Film Magazyn Recenzja 

Grand Budapest Hotel, czyli o ekranowej matrioszce, którą rozbieram

Zaprosił mnie do wnętrz nietypowych, pastelowych, domowo niedomowych. Zaprosił mnie i weszłam przez wielkie drzwi w kolorze bananowym. Niespodziewanie zostałam oblana małością wobec wielkich przestrzeni, migocących żyrandoli, wysokich sufitów i pozłacanych schodów. Każdy materiał spadł na moje barki niczym woda z potężnego wodospadu, zgniatając mnie jak puszkę w reklamach. Oddech zamilkł na chwilę. Nie wiem, ile trwał mój zachwyt, to dziwne uczucie przytłoczenia pięknem. Nie wiedziałam, czy znajduję się we właściwym miejscu. Zastanawiałam się nad tym co najmniej tak, jakbym miała spędzić tam całe życie. Nie rozumiałam siebie w tym momencie, mimo to postanowiłam zostać w Grand Budapeszcie.  Komedia, kryminał, komedia kryminalna, kino akcji splecione z wątkami satyry…

Read More