Dobiega końca kolejny rok, za którym już niedługo z hukiem zamkniemy drzwi. Nie da się ukryć, że dla naszego rynku fonograficznego był to okres stosunkowo umiarkowany; bez większych fajerwerków, jednak światło dzienne ujrzało kilka naprawdę dobrych krążków. Zacznijmy może w totalnym chaosie, bez chronologicznego porządku (po co w ogóle takowy?). Zespól o jakże krótkiej nazwie Kombajn Do Zbierania Kur Po Wioskach wydał nieprzeciętnie dobrą płytę pt. 'Lewa strona literki M’ . Jest to potwierdzenie niewątpliwego talentu i muzycznej smykałki muzyków grupy, którzy stworzyli naprawdę dobry i ciekawy album, którego w tego typu artykule pominąć nie można. Słowem, to po prostu trzeba przesłuchać. I wierzcie mi, wcale nie trzeba być fanem tego zespołu;) Kolejnym krążkiem ważnym w roku 2006 jest wydawnictwo Vadera pt. 'Impressions in blood’ . To kolejny dowód na to, że Peter i spółka nie schodzą nigdy poniżej pewnego poziomu. Trochę lepsze technicznie niż zwykle, może bardziej agresywne przy solówkach – tak można opisać granie zespołu na ‘Impressions in blood”. Może nic ponadprzeciętnego, ale przy milczeniu stałych i ‘etatowych gigantów’ naszego ciężkiego brzmienia jak weterani z TSA i Turbo, czy nawet Acid Drinkers (poza oczywiście innymi projektami, w których muzycy z Titusem na czele biorą udział) jest to twór godny odnotowania. Nie inaczej jest z ‘Piątkiem 13 – ego’ Fisza i Emade. Kolejna płyta formacji braci Waglewskich nie różni się wiele od swoich poprzedniczek, ale wciąż trzyma równy, znany już miłośnikom Fisza i Emade poziom. Smuci jednak monotonia twórczości zespołu, który jako pierwszy zaczął w naszym kraju tworzyć inteligentny hip hop (za te słowa autor może nie zostanie zlinczowany). Szczerze mówiąc ze zniecierpliwieniem czekam na nowy krążek, a nuż się doczekam czegoś naprawdę porywającego. O: czymś takim można mówić w przypadku opiewanego albumu Comy, czyli 'Zaprzepaszczonych sił wielkiej armii świętych znaków’ . Twór to zaiste ciekawy i wcześniej niespotykany na naszej scenie muzycznej; przypomina raczej teatralny spektakl w formie CD niż klasyczny krążek z muzyką. Innymi słowy pan Rogucki i spółka odwalili kawał dobrej roboty i dziś zasłużenie są w czołówce polskich zespołów rockowych. Do czołówki należą też Wilki, choć akurat Gawliński i spółka nie tworzą tak ;mocnego brzmienia’ jak Coma, Trzeba jednak przyznać, ze ich ‘Obrazki’ okazały się strzałem w dziesiątkę. No, przynajmniej dla przeciętnego komercyjnie słuchacza. Wszystkim się niby podoba, ale to nie dorasta do poziomu pierwszego albumu formacji, czy dokonań solowych frontmana Wilków, Roberta Gawlińskiego. Cóż, może w nadchodzącym roku doczekamy się czegoś naprawdę dobrego i niepowtarzalnego? Może nadzieja matka głupich, ale jak mawiają, matki się nie wybiera… Z kolei pozytywnym zaskoczeniem (i subiektywnym zdaniem autora najciekawszym i najlepszym) jest płyta Maleo Reggae Rockers – ‘ Reggaemova’. Twór ‘ojca chrzestnego’ polskiego reggae, czyli Darka Malejonka i towarzyszących mu muzyków to prawdziwa perła na naszej scenie. Maksymalnie pozytywna i łącząca reggae wraz z raga; po prostu kawał dobrej muzyki. Na koniec warto wspomnieć o płycie Renaty Przemyk ‘Unikat”, trochę spokojniejszej od wszystkich wcześniej wymienionych. Nastrojowa, chwilami melancholijna wręcz. Oczywiście, nie jest to płyta dla mas, raczej dla grona miłośników Renaty i bardziej lirycznych muzycznie klimatów. Mimo to można ja śmiało postawić w tegorocznym panteonie wydanych albumów. Jeśli ktoś nie wie dlaczego, wystarczy posłuchać. Oczywiście w minionych dwunastu miesiącach w naszym cudnym mlekiem i miodem płynącym kraju (kto nie wyczuwa ironii może przeczytać po raz kolejny) odbywały się przeróżne koncerty i festiwale – jak opisywane na łamach Kalejdoskopu Hunterfest czy Heineken Opener, gdzie mogliśmy oglądać wielu wykonawców, o których zapewne mowa będzie w kolejnych częściach podsumowania ro(c)ku 2006. Mojej skromnej osobie nie pozostaje zatem nic innego jak życzyć wszystkim jeszcze lepszego muzycznego roku, który przyniesie nam nowe, miejmy nadzieję jak najbardziej nowatorskie dźwięki, którymi będziemy się delektować długie lata. Słowem: najlepszego w 2007 roku!