Chociaż „Żywiciel” w reżyserii Nory Twomey, wyprodukowany przez Angelinę Jolie i Tomma Moore’a, został nominowany do Oscara, w Polsce nie zyskał wielu odbiorców. Polska publika była wtedy zbyt przejęta licznymi sukcesami filmu „Twój Vincent”, więc nic dziwnego, że inne animacje nie zdobywały w tym czasie rozgłosu w kraju. Film nie był ani dystrybuowany, ani też sprzedawany na DVD czy portalach streamingowych. A szkoda, bo „Żywiciel” porusza problematykę rzadko pojawiającą w polskiej przestrzeni publicznej – wojnę w Afganistanie. Na szczęście, jak się często zdarza, z pomocą przyszedł już Netflix.
Opowiada historię nastoletniej Parvany mieszkającej w Afganistanie. Jej rodzice, jako ludzie wykształceni, są regularnie prześladowani przez talibów. Z powodu pozornie nieistotnej sprzeczki, ojciec dziewczynki zostaje aresztowany przez co Parvana, jej starsza siostra, matka i młodszy brat zostają pozbawieni jedynego żywiciela rodziny. Tamtejsze prawo zabrania kobietom wychodzenia z domu bez towarzystwa mężczyzny, więc główna bohaterka decyduje się przebrać się za chłopca, aby móc pracować i wyżywić rodzinę.
Słyszałam wiele głosów, jakoby „Żywiciel” przypominał Persepolis, jednak myślę, że jest to nietrafione porównanie. Oczywiście, oba te filmy traktują o losie kobiet w przemocowych , w tym przypadku islamskich, środowiskach. „Żywiciel” jest osadzony w brutalnej rzeczywistości, ale przedstawia dużo uniwersalniejszy problem; przetrwania relacji międzyludzkich w trudnych warunkach. Prawo szariatu stosowane w Afganistanie jest niezwykle brutalne i okrutne. Kobiety nie mogą kupić sobie nawet jedzenia bez obecności mężczyzny, mają zakaz edukacji, zakazane jest też publiczne pokazywanie zdjęć, a znaczna część społeczeństwa to analfabeci. Za złamanie któregoś z praw grozi w najlepszym przypadku pobicie. A jakby tego było mało, zbliża się wojna. Ubodzy, zwykli obywatele nienależący do władzy mogą znaleźć oparcie jedynie w sobie nawzajem, co jest wielokrotnie podkreślane w „Żywicielu” chociażby poprzez nagłe odnalezienie przez Parvanę przyjaciółki z dzieciństwa. Mocna kreska charakterystyczna dla filmów Tomma Moore’a sprawia, że podkreślona zostaje każda emocja postaci rysująca się na ich twarzach. Nie jest to skomplikowana, złożona animacja, ale dzięki swojej emocjonalności oczarowuje widza.
Co wieczór Parvana razem ze swoją rodziną stara się uciec od rzeczywistości za pomocą opowiadania bajki. Jej rozwój przebiega równoległe do właściwej akcji i stanowi dość oczywistą alegorię do życia głównej bohaterki. Dzięki niej widzowi zostaje przybliżona przeszłość Parvany oraz skala problemów, z którym się mierzy. Mnogość wtrąceń rozładowuje napięcie i bawi słuchaczy po ciężkim dniu tak jak i widzów po intensywnych scenach typowego dnia Parvany. Dodatkowo sceny dotyczące bajki są po prostu wizualnie przepiękne. Kontrastują z szaro-brązowymi scenami właściwej akcji. Z jednej strony uwydatniają młody wiek Parvany kontrastujący z ciążącymi na niej obowiązkami, a z drugiej korespondują z wyobrażeniem o estetyce wschodniej kultury z bogatą paletą barw i charakterystycznymi wzorami.
Reżyserka i scenarzyści dużą wagę przywiązali do kreacji postaci. Mają własne pragnienia, priorytety i potrzeby różniące się w zależności od wieku i przeszłości. Widz dużo czasu spędza oglądając wykonywanie przez postaci codziennych czynności takich jak wspólne jedzenie, sen czy kłótnie z niewiele znaczących powodów. Wszystko to, aby podkreślić kluczową rolę relacji międzyludzkich i bliskości drugiego człowieka nawet w tak trudnej rzeczywistości, jak na skraju wojny w Afganistanie.
„Żywiciela” można polecić każdemu niezależnie od wieku. W formie ślicznej, emocjonalnej animacji opowiada o problemach, które w niektórych częściach świata dotykają tysięcy ludzi. Bez żadnej pretensjonalności porusza temat wojny, dzięki czemu plasuje się między poważnym dramatem a bajką, którą można puścić bardzo młodej osobie. Skomplikowane problemy przybliża w dużo prostszej formie niż zazwyczaj się to robi i może przemówić do bardzo szerokiego grona odbiorców.