Ten gość, ten Bear Grylls – tak mam wrażenie, że to pseudonim artystyczny – co to niby wykonuje najgorszą pracę na świecie, to się nic nie zna. Serio.
Facet babra się w błocie, lata po jaskiniach za nietoperzami, wyciaga zdechłe szczury z jakiegoś miasteczka, o którym zapomniał świat. A wystarczy przyjechać do Polski i objąć funkcję premiera rządu. Nie ma bardziej niebezpiecznego zawodu. Nie wierzycie? Naczelnik w więzieniu ma łatwiejszą pracę – jemu chce zrobić kuku kilkudziesięciu, może kilkuset gości. W Polsce, prawie 40 milionów obywatel, chętnie wykonałoby na nim pewnie kilka ruchów znanych z Mortal Kombat.
Nie mówcie, że nie mam racji… gość uciekł z kraju i pojechał za robotę za granicę.
Dlatego idziemy dalej i mimo tego, że Grylls mówi o najniebezpieczniejszych zawodach na świecie (jaki jest, już wiemy), ja idę w stronę najtrudniejszego. Discovery zainspirowało mnie do znalezienia czegoś w tej kategorii. I już przy pierwszym podejściu – we have a winner.
Nie ma gorszej roboty na świecie niż sprzątanie w Ikei. Tak wiem, pewnie 98% z Was w ogóle nie pomyślało nigd o tym, że w Ikei ktoś sprząta. No bo po co!?
Biedna kobieta lata po całym, wielkim sklepie i sprząta. I nie, nie wyciera podłogi, nie myje myjką elektroniczną szyb. Ktoś powie – to jest jak sprzątanie w hotelu. Nie, nie jest. W hotelu mamy generalnie takie same pokoje, gość przyjedzie i wyjedzie, masz do wyczyszczenia trzy rzeczy na krzyż, przebranie pościeli. A ta biedaczka sprząta jak w domu.
No bo wiecie jak wygląda Ikea. Co dwa metry nowy pokój, nowa kuchnia, inna łazienka i jest tego od ciula i ciut, ciut. Ona po prostu dzień w dzień sprząta setki mieszkań. Musi podnieść, wytrzeć, ustawić, przestawić. Ja od dwóch tygodni nie mam czasu posprzątać w domu, albo jak już mam czas, to nie chce mi się i myślę, że skoro syfu nie widzę, to go nie ma, a ona … dzień w dzień sprząta w kółko tę chatę i jeszcze nawet nie może usiąść i odpocząć w mieszkaniu, w którym lata ze ścierą. Najgorszy zawód świata.
Szczepan Radzki