Cenię sobie filmy, które podejmują tematykę końca świata. Nie chodzi mi jednak o apokalipsę, skutkującą szeregiem zniszczonych budynków, powodziami czy innymi katastrofami. Chodzi mi o indywidualne końce świata, małe dramaty, które rozgrywają się każdego dnia i umykają niezauważone. Taki dla mnie był właśnie „Another end” pokazywany w sekcji Konkurs Główny.
Poznajemy głównego bohatera w momencie, w którym pogrążony jest w rozpaczy. Informację dostajemy cząstkowo, powolnie układając obraz składający się na sensowną całość. Pewna firma pod chwytliwym hasłem „Another end” umożliwia ludziom „wskrzeszenie” swoich zmarłych bliskich, aby móc przeżyć z nimi takie pożegnanie, które sobie zaplanujemy. Czy to szansa dla Sal,aby poradzić sobie z rozpaczą?
Film Piero Messina był dla mnie bardzo nierówny. Świetne sekwencje przeplatały sceny, które niszczyły napięcie, albo nic nie wprowadzającą do świata przedstawionego, albo zawierając zbyt potężną dawkę emocji, która nie przystawała do wydźwięku kadrów. Mimo nawet niekoniecznie trafionego zakończenia, które sprowadza całość do taniego plot twista, „Another end” trafił w moje gusta.
Głównym atutem filmu Messina jest Gael García Bernal dźwigający na swoich barkach całą fabułę. I to jak! Nawet jeśli momentami produkcja nie wytrzymuje scenariuszowych rozwiązań, to gra aktorska Bernala pozwala utrzymać więź widza z ekranem. Aktor prezentuje nam nie tylko emocje, ale również umiejętnie buduje napięcie i poczucie zagrożenia wtedy, kiedy wymaga tego scena. Co więcej, „Another end” o wiele więcej ugrałby, gdyby poszedł w stronę mniej oczywistych rozwiązań i mocniej skupił się na psychice naszego bohatera.
Piero Messina zadbał o techniczną stronę produkcji – niezwykle buduje przestrzeń za pomocą kolorów, ustawień w kadrze czy grze światła. Ciekawie posłużono się muzyką w filmie, jako formą eskapizmu dla bohatera, jednocześnie skupiając naszą uwagę na drobnych elementach ważnych dla fabuły.
Jest wiele aspektów, głównie na poziomie scenariusza, które zgrzytają mi podczas „Another end”. Jednak w ostatecznym rozrachunku seans oceniam dość pozytywnie, głównie za sprawą intrygującej (z początku) fabuły i roli Bernala.