Taki sobie smutek.
Miłość, której nigdy nie było.
Gorące łzy spływające po policzkach.
Świat, który szybko o innych zapomina.
Zużyte chusteczki błąkające się po podłodze.
Los na nią niesprawiedliwie obrażony.
Lykke Li grająca w jej słuchawkach.
Miłość, której nigdy nie było.
Taka sobie rozpacz.
Siedziała w ciemnościach już trzecią godzinę. Kiedy chciała płakać, gasiła światło. Tak na wszelki wypadek. Bo gdyby Bóg istniał, to nie powinien widzieć jej w takim stanie. Nikt nie powinien – ona też nie. Dlatego gasiła światło. I zaczynała swoją procedurę cierpienia. Robiła to już nie raz. Zawsze tak samo – światło, Lykke Li i chusteczki, a później kładła się spać na kanapie, w ubraniu, bez umycia zębów. Rano było jej trochę lepiej, ale płacz miał skutki uboczne – ból głowy. A może to przez wino…
Odtwarzała w głowie historię swojej miłości. Od początku do końca, czyli do wczoraj. 64 dni. Piękne 64 dni. Krótko, ale miłość to przecież miłość. Dla niej nieważna była ilość dni i godzin spędzonych razem. Ona potrafiła pokochać kogoś po pięciu minutach rozmowy.
Jego pokochała od razu. Bo był wyjątkowy, magiczny. 64 dni temu, bo później trochę mniej, coraz mniej. A ona kochała go coraz mocniej. Niestety o tym wiedział.
Poznali się na dworcu. Wracała z Gdańska do Wrocławia. Zauważył ją gdy przeciskała się przez ciasny korytarz pociągu. Nie zważając na tłoczących się ludzi, dotarł do przedziału w którym siedziała i zajął miejsce obok niej. Zaczęli rozmawiać. Gdy wychodziła, poprosił ją o numer. Nie chciała dać, ale on nie chciał odpuścić. Uległa. Pierwszy, ale nie ostatni raz.
Przyjeżdżał regularnie z Poznania. Co 4 dni wsiadał w samochód, by ją zobaczyć. Niewinne spotkania wkrótce zamieniły się w randki pełne żaru i namiętności. Tłumaczyła mu, że boi się zaangażować, że chyba nie potrafi mu zaufać. Odpowiadał jej wtedy, że nie powinna się bać tak o swoje życie, bo przez to je traci, że musi korzystać z niego i oddać swoją przyszłość bezwolnie losowi. W końcu uległa najmocniej. Wtedy on stracił zapał. Bo już wszystko zdobył.
Wczoraj powiedział jej, że związek na odległość nie jest dla niego.
I teraz ona siedzi w ciemnościach i płacze.
Magda Witkiewicz