Można powiedzieć, że wiele zawdzięczamy finansowo Unii Europejskiej. Dopłaca do naszych dróg, do odnawiania zabytków i współfinansuje budowę obiektów naukowych.
Dopłaca nowym firmom i rolnikom. Studenci dostają stypendia w ramach programu Erasmus. Innymi słowy – świetnie. Dostajemy dużo, często większość pieniędzy na daną inwestycję, dzięki czemu polskie środki można przeznaczyć na coś innego.
Pojawia się tylko jedno pytanie – czy przy każdym najmniejszym współfinansowanym przez Unię kawałku chodnika musi stać, do cholery, tablica wielkości domku jednorodzinnego? Rozumiem, że dostajemy dużo pieniędzy, ale czy nie można byłoby zrobić jakiejś malutkiej informacji, najlepiej wtopionej w styl odnowionego budynku, jeśli np. jest to budynek zabytkowy?
Nie, po prostu nie – mówi Unia i stawia wielkie białe coś, co musi przypominać do końca świata biednym Polakom, że tak naprawdę prawie nie wyłożyli kasy na swój kraj. Już nie wspomnę o tym, że znacznie oszpeca nasze ulice.
Jestem za tym, żeby Unia chwaliła się swoimi dotacjami, ale niech tego nie robi, waląc mi młotkiem po twarzy.
Paweł Wojciechowski