25.07, siódmy dzień festiwalu, bodaj najlepszy, a na pewno najrówniejszy – w sumie 4 co najmniej dobre filmy, a dwa naprawdę znakomite. Rozpocząłem od długo oczekiwanego przez wielu (z wyłączeniem piszącego, który wielkim fanem hip hopu nie jest) filmu „Jesteś Bogiem”, historii życia słynnego Magika, założyciela i lidera Kalibra 44, a później Paktofoniki, który w wieku 22 lat popełnił samobójstwo. Za opowieść zabrał się osławiony zeszłorocznym „Ki” Leszek Dawid i trzeba przyznać, że spisał się znakomicie. W filmie, opartym na wydanym wcześniej przewodniku Krytyki Politycznej spod pióra Macieja Pisuka (też autora scenariusza), widać właśnie idealnie piętno, jakie potrafi odcisnąć reżyser na swoim dziele. Leszek Dawid nie tylko dba o genialną w tym filmie, niezwykle świeżo wyglądającą, stronę wizualną. Widać jednak, że jest też nie od parady opowiadaczem historii. Dzięki jego podejściu film porusza, intryguje, przy czym jednak nie robi to w prosty, manipulatorski sposób. Dawid także znakomicie potrafi poprowadzić aktorów. Marcin Kowalczyk, Tomasz Schuchardt oraz Dawid Ogrodnik świetnie odtwarzają role znanych wszystkim bohaterów, a na drugim planie w sposób wręcz brawurowy wspomaga ich Arkadiusz Jakubik. Duża satysfakcja! Później przyszedł czas na drugą szansę dla Dusana Makaveyeva – w pełni wykorzystaną. „Czarnogóra czyli perły i wieprze” to kapitalna, zdecydowanie najlepsza komedia jaką zdarzyło mi się dotychczas na festiwalu obejrzeć. Film czerpie całymi garściami z humoru sytuacyjnego. Genialnie gra stereotypami dotyczącymi różnic kulturowych, motywów imigranckich. Podczas „Czarnogóry” nie ma bodaj jednej chwili, w które byś się nie śmiał, a film zamykają chyba jedne z najbardziej zaskakujących, rozbrajających napisów końcowych jakie miałem okazję widzieć. Chaos, ale rewelacyjny, brawurowo wyreżyserowany i zagrany, przezabawny! Trzeci film to powrót do sekcji „Gdynia we Wrocławiu” obrazem Tomasza Wasilewskiego „W sypialni”. Dziwna to, wydawać by się mogło niemożliwa historia miłosna Edyty (świetna Katarzyna Herman) i Patryka (dobrze dotrzymujący jej kroku Tomasz Tyndyk). Ona umawia się przez internet na spotkania z mężczyznami, których usypia i okrada, ona zaś jest jedną z jej ofiar. Jednak bohaterka nie potrafi zapomnieć o Patryku, powraca do niego i wydaje się, że zostanie na dłużej. Największą zaletą filmu Wasilewskiego, poza świetnym aktorstwem pary głównych wykonawców, jest ta swoista tajemnica. Dlaczego nasza bohaterka podejmuje w swoim życiu takie decyzje? Wasilewski opowiada historię w sposób niespieszny, ale intrygujący, absolutnie na narzucając ocen. Bardzo ciekawe kino, mające duży potencjał. Na koniec po raz pierwszy w ramach tegorocznego festiwalu odwiedziłem rynek, na którym odbyłem spotkanie z twórczością Roba Reinera, a konkretnie jego słynnym mockumentem „Oto Spinal Tap”. Film opowiada historię amerykańskiego tournée fikcyjnej grupy rockowej Spinal Tap. Co ciekawe po jego premierze w istocie taki zespół powstał i takową wycieczkę po Ameryce, ponoć całkiem udaną, odbył. Reiner wcielający się tutaj w postać reżysera towarzyszącego grupie serwuje nam film zaskakująco ciekawie skonstruowany, ze świetnym tempem. Największym jego atutem jest jednak chwilami absurdalny humor, który jest najbardziej znaczącym sygnałem, że mamy do czynienia ze zgrywą. Gdyby nie te momentami zatrważająco głupie, ale przezabawne żarty, film można byłoby uznać za perfekcyjny materiał z życia świetnego, choć nie do końca zgranego zespołu rockowego. „Jesteś Bogiem” – 9/10 „Czarnogóra czyli perły i wieprze” – 9.5/10 „W sypialni” – 8/10 Maciej Stasierski