To stało się, gdy Ana jechała pociągiem. Miarowy rytm nadawał tempo jej myślom. Uwielbiała ten stan – wydawało jej się, że przedział jest zupełnie innym, odrębnym światem. Gdy tylko było miejsce, siadała przy oknie, by oglądać przez szybę przesuwającą się rzeczywistość. Podróż była dla niej odpoczynkiem od codzienności, cząstką czasu przeznaczoną na nicnierobienie. Myślała tylko. Czasem o rzeczach wielkich i ważnych, a czasem o tym, co zje na kolację.
I gdy tak pewnego dnia myślała siedząc w pociągu, wydarzyło się coś niesamowitego. Poczuła niespodziewaną chęć pisania. Do tej pory nigdy jej się to nie zdarzyło. Ale teraz to pragnienie było tak silne, że szybko sięgnęła po torebkę, by znaleźć jakiś skrawek papieru, żeby przelać swoje myśli. Znalazła paragon po kawie, pióro musiała zostawić w domu, więc zastąpiła je szminką.
Tak się zaczęła jej twórcza przygoda. Swoim piórem opowiadała przeróżne ludzkie historie.
Napisała o kobiecie, która wierzyła, że czerwona torebka przynosi jej szczęście. Dlatego nie ruszała się bez niej z domu. Od 20 lat zawsze z czerwoną torebką. Pewnego dnia kobieta została napadnięta, pobita, a jej torebka skradziona. Pomyślała wtedy, że już nic dobrego nie spotka ją w życiu i popełniła samobójstwo.
Ana opowiedziała też o mężczyźnie, który zakochał się w pewnej francuskiej aktorce. Postanowił za wszelką cenę ją zdobyć. Sprzedał firmę i wyjechał do Francji w poszukiwaniu swojej ukochanej. Wiedział tylko, że mieszka gdzieś w Paryżu. Wydrukował jej zdjęcie, stanął pod wieżą Eiffla i pytał przechodzących ludzi czy jej nie widzieli. Wszyscy spoglądali na niego jak na szaleńca, bo była to znana aktorka i każdy wiedział kim jest ta kobieta. Po miesiącu, mężczyzna nie miał już ani sił, ani pieniędzy, ani nadziei. Wrócił do Polski, ale od czasu do czasu można go było spotkać jak chodzi po krakowskim rynku z wielkim zdjęciem francuskiej aktorki.
Był także chłopak, który chorobliwie bał się nudy, dlatego zawsze nosił przy sobie przynajmniej dwie książki. Nawet w kościele, na randce czy na urodzinach babci. Nie zrobił wyjątku na egzaminach wstępnych na studia. Został oskarżony o ściąganie i wyrzucony z sali. Nigdzie się nie dostał i teraz siedzi w domu i czyta, chorobliwie bojąc się, że kiedyś przeczyta wszystkie książki i będzie skazany na nudę.
Ostatnio napisała o początkującej piosenkarce, która uwielbiała kapelusze. Została zauważona przez producenta muzycznego, gdy zarabiała śpiewając na ulicy. Jej płyta okazała się hitem. Wszystko układało się tak jak to sobie wymarzyła, dopóki jakiś głupi człowiek od PR-u nie powiedział, że musi zrezygnować z kapeluszy, bo to psuje jej image. Nie chciała się zmieniać, nawet dla sławy i bogactwa. Wiedziała, że zaczyna się od kapeluszy, a za chwilę będzie musiała powiększyć sobie biust i zmniejszyć uszy. Zrezygnowała z kariery, ale gdy wkłada kapelusz na głowę znów jest szczęśliwa, znów czuje się gwiazdą.
Opowiadania podobały się jej rodzicom i przyjaciołom. To zachęcało tylko Anę do dalszej twórczości. Pisała przy porannej kawie, na nudnym wykładzie, w bibliotece i tramwaju.
Po jakimś czasie zaczęły dziać się dziwne rzeczy – zaczęła spotykać bohaterów swoich historii.
W kawiarni spotkała chłopaka z wypchanymi kieszeniami pełnymi książek. Na ulicy zauważyła śpiewającą dziewczynę w pięknym kapeluszu, przyozdobionym kolorowymi kwiatami.
Na pewnej domówce spotkała Karolinę, która opowiedziała historię jej tragicznie zmarłej matki, która miała bzika na punkcie swojej czerwonej torebki.
Odwiedzając znajomych w Krakowie, zobaczyła mężczyznę ze zdjęciem francuskiej aktorki.
“Przecież to ja ich wymyśliłam. Jeśli oni zrodzili się z moich opowiadań, to może ja też zostałam stworzona przez jakiegoś twórczego autora…”
Od tego czasu zaczęły się jej poszukiwania. Czytała po kolei wszystkie opowiadania, jakie znalazła w bibliotekach i księgarniach w całym mieście. Szukała swojej historii. Chciała poznać swojego twórcę, ale też