Po śmierci Robina Williamsa podniesiona została debata na temat zdrowia psychicznego komików. Okazało się, żę pod płaszczem zawsze uśmiechniętych i dowcipnych standuperów skrywać się może zagubiona, pogrążona w depresji osoba. Inne spojrzenie na świat, podszyte wyjątkową wrażliwością oraz zdolnością do wnikliwych obserwacji jakie charakteryzuje dobrego komika niesie ze sobą pewne brzemię. Jak obrócić wchłoniętą rzeczywistość w dowcip? Jak zabawić często pijaną i słabą widownię? Jak powtarzać z tą samą pasją te same żarty co tydzień? Jedną z głównych technik standupowych jest przecież autoironia, żartowanie z osobistych wad, słabości i niepowodzeń. Dość posłuchać przemyśleń wypalonego Jima Carreya w ,,Jim & Andy: The Great Beyond”, by zdać sobie sprawę, jakim obciążeniem może być ten zawód. W ,,I tak Cię kocham” Michaela Showaltera te tematy poruszane są tylko w paru miejscach, ale wydaje mi się, to właśnie one czynią ten obraz czymś więcej, niż tylko komedią romantyczną.
Na największą uwagę zasługuje z pewnością scenariuszowa odwaga Kumaila Nanjianiego oraz Emily Gordon w odsłonięciu własnej, intymnej historii życiowej i przekucie jej w konwencję komedii romantycznej. Czyni to całą opowieść bardziej przystępną i wciągającą. ,,I tak Cię kocham” opowiada bowiem historię miłości ww. scenarzystów. Kumail to standuper, który poznaje Emily podczas jednego ze swych występów. Przelotny romans, wbrew oczekiwaniom obojga partnerów, stopniowo przeradza się w wielomiesięczny, poważny związek. Na ich drodze do szczęścia staje jednak pochodzenie protagonisty. Urodzony w Pakistanie Kumail jest cały czas pod wpływem rodziny, od której trochę nie chce, a trochę nie potrafi się odciąć.
,,I tak Cię kocham” opowiada więc o zderzeniu konserwatyzmu i tradycjonalizmu pakistańskiej rodziny z multikulturową i nowoczesną rzeczywistością Stanów Zjednoczonych. Kumail co tydzień przychodzi na rodzinny obiad, który tak naprawdę jest okazją do poznania go z miejscowymi pakistańskimi pannami. Wszak tradycja nakazuje mu wziąć ślub zaaranżowany przez rodzinę. Taka sytuacja wydaje się absurdalna, gdy spojrzymy na wiodącego w pełni nowoczesne i ateistyczne życie bohatera. W jednej ze scen idzie do piwnicy domu pomodlić się za rozkazem rodziny. Rozkłada tam dywan modlitewny, jednak zamiast kontaktu z bogiem wybiera on kontakt z internetem i ogląda śmieszne filmiki na Youtubie. Takich scen-metafor ukazujących kompletne rozdzielenie pomiędzy dwoma pokoleniami jest w filmie jeszcze więcej.
Pokolenie to z resztą słowo klucz w kontekście ,,I tak Cię kocham”. Bohaterowie filmu wiodą życie na jałowym biegu, wciąż będąc pod wpływem rodziców, niechętnie decydują się na krok naprzód w zupełną dorosłość. Kumail jest rozdarty pomiędzy dorywczymi fuchami, takimi jak jeżdżenie dla Ubera i wspomniane występy standupowe. Dopiero tytułowa choroba Emily (oryginalny tytuł filmu brzmi “The Big Sick”) sprawia, że ten przechodzi wewnętrzną przemianę i odnajduje swoją własną drogę. Brzmi jak prostacka klisza z komedii romantycznej? Trochę tak jest, ale Showalter i spółka nie decydują się na proste rozwiązanie, i Kumaila czeka jeszcze później sporo wybojów.
Sceny w szpitalu siłą rzeczy mogą kojarzyć się z zeszłorocznym ,,Opowieści o rodzinie Meyerowitz (utwory wybrane)” Baumbacha. W podobny sposób oba filmy ukazują napięcia, które tylko czekają na katalizator w postaci kryzysowej sytuacji by wykipieć. Największą robotę wykonuje tu duet aktorski Holly Hunter i Raya Romano (będącego niegdyś również komikiem standupowym) grających rodziców Emily. Połączenie wulkanu emocji jakim jest matka z nieporadnością ojca stanowi jeden z najzabawniejszych wątków filmu.
Choć cała historia jest trochę przeciągnięta i rozdzielona na zbyt fragmentaryczne gagi, przez które film traci na spójności i tempie, nadrabia ona naprawdę inteligentnym humorem. Żarty Kumaila figlarnie igrające z poprawnością polityczną oraz rasizmem stanowią ukoronowanie całego filmu. Marsz do kin, bo jest to naprawdę zabawna i inteligentna komedia romantyczna, która z czułością oraz celnością dotyka naprawdę wielu aktualnych społecznie tematów. No i pokazuje stand up z perspektywy, z którą zazwyczaj zbyt wiele kontaktu nie mamy.
Ocena: 8/10