Ryszard Kalisz – adwokat, przedstawiciel Prezydenta w Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego, Sekretarz Stanu kierujący Kancelarią Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej, Przewodniczący Komisji Ustawodawczej Sejmu RP i Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji. W chwili obecnej jeden z liderów SLD, poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej V Kadencji. Znalazł dla nas czas, zobaczcie co miał ciekawego do powiedzenia!
Mówi Pan o tym, że polityk zawsze powinien mówić prawdę. Tym czasem społeczeństwo jest już trochę zmęczone bo uważa, że to tylko puste deklaracje, a nie wiele ma to wspólnego z prawdą.
Wie Pan, cały problem polega na tym, że czasami w prawdę jest najtrudniej uwierzyć. Do dzisiaj mi zarzucają jakieś tam sytuacje kiedy ja miałem powiedzieć coś niezgodnie z rzeczywistością. Ja mówiłem prawdę. Słynna sytuacja z wyjazdem Pana Kwaśniewskiego na Ukrainę i Białoruś i te kwestie związane z jego stanem na cmentarzu. Ja wielokrotnie powtarzałem i powtórzę to jeszcze raz. Pamiętam to doskonale, umówiliśmy się o godzinie 19.30, ja z nim tam nie byłem, ja byłem w Warszawie. Kierowałem kancelarią. O 19.30 u niego w gabinecie. No więc, ja tam przyjechałem, przyjechał prosto z lotniska Aleksander Kwaśniewski i pracowaliśmy do 23, czy 24. I naprawdę normalnie pracowaliśmy, wcale nie był wtedy w jakiś sposób pod wpływem alkoholu i ja to wyraźnie mówiłem i do dzisiaj Panu powtarzam.
Nie mniej jednak nie dla wszystkich jest to takie oczywiste.
Ja Panu powiem. Ja mówiłem o tym co zostałem w Warszawie, natomiast prawda jest oczywiście dużo bardziej skomplikowana. On naprawdę miał wtedy chorą tę goleń. Wie Pan. Antybiotyki w połączeniu z nawet małą ilością alkoholu robią swoje. No i powiedzenie prawdy automatycznie spotyka się z blokadą. Pewne rzeczy też się utwierdzają w świadomości społecznej. Jak mit. Co tu dużo więcej mówić. Życie ma to do siebie, że ludzie nie wierzą, że coś mogło być naturalnie.
Okej, zostawmy politykę na chwilę. Wiem, że za czasów młodości był Pan związany ze sportem.
Grałem w piłkę nożną, siatkówkę, koszykówkę. Byłem w reprezentacji szkoły w tych dyscyplinach sportowych.
Komu Pan kibicuje?
Legii Warszawa oczywiście. Różnie bywało. Na początku kibicowałem AZSowi w Warszawie na Bielanach. Tam się wychowałem, lokalny patriotyzm. Chodziliśmy z chłopakami na mecze siatkówki, koszykówki. To były czasy podstawówki. Później trenowałem piłkę nożną w Polonii Warszawa to kibicowałem Polonii. Ale już od lat, od lat Legia Warszawa. Znam osobiście wielu ludzi, piłkarzy, trenerów, właścicieli tego klubu.
Wygraliśmy EURO. Pan Leo Beenhakker mówi, że może teraz się w końcu obudzimy. Jak Pan ocenia poziom Polskiej reprezentacji w chwili obecnej? Czy coś się zmieni?
Euro mamy, to wielki sukces choć daleki byłbym do przypisywania tego obecnej partii rządzącej. Wie Pan, ja wiem jak się robi takie rzeczy. Sam kiedyś walczyłem dla Polski o agencję graniczną unii europejskiej. To jest mnóstwo rozmów, często zakulisowych spotkań itd. A wiem, że partia rządząca tego nie potrafi. Bo oni są zbyt butni. Nie znoszą sprzeciwu, a takie rozmowy wymagają swoistego rodzaju delikatności, kompromisu. Polska drużyna narodowa ma szansę. Ma olbrzymie szansę.
5 lat na przygotowanie.
To po pierwsze. Po drugie, pamiętam jak Janusz Wójcik na olimpiadzie w Barcelonie zdobył srebrny medal. I z tych piłkarzy wtedy można było naprawdę zrobić doskonałą drużynę, oni gdzieś się porozchodzili. Tak samo teraz ważne jest aby ta drużyna, która już dzisiaj dobrze gra po pierwsze była zalążkiem, a po drugie, żebyśmy ściągali ludzi i nabrali takiego tempa wzrostu poziomu gry. To jest ważne i wtedy może odegramy jakąś rolę w mistrzostwach Europy. Daj Boże, bo piłka nożna jest jednak dla nas takim sportem bardzo ważnym, wciągającym.
