27 stycznia 2019, Jolo, Filipiny. Zamach terrorystyczny w kościele rzymskokatolickim. W jego wnętrzu, podczas odprawiania mszy wybuchła bomba, a kolejny wybuch nastąpił na parkingu niedaleko. Do ataku przyznało się Państwo Islamskie. 102 osoby ranne, a 20 zabitych. 15 marca 2019, Christchurch, Nowa Zelandia. Zamachy odbyły się w trakcie dżummuahu (cotygodniowej muzułmańskiej modlitwy grupowej w meczecie). Masowe morderstwo motywowane było przekonaniem o białej supremacji. 49 wiernych rannych, 51 zabitych. 21 kwietnia 2019, Sri Lanka. Do eksplozji doszło w trzech kościołach i kilku hotelach w kilkunastu miastach Sri Lanki podczas mszy świętej w Niedzielę Wielkanocną. Sprawcy byli motywowani religijnie. 500 osób rannych, 258 zabitych. To jedynie niektóre z incydentów, którymi żyła opinia publiczna w tym roku. Liczba zamachów terrorystycznych stale rośnie, co sprawia, że temat ten jest wysoce medialny i upolityczniany. Nic dziwnego zatem, że został poruszony przez braci Dardenne, którzy po raz kolejny udowodnili swój talent w obserwacji zjawisk społecznych.
Młody Ahmed to kameralny dramat opowiadający historię 14-latka (Idir Ben Addi), który granie w gry komputerowe zamienił na czytanie Koranu. Bezkrytycznie przestrzega wszystkich nakazów lokalnego imama nakazującego, aby młodzież walczyła z niewiernymi w imię Allaha. Chłopiec przestaje podawać rękę kobietom na przywitanie, wyzywa matkę i siostrę, a także krytykuje nienoszenie przez nie hidżabu. Za namową imama zaczyna wyraźnie sprzeciwiać się nauczycielce arabskiego, która proponuje swoim uczniom naukę języka za pomocą nowoczesnych metod, a nie wyłącznie za pomocą Koranu. Przez Ahmeda (a właściwie jego imama) zostaje to odebrane jako przejaw niewierności. W ramach sprzeciwu wobec „herezji”, próbuje zasztyletować nauczycielkę, a skutkach trafia do ośrodka wychowawczego. Pod opieką psychologów i psychiatrów podjęta zostaje próba resocjalizacji Ahmeda i skłonienie go do refleksji na temat jego rosnącego fanatyzmu.
Pomimo wagi i kontrowersyjności tematu, film w zaskakująco delikatny i empatyczny sposób podejmuje niestereotypową próbę przedstawienia zgubnego wpływu fanatyzmu na młody, nieukształtowany jeszcze umysł. Dardenne nie starają się wyjaśnić zjawiska radykalizacji, a skupiają uwagę na psychologii dziecka. Ich sprawdzona metoda narracji nie ulega zmianie – film pozbawiony jest artystycznych ozdobników, formą przypomina reportaż. Pozbawiony jest muzyki, dominują długie ujęcie, a aktorzy to w dużej mierze debiutanci. Idir Ben Addi przez znaczną część obrazu dźwiga go na swoich barkach samodzielnie. Pomimo surowości produkcji, dzięki aktualności poruszanej problematyki widz bardzo szybko angażuje się w fabułę.
Kamera podąża krok w krok za Ahmedem, którego trudno jednoznacznie zdefiniować. Z jednej strony jest oprawcą, ekstremistą. Z drugiej natomiast ofiarą manipulacji i indoktrynacji. Nieprzypadkowy jest tu wybór miejsca akcji produkcji – Belgii. Państwo to jest niezwykle otwarte w przyjmowaniu imigrantów, przez co rozwinął się tam czarny rynek, handel bronią, i narkotykami. Belgia zawiodła w kwestii działań prewencyjnych i aktualnie jest jednym z krajów najbardziej narażonych na ataki terrorystyczne. Jedna z brukselskich dzielnic, Molenbeek, została okrzyknięta „wylęgarnią terrorystów” z powodu związku sprawców różnego rodzaju zamachów, między innymi serii ataków w Paryżu w 2015 roku, z tym rejonem. W ciągu ostatnich lat znacząco zwiększył się odsetek ludności muzułmańskiej mieszkającej tam, wzrósł stopień ubóstwa i bezrobocia. W symboliczny sposób wyboru miejsca akcji, Ahmed staje się również ofiarą sytuacji socjoekonomicznej. Problemem jest systemowe wykluczenie imigrantów. Główny bohater chce czuć się przynależny do grupy, dlatego tak ważna staje się dla niego akceptacja i pochwała od imama.
Twórcy wykorzystali interesujący motyw, rzadko poruszany w przestrzeni publicznej, będący jednym z czynników sprzyjających radykalizacji. Mam tu na myśli motyw kuzyna-męczennika, propagandę internetową, którą radykalne ugrupowania bardzo często się posługują. Idealizowanie i niemalże gloryfikacja osób, które zginęły podczas ataków terrorystycznych, których same były inicjatorami wpływają na emocjonalność przekazu, sprawiają, że morderstwo zaczyna mieć ludzką twarz – w tym przypadku członka rodziny. W pogoni za niedoścignionym ideałem jakim staje się kuzyn dla Ahmeda, na nic zdają się próby matki i nauczycielki przemówienia chłopcu do rozsądku. Seans upływa pod znakiem cichego pytania: jak wychowywać, aby nie stworzyć mordercy, skoro nawet liberalność najbliższej rodziny nie może tego zapewnić?
Bracia Dardenne nie bez przyczyny wyjechali z festiwalu w Cannes ze Złotą Palmą. Technicznie film nie ma sobie nic do zarzucenia. Brak muzyki i bliskie ujęcia stawiają odbiorcę w środku akcji, pozwalają mu współodczuwać z bohaterami zamiast ich osądzać. Jednak fabularnie Młody Ahmed nie jest idealny. Zakończenie filmu jest naiwne i sprawia, że z kina wychodzi się z mieszanymi odczuciami. Chciałoby się wierzyć, że jedno wydarzenie zmienia człowieka i pozwala mu dostrzec swoje błędy. Tak jednak nie jest, przez co produkcja traci na wiarygodności. W Europie od lat prowadzi się programy deradykalizacyjne, opierające się na wielogodzinnych spotkaniach z autorytetami religijnymi, nie jedynie psychologami tak jak w przypadku Ahmeda, podczas których tłumaczone i obalane są radykalne, wypaczone interpretacje świętych ksiąg. Deradykalizacja stanowi proces, nie pojedynczy moment w życiu.
Filmu nie można uznać za wybitny. Z pewnością jest jednak dobrym punktem wyjścia do dyskusji o fanatyzmie, sposobach przeciwdziałania mu. Braciom Dardenne można by zarzucić, że obrazują truizm; żadna skrajność nie jest dobra, jednak robią to w estetyczny sposób, rozprawiają o temacie wyjątkowo aktualnym i umiejętnie wywołują niemałe emocje w trakcie seansu.