Fanny pochodząca z Francji i Lena pochodząca z Niemiec to dwie siedemnastoletnie przyjaciółki po piórze. Spotykają się w Lipsku w ramach wymiany językowej w szkołach. Lena jest mocno zaangażowana w polityczny aktywizm. To imponuje raczej nieśmiałej Fanny, która aby zaimponować koleżance, będzie próbowała wymyślić nową wersję siebie. Problem zacznie się, kiedy padnie ona ofiarą swojej własnej kreacji. Najnowsze dzieło reżyserki Claire Burger (Party Girl) to coś między nastoletnim romansem, historią o dojrzewaniu, a teenage dramą.
Relacja dziewczyn rozwija się stopniowo. Na początku wręcz Lena próbuje pozbyć się Fanny tłumacząc jej, że przyjechała w nieodpowiednim momencie. Jednak ta całe szczęście nie wyjeżdża, a między nimi powoli będzie kwitnąć wzajemna sympatia, która dość szybko zacznie przeradzać się niedopowiedziane miłosne zauroczenie. Wspólnie spędzony czas w szkole, na moczeniu sie w przydomowym jacuzzi i szalonych imprezach zbliży je do siebie o wiele bardziej, niż mogłyby one na początkowo przypuszczać.
Mocne zaangażowanie się Leny w tematy polityczne takiej jak: niemiecka polityka imigracyjna, francuskie ugrupowania antyfaszystowskie, czy nawet prawa polek do aborcji będzie pociągać młodą, wycofaną dotychczas Fanny. Szukając zrozumienia, bliskości i okazji do zbliżenia zacznie wymyślać i tworzyć na około siebie alternatywną wersję rzeczywistości i własnej historii. Mając nadzieję, że to przyciągnie uwagę Leny. Problem w tym, że Lena wcale nie potrzebuje tego, aby docenić swoją znajomą, więc kiedy dowie się ona, że była oszukiwana i okłamywana przez Fanny przeżyje bardzo mocne rozczarowanie, które zachwieje fundamentami ich relacji i całą znajomością.
Pod koniec roku szkolnego, gdy wymiana językowa dobiegać będzie końca, przyjaciółki siądą na rzeką, wymienią się głębokimi spojrzeniami, a z ust Fanny padną znamienne słowa, które wreszcie w pełni wyrażą ją emocje do Leny. Te słowa to oczywiście proste kocham cię. Ich pocałunek przypieczętuje tę delikatną znajomość, ale będzie również dla bohaterek czymś finalnym, granicą którą osiągną razem, ale która już na zawsze je rozdzieli. Wracając pociągiem do Niemiec Lena uroni łzę, będzie to jedna łza wyrażająca wszystko to, czego pragnęła, w co wierzyła, a gdzie została oszukana i wystawiona na próbę. W powietrzu będzie unosić się pytanie, czy słowa Fanny były prawdziwe, czy także należą do wymyślonego przez nią świata? Reżyserka nie daje nam tu jednej, złotej odpowiedzi. Pozostawia uwagę na dopowiedzenie samemu sobie i odczytanie przez siebie zakończenia filmu. Ja widzę w historii dziewczyn piękną prozę życia, które czasem chcielibyśmy ubarwić, by mogła ona wydać się nam jeszcze słodsza, bo nie dostrzegamy tego, co dzieje się tu i teraz i jak szczerym może być życie bez kłamstw.
Film Langue Étrangère nie jest doskonały, ale ma w sobie tę młodzieńczą witalność. Pourywane wątki przykrywa aktorska charyzma m.in. wybitnej, debiutującej Josefy Heinsius, która swoim talentem dosłownie olśniewa z ekranu. Reżyserka Claire Burger chciała pokazać nam filmie dwie mniej lub bardziej zagubione nastolatki, będące w ciągłym procesie poszukiwania swojej drogi, docierania i osiągania własnego głosu. Udało się jej to. Zniuansowana ekranowa opowieść może gdzieniegdzie zatracać się w detalach, ale jej całkowity obraz pozostawia w widzach żywe wspomnienia własnej przeszłości, własnych poszukiwań, kiedy jako licealiści nie wiedzieliśmy wciąż, dokąd będzie prowadzić nasza droga.
Podsumowując, będę miał do tego filmu sentyment, nie dlatego, że był on tak dobry i wstrząsnął moim głęboko ukrytym nastolatkiem, nie. To historia, czasem szarpana, rwana w pędzie, przeskakująca, meandrująca tak, jakim było moje życie w liceum. Pamiętam doskonalen, ile razy w ciągu roku szkolnego umiałem zmienić swoje zdanie i światopogląd, ile razy byłem na przemian bierny i aktywny politycznie, ile razy angażowałem się w spory nie prowadzące donikąd, ale angażowałem się w nie z realnym i autentycznym zapałem, który dziś po 10 latach od ukończenia ogólniaka już przygasł. W tym właśnie drzemie siła Langue Étrangère, to nie porządny scenariusz, ale to jego bliskość do życia stanowią o mocy filmu i jego autentyczności.