Twórcy W objęciach węża powracają z projektem, który niejako stanowi kontynuację ich misji, a jednocześnie sprawia, że Cirro Guerra i spółka stawiają kroki na nowym dla nich terenie kina gatunkowego. Używają westernu i kina gangsterskiego, by opowiedzieć fragment historii Kolumbii z perspektywy z rzadka przyjmowanej przez kino.
W Snach wędrownych ptaków reżyserzy Cirro Guerra i Cristina Gallego rzucają rewizjonistyczne spojrzenie wstecz na przemyt narkotyków i ich wpływ na kulturę Kolumbii. Film został podzielony na pięć części, które osadzono w różnych czasach. W centrum całej historii znajduje się Rapayet (José Acosta). By zarobić na posag Zaidy (Natalia Reyes) staje się gangsterem. To wywołuje napięcia i przemoc pomiędzy konserwatywnymi plemionami. Robert Warshow pisał w swoim eseju Gangster jako Bohater Tragiczny, że „brutalność jest treścią sukcesu”, i Rapayet wydaje się zobrazowaniem tej idei.
Dzięki wielu skokom czasowym duet reżyserski podkreśla wizualnie, jak wartości pielęgnowane przez wieki powoli wyparowują, gdy do świata bohaterów zaczyna wlewać się gotówka. Plemiona zamieniają się w kartele, a w miejsce kóz walutą stają się karabiny.
Amerykanie, źródło pieniędzy i moralnej degrengolady, ledwie pojawiają się na ekranie. A wtedy, gdy ich widzimy, jest w nich coś niedorzecznego. Jeden z bohaterów przenikliwie zauważa: „Twierdzą, że walczą z komunizmem, ale tak naprawdę zależy im tylko na znalezieniu marihuany”.
W filmie są dwie sceny, które wydawały mi się ironicznymi ukłonami w stronę dwóch klasyków Herzoga: Aguirre, gniewu bożego oraz Fitzcarralda. Twórcy odtwarzają otwierającą sekwencję tego pierwszego obrazu. Jednak w ich dziele nie widzimy konkwistadorów dzielnie przedzierających się przez Andy, lecz karawanę osiołków szmuglujących zioło. W innej scenie widzimy mężczyzn zakopujących samoloty w piaskach pustyni. Widzę to jako odniesienie do Fitzcarralda, który wierzył w to, że można przeciągnąć ogromną łódź przez puszczę amazońską. Te wizualne żarty nawiązują do tego, jak Ameryka Południowa była przez lata przestrzenią dla europejskich i amerykańskich reżyserów. Tym razem Sny wędrownych ptaków dają głos tym, którzy wcześniej nie mogli się wypowiedzieć.
Sny wędrownych ptaków sprawnie operują na dwóch poziomach. Pierwszy z nich to brutalnie realistyczna opowieść o ludziach staczających się po wkroczeniu na gangsterską ścieżkę. Jednocześnie, Sny są bardzo kontemplacyjną, niepokojącą i oniryczną baśnią. Wracając do eseju Warshowa, warto przypomnieć sobie jego słwoa o tym, że “w typowym filmie gangsterskim film przedstawia stabilny progres, by w pewnym momencie skazać swoich bohaterów na nagły upadek.” Jednak w filmie Kolumbijczyków widz jest świadkiem upadku od otwierających minut. I jest to nie tyle upadek jednej postaci, co całej społeczności i wartości, którym ona hołdowała latami.
Obraz kreuje poczucie rozłączenia pomiędzy plemionami Kolumbijskimi i środowiskiem przez nich zamieszkanym. Jest to najdosłowniej przedstawione, gdy syn Zaidy i Rapayeta, Miguel, mówi: “Chcę się nauczyć jak latać samolotem, a nie jak jeździć konno”. Dodatkowo, twórcy podkreślają to zdjęciami. Statyczne, szerokokątne kadry okraszone naturalnym światłem mają podkreślać piękno i wrogość Kolumbijskiej przyrody. Koszmar, który później odgrywa się na ekranie dojmująco oddaje poczucie naturalnego piękna zdewastowanego przez człowieka.
Ocena: 9/10