Bollywood niemal każdemu kojarzy się estetyką nadmiaru; tańcem, śpiewem, intensywnymi kolorami i romantycznymi scenami w deszczu. „Czasem słońce, czasem deszcz” przeszło do historii jako reprezentatywny film bollywoodzki charakteryzujący indyjską kinematografię. Od niego w Polsce rozpoczął się trend i jakakolwiek popularność tego typu produkcji. Wpłynęło to na pierwsze doświadczenia kinowe młodych osób. Mając 7 lat słuchałam piosenek i oglądałam choreografie z kultowego dzieła Karana Johara nie rozumiejąc ani słowa, jednak doceniając intensywne kolory i wesołą muzykę. Kreacja młodego gniewnego mężczyzny – Amitabha Bachchana – odcisnęła się w mojej pamięci i pozostawiła długotrwałe wrażenie, że właśnie tak wygląda kino bollywoodzkie; wszyscy tańczą, śpiewają i z uśmiechem rozwiązują wszystkie problemy. Później to przekonanie utrwaliły liczne żarty i pobłażliwe podejście do kinematografii Indii. Oczywiście, znaczna część produkcji faktycznie korzysta z przesadnej, bardzo intensywnej estetyki. W mainstreamie zapomina się jednak, że indyjscy twórcy nie ograniczają się do jednego gatunku (a raczej jednej mieszanki trudnej do jednoznacznego zdefiniowania zgodnie z amerykańskim rozróżnieniem gatunkowym). Jest zróżnicowane wewnętrznie tak jak każde inne kino. Jednym z filmów odbiegających od typowej wizji Bollywood (o którym zdecydowanie za mało mówiło się w przestrzeni publicznej) jest „Pink” z 2016 w reżyserii Aniruddha Chowdhury – film podejmujący walkę z kulturą gwałtu i obnażający jej absurdy.
Opowiada o trzech kobietach, które doświadczyły przemocy seksualnej ze strony znajomych mężczyzn. W obronie własnej, jedna z nich uderzyła gwałciciela i z tego powodu została oskarżona o próbę morderstwa. W ich obronie staje emerytowany prawnik, w którego rolę wciela się już wcześniej wspomniany Amitabh Bachchan, i podejmuje próbę walki nie tylko z oskarżycielami, ale także z kulturą gwałtu.
Chociaż film jest przewidywalny i raczej nie zaskakuje widza, opowiedziana historia wzrusza. Główne bohaterki nie zawiniły niczym, zdecydowały się po prostu zaufać niedawno poznanym osobom. Kobiety są zagubione, dają ponieść się emocjom na sali sądowej. Aktorskie kreacje Taapsee Pannu i Kirti Kulhari bezbłędnie uwydatniają charakter postaci i beznadziejność sytuacji, w której się znalazły – całkowitego przeciwieństwa życia ich lepiej wyedukowanych, bogatych oprawców. Typowo dla filmów bollywoodzkich, muzyka stanowi ważny element budowania napięcia i podkreślania uniwersalnych mądrości. Początkowo ścieżka dźwiękowa może rozpraszać europejskiego widza. Należy jednak zwrócić uwagę na tekst piosenek, który nie jest bez znaczenia dla rozwoju fabuły i daje możliwość lepszego zrozumienia emocji i myśli postaci.
„Pink”, pomimo osadzenia w indyjskich realiach, porusza problem niedotyczący jedynie Indii, lecz ludzi na całym świecie. Szacuje się, że co czwarta kobieta w Polsce doświadczyła próby gwałtu. Trudno jest to jednak z całą pewnością określić biorąc pod uwagę, jak niewiele spraw jest zgłaszanych policji. Oprócz tego, większość statystyk dotyczących przemocy na tle seksualnym nie dotyczy mężczyzn. Nie wiadomo zatem, ile tak naprawdę jest ofiar. Z pewnością jest ich jednak zbyt wiele, aby pozostawać obojętnym wobec problemu przemocy seksualnej i kultury gwałtu wciąż obecnej we współczesnym świecie. Ludzi nie uczy się, jak uszanować czyjąś odmowę, a jak nie zostać zgwałconą.
Film skupia się na sprawie dotyczącej przemocy wobec kobiet, jednak nie można zapominać, że kultura gwałtu wpływa na każdą z płci. Niezależnie od tego, kim jest ofiara, wątpi się w prawdziwość jej zeznań. Przecież na pewno czymś prowokowała. Sama się prosiła. W stronę ofiar napaści padają pytania dotyczące ich innych relacji seksualnych, promili we krwi czy ubioru, jakby miało to jakiekolwiek znaczenie. Deepak Sehgal – filmowy obrońca kobiet – wprost formułuje zasady, których według wielu powinny przestrzegać kobiety w relacjach z mężczyznami. Nie uśmiechaj się rozmawiając, ponieważ może zostać to odebrane jako zachęta. Nie pij alkoholu, bo dajesz wtedy sygnał, że jesteś chętna i dostępna. Nie zakładaj sukienek, spódnic, krótkich spodni i nie miej odkrytych ramion, bo prowokujesz i prosisz się o dotyk. „Pink” pokazuje absurd powyższych twierdzeń i podkreśla, że nie, znaczy nie. Film w jasny sposób prezentuje niezwykle ważny problem i nie pozostawia miejsca na ewentualne domysły widza. Nic nie usprawiedliwia gwałtu.