18 listopada zmarł Malcolm Young, jeden z założycieli AC/DC. Od 2014 nie występujący czynnie z zespołem, co spowodowane było udarem mózgu, a w jego wyniku demencją. Jednak jego odejście odbiło się szerokim echem w świecie muzycznym na całym globie. Co sprawiło, że ten gitarzysta rytmiczny obrósł taką legendą?
Malcolm Mitchell Young urodził się 6 stycznia 1953 roku w Glasgow. On i urodzony dwa lata później Angus byli siódmym i ósmym z kolei dzieckiem w rodzinie. W 1963 roku Youngowie zdecydowali się na emigrację do Australii. To na tym kontynencie bracia zaczęli rozwijać swoje muzyczne umiejętności, ćwicząc na gitarach. Duży wkład w ich rozwój należy przypisać starszemu bratu, Georgeowi, który osiągnął międzynarodowy sukces w zespole The Easybeats (znani m.in. z Friday on My Mind). To George wysyłał Malcolmowi i Angusowi płyty i magazyny muzyczne, uczył ich podstaw modulowania dźwięku za pomocą przystawek, korzystania z różnych rodzajów strun i wzmacniaczy. Harry Vanda (muzyk Easybeats) podarował Malcolmowi, wówczas piętnastoletniemu, gitarę elektryczną Gretsch. Naturalną konsekwencją rozwoju umiejętności Youngów było założenie zespołu. Granie coverów w starej harcówce nie było jednak spełnieniem ambicji Malcolma, który powoli zaczął snuć plany tworzenia własnych utworów, mających różnić się od wszystkiego, co w tym czasie powstawało.
W grudniu 1973 roku zespół braci zagrał swój pierwszy koncert. Wystąpili pod nazwą AC/DC, z której genezą problem mają sami artyści. Jedną z wersji jest wzięcie nazwy od metki na odkurzaczu, drugą tekst na maszynie do szycia. Po kilku występach ujawnił się geniusz Malcolma oraz jego decyzja, która miała może fundamentalny wpływ na historię zespołu. Podczas pierwszych koncertów bracia wymieniali się partiami gitarowymi. Raz Angus grał partie rytmiczne, a Malcolm solowe, innym razem było na odwrót. W pewnym momencie starszy z braci, który był w tamtym okresie uznawany za lepszego technicznie gitarzystę zdecydował, że on zostanie przy wybijaniu rytmu. Malcolm dostrzegł potencjał w niesamowicie żywym i ekspresyjnym Angusie i postanowił wypchnąć go na przód sceny, czyniąc maskotką zespołu. Dodatkowo niski wzrost (157 cm) wzbudzały wśród słuchaczy zainteresowanie.
W tym momencie można zostawić bardziej szczegółową historię AC/DC. Od 1973 roku zespół konsekwentnie wspinał się na szczyt, gdzie dotarł w 1979 roku po wydaniu płyty Highway to Hell oraz Back in Black wydanej rok później, już z innym wokalistą. Na miejsce tragicznie zmarłego Bona Scotta bracia Young wzięli Briana Johnsona, który idealnie wpisał się w ramy AC/DC. Do charakterystycznego stylu ekipy dowodzonej przez Angusa i Malcolma można zaliczyć mocny wysoki wokal, niesamowite solówki grane przez młodszego Younga ubranego w mundurek szkolny oraz riffy. Proste, oparte w większości na czterech akordach. Dwa z tych trzech składowych stylu opiera się na zamyśle Malcolma, który zawsze na koncertach stał w cieniu, przy perkusji, dając miejsce do szaleństw Angusowi i aktualnym wokalistom.
Mimo, że od trzech lat nie latał po świecie z Angusem i spółką, to fani o nim nie zapomnieli. Nie zapomnieli o jego wielkim wpływie na muzykę rockową. Stał się wzorem do naśladowania dla kolejnych pokoleń muzyków pokazując, że czasami warto poświęcić się i stanąć w cieniu, jeśli może to przynieść wielkie korzyści. Dla mnie zawsze pozostanie w sercu jako osoba, na której warto się wzorować w muzyce. Istny metronom. We salute you, Malcolm!