W środę 25 kwietnia w Szeptach odbył się zapowiadany na naszych łamach koncert pod patronatem Kalejdoskopu. Wystąpiły zespoły 336 miejsc i Hotel Zacisze. Występ rozpoczęli goście z Opalenicy. Hotel Zacisze zadbał o odpowiedni wystrój sceny. Szkoda tylko, że zawieszone z tyłu choinkowe światełka nie było różnokolorowe i nie migały – taki rekwizyt dobrze oddawałby psychodelię muzyki zespołu. Utwory utrzymane były w mrocznym, gitarowym klimacie. Trzech instrumentalistów przysłaniały popisy ekspresyjnego wokalisty, który od czasu do czasu sięgał też po trąbkę. Jego występ miał w sobie trochę z kiczowatego monodramu. Bo, o ile dynamiczny śpiew, zahaczający chwilami o pattonowe rejony, stanowił ciekawe dopełnienie warstwy muzycznej, o tyle elementy gry aktorskiej mogły wydać się pretensjonalne. Dobrze za to wypadł kower szlagieru Depeche Mode – „Personal Jesus”. Wrocławskie 336 miejsc dostarczyło przede wszystkim wrażeń muzycznych. Dwie gitary, bas i perkusja stworzyły mocną ścianę dźwięku, z rzadka przebijaną przez wokal. W utworach zespołu mogliśmy usłyszeć wpływy zimnej fali i post rocka. Do końca wieczoru w Szeptach utrzymał się więc klimat ponury i cave’owaty. Nie pomogło nawet magiczne odliczanie w szkole tańca na piętrze: „Raz- dwa- trzy!”. Miczman