Lata szkolne. Jak je Pan wspomina, mocne i słabe strony?
Chodziłem do Szkoły Podstawowej Nr 133 na Bielanach w Warszawie. Dobrze się uczyłem, nie miałem specjalnie problemów z jakimikolwiek przedmiotami, no może poza śpiewem. Ale wszyscy uznawali, że to jest naturalne, że ja nie potrafię śpiewać.
Jak rozumiem z przyczyn obiektywnych.
Tak właśnie. Później było XLV Liceum Ogólnokształcące w Warszawie, w klasie matematyczno-fizycznej o bardzo wysokim poziomie. Olimpiadę z matematyki wygrałem w 8 klasie podstawówki i to była swego rodzaju przepustka do tej klasy. Sporo się uczyłem, lecz po 2 klasie zainteresowały mnie szczególnie przedmioty humanistyczne: historia, polski, geografia. Potem były studia, prawo. Nie wyobrażałem sobie niczego innego. Dla mnie to był naturalny wybór kierunku. Ja w tamtym czasie jeszcze nie dopuszczałem do siebie myśli, żeby się nie udało. Jak zdawałem na aplikację adwokacką, było coś około 180 kandydatów, przyjęto 8. Bez żadnej protekcji. Musiałem dobrze zdać i to był 3 – stopniowy egzamin, bardzo dobrze zdałem każdy z tych etapów. Wiedziałem, że się dostanę. Tym samym namawiam wszystkich naszych czytelników, żeby mieli autentyczną świadomość samego siebie. To wtedy pomaga w tego rodzaju egzaminach.
Jak dużo wolnego czasu ma polityk, taki jak Pan, w ciągu roku. Jak spędza te chwile?
Wie Pan, ja mam mało dni wolnych. Po pierwsze w tygodniu normalnie pracuje. Mam mnóstwo zajęć, od poniedziałku do niedzieli. W sobotę jestem w radiu i w TV, są różne spotkania, meetingi, wyjazdy wyborcze. To samo w niedzielę, zawsze jestem w TV. Teraz kiedy zrobi się ciepło, bo na razie jest jeszcze zimno, to pojadę do swojego letniego domu nad Zalewem Zegrzyńskim, 40 km od Warszawy. Trzeba zobaczyć jak przetrwał zimę. Później w lecie lubię tam jeździć, opalać się. Wieczorami spotykam się ze znajomymi, rodziną, przyjaciółmi. Jeździmy na rowerze, pływamy na łódce. Często też wyjeżdżam na wypoczynek. Ostatnio do Łeby na Święta Wielkanocne. W ubiegłym roku pojechałem dwa razy do Chorwacji.
Ktoś mógłby powiedzieć, że jednak polityka to ciężki kawałek chleba.
To nie jest kategoria ciężkiego zawodu. To trzeba lubić.
Jak ocenia Pan obecny rząd. Co Pana najbardziej irytuje?
Obecny rząd jest bardzo zły, kiepski. Skupmy się może na trzech rzeczach. Po pierwsze sam Premier jest nieprofesjonalny. Z tym wiąże się brak profesjonalizmu całego rządu. Po drugie ten rząd nie rozumie, że Państwo powinno być autonomiczne wobec rządu. Rząd jest emanacją polityczną większości parlamentarnej i ma swoje kompetencje. Jest artykuł 7 Konstytucji, który stanowi, że organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa. Natomiast ten rząd tego nie rozumie. On chce zawłaszczyć wszystkie inne sfery życia publicznego, które do niego nie należą. Np. krytyka Trybunału Konstytucyjnego i to jeszcze przed wydaniem wyroku. Sugerowanie, że jak będzie inaczej niż sobie władze życzą to będzie źle. Zawłaszczenie KRRITV, no znamy to wszystko. Ten rząd nie rozumie w ogóle demokracji liberalnej. On chce demokrację taką autorytarną. Że kieruje wszystkim. No i trzecia sprawa. To jest rząd, który nie rozwiązuje autentycznych problemów, tylko zajmuję się PR głównie. Tutaj przykładem jest Minister Ziobro, który na konferencjach podskakuje i mówi jaki to on jest wielki i wspaniały, a konkretów nie ma.
Kiedy Pan spotyka Ministra Giertycha albo Leppera w sejmowych kuluarach to jak to wygląda. Jakie są stosunki?
Normalne. Wie Pan normalnie się spotykamy, rozmawiamy. Jeszcze chce Panu powiedzieć, co pewnie wyda się zaskakujące, że z jednym i drugim jestem na Ty. Bo przecież oni są posłami. Rozmawiamy. Czasami coś mówię, że zrobili źle, czasami oni do mnie coś mówią. Rozmawiamy tak jak ludzie, którzy wspólnie pracują.
Wie Pan. Często jednak jest tak, że kiedy Polak widzi co się dzieję w TV to różnie może sobie pomyśleć. Jeden polityk drugiemu skacze do gardła.
Są niektórzy politycy, którzy przenoszą różnice polityczne na życie osobiste. Już nie będę wymieniał ich nazwisk. Ale ja taki nie jestem. Uważam, że polityka to jedno, a normalne kontakty to drugie. Jeżeli ja mam z kimś inny pogląd to mam od razu z góry go nie szanować? Ja mogę z nim bardzo, ale to bardzo intensywnie polemizować, ale ja go szanuję. Po pierwsze taki jestem, po drugie bierze się to z mojego zawodu. Adwokaci, którzy często po przeciwnych stronach bardzo intensywnie walczą, w ramach oczywiście prawa, wychodzą i podają sobie rękę po wyjściu z sali.
Szkoda, że nie każdy jest w stanie to pojąć.
Ale dorastają. Ja patrzę na tych młodych niektórych polityków… Dorastają.
Co Pan czuł kiedy wybuchła afera z taśmami Renaty Beger?
Zażenowanie.
Całą sytuacją?
Tak. Że w takiej formie kupuję się głosy. Niestety wie Pan to było dla mnie bardzo przykre, że partia, która rządzi Polską tak kupuje głosy innych posłów. Żenujący sposób.
Biorąc pod uwagę huśtawki rządowe nie wiadomo jak to będzie z wyborami. Czy będą przyspieszone, czy nie. Jaka jest Pana prognoza?
Nie, nie. Rządzenie petryfikuje układ.
Na słowo układ przy obecnym rządzie należy uważać.
Ja dopowiem układ PiSowski. Po pierwsze widzę jak im się to wszystko spodobało. Nawet dzisiaj ku mojemu zdziwieniu wiceministrowie jeżdżą z ochroną BORu. Te kolumny, te „koguty”, to wszystko. Atrybuty władzy tak się spodobały, że ich tak szybko nie oddadzą. Po drugie, nie ma przesłanek konstytucyjnych. W przypadku budżetu to prezydent musiałby rozwiązać, a uzyskanie większości niezbędnej do samo rozwiązania parlamentu, czyli 307 głosów, jest niemożliwe. Szczególnie w partii rządzącej jest cały drugi szereg, mnóstwo posłów, którym bycie parlamentarzystą strasznie się podoba. A teraz ta partia dołuje to nie mieliby żadnej gwarancji, że wejdą, a wręcz pewność, że nie wejdą.
Sprawa dyskusyjna.
Dlatego oni nie zgodzą się na żadne wcześniejsze wybory.
W przypadku wyborów, w umówmy się normalnym czasie, najprawdopodobniej będzie rządzić PO z SLD. Taki przynajmniej klaruję się układ. Co wtedy?
Daleki od tego jestem. Po pierwsze najpierw trzeba wygrać wybory, a później zobaczymy jaki wynik będzie i czy będziemy rządzić, a jak będziemy rządzić to z kim.
Ale dopuszcza Pan taką możliwość.
Wie Pan wszystkie rozwiązania dopuszczam, poza oczywiście koalicją z obecnymi partiami koalicyjnymi. Po drugie za wcześnie o tym mówić. Ja wcale w tej chwili nie zakładam, że w przyszłości będę pełnił jeszcze jakąś funkcję publiczną. Tak może być, ale wcale tego nie zakładam. Mogę zawsze wrócić do adwokatury.
Na koniec. Apel do młodych ludzi?
Żeby po prostu pamiętali, że w życiu najważniejsza jest pozycja merytoryczna. To co się wie. System wartości intelektualnych, które każdy człowiek posiada. Pozycja formalna ona przychodzi sama jak ma się wiedzę merytoryczną. A pozycja formalna bez wiedzy merytorycznej to jest po prostu nieszczęście. I każdy człowiek źle się z tym czuję. Wtedy jest nerwowość. Lepiej inwestować w siebie niż w funkcje, które chce się osiągnąć.
Dziękuje za poświęcony czas.