że za fasadą wzniosłych ideałów i górnolotnych haseł, zawsze stoi pojedynczy człowiek i jego nic nieznaczący mikrokosmos.
Ocena: 9/10