Kto ma kręcić filmy w czasie kwarantanny i celowego dystansowania się od drugiego człowieka na niespotykaną skalę, jeśli nie Jean-Marie Straub? Duchowy spadkobierca Brechtowskich idei artystycznych, który notorycznie wykorzystywał verfremdungseffekt w swoich wspólnych dziełach ze zmarłą już Danièle Huillet.
Jednym z bardziej radykalnych tego przykładów i testem dla potencjalnego fana ich pracy mogą być Lekcje historii (Geschichtsunterricht). To odbywająca się w dzisiejszych czasach seria wywiadów na temat dojścia Cezara do władzy z ubranymi w antyczne szaty mieszkańcami starożytnego Rzymu. Wywiady są trzykrotnie przerywane przez 10-minutowe ujęcia jazdy samochodem po ulicach tegoż miasta, spędzone w totalnej ciszy z perspektywy tylnej kanapy. Brzmi intrygująco i tak w rzeczywistości jest. To tej oryginalnej konstrukcji, zestawiającej w nieprzypadkowej kolejności relacje słowne z zamierzchłych czasów z ruchem ulicznym nowoczesnej metropolii film zawdzięcza osiągany efekt – analityczne i kontemplatywne podejście widza do przekazywanych informacji.
W podobnej formule zrealizowana została jedna z lepszych biografii muzycznych w historii kina, czyli Kronika Anny Magdaleny Bach (Chronik der Anna Magdalena Bach), przeplatając pamiętnikowe notatki z długimi ujęciami koncertów i prób wielkiego kompozytora. Sam duet reżyserski często żartował, że robią filmy, na których ludzie będą wychodzić z kina. Kładąc duży nacisk na treść, finalnie tworzą obrazy przepełnione wypowiedzianym słowem, a zadaniem formy filmowej jest nadanie mu sensu. Dla widza są to zdecydowanie bardziej ćwiczenia z zakresu semiotyki, strukturalizmu i deszyfracji kodu języka filmowego niż surowa przyjemność z doświadczania atrakcyjnych dla oka kompozycji następujących po sobie. W przypadku Niepogodzonych (Nicht versöhnt oder Es hilft nur Gewalt wo Gewalt herrscht) będzie to pozornie chaotyczne skakanie w czasie, a w Panu młodym, aktorce i alfonsie (Der Bräutigam, die Komödiantin und der Zuhälter) zastosowanie różnych metod aktorstwa, rejestracji rzeczywistości i gatunków kina. Brak znajomości języka jest sporym problemem w płynnym odbiorze ich sztuki. Potrzeba zatrzymywania nagrania jest naturalna. Na szczęście w najnowszej krótkometrażowej produkcji słowa następują po sobie bardzo leniwie, a nawet zostają powtórzone dwukrotnie w całości.
La France contre les robots zawdzięcza swój tytuł książce Georgesa Bernanosa, w której krytykuje francuskie społeczeństwo przemysłowe. W wykorzystanym fragmencie zdecydowanie czuć wpływy zarówno frankfurckiej nowomedialnej teorii krytycznej, jak i pojmowania techniki w kategoriach opisywanych przez Heideggera, dających podstawy pod głęboką ekologię. Bernanos to pisarz znany kinofilom z innych ekranizacji jego dzieł. Za Pod słońcem szatana (Sous le soleil de Satan) Pialat zgarnął Palme d’Or w Cannes, a inny specjalista od efektu dystansacji, Robert Bresson na podstawie jego powieści nakręcił Dziennik wiejskiego proboszcza (Journal d’un curé de campagne) oraz Mouchette.
Krótkometrażowy film Strauba został zrealizowany w czasie panującej epidemii i obostrzeń w kontaktach społecznych. W tę atmosferę wpisuje się decyzja, by rejestrować monolog spacerującego nad brzegiem szwajcarskiego jeziora mężczyzny w dozwolonej aktualnie odległości od drugiego człowieka, którym naturalnie musiał być operator kamery. Taki samoświadomy zabieg wpisuje się w artystyczną politykę alienacji, o której wspomniałem wyżej. Zaskakująco, to współpracujący wcześniej z reżyserem w charakterze właśnie operatora Christophe Clavert wciela się w postać widoczną na ekranie. Widoczną, co warto zaznaczyć, jedynie z tyłu. Odebranie mu sporej części z możliwości aktorskich, a przede wszystkim interpretującego charakteru mimiki twarzy, pozwala podkreślić problematykę i myśl przewodnią obrazu.
Mimo że tekst dotyka zagadnień rewolucyjnych i dowodzi potrzebie radykalnych rozwiązań, kreuje obraz świata i szanse na podjęcie działań w sposób pesymistyczny. Znowu do akcji wchodzi forma filmowa. Nie tylko zwraca uwagę na trud w komunikacji i fizycznym kontakcie międzyludzkim, czego dowodzi poprzedni akapit, ale wyłania także na światło dzienne bezsilność oraz bezczynność Człowieka wobec zagrożeń kapitalistycznego porządku strzeżonego przez mocarstwa tylko pozornie przeciwne sobie ideologicznie. Powtórzenie tego samego monologu w aurze wieczoru i poranka musi być celowe, a interpretacja zależności czasowych (kolejność zdarzeń) dowolna, choć upieram się, by pozostać przy tej sugerowanej przez montaż. Potrzeba ponownej deklamacji dnia następnego jest klarownym znakiem, że w ciągu nocy nie wydarzyło się nic oraz wskazuje na cykliczność zjawiska opresji i buntu na kartach historii gatunku ludzkiego.
Zepsuta płyta Strauba, celnie krytykując status quo, jednocześnie obnaża słabość ruchu oporu i jego archaiczną, powtarzalną i ograniczoną przez udostępnione przez reżim narzędzia charakterystykę. Ostatnie słowa brzmiące: „Świat zdominowany przez Technologię to świat, w którym nie ma miejsca na Wolność” to potwierdzają i wzywają do porzucenia półśrodków, bowiem „nie ma czegoś takiego jak umiarkowana, powściągliwa Rewolucja”.
Film dostępny online na stronie bloga Kino Slang: https://kinoslang.blogspot.com/2020/04/la-france-contre-les-robots-france.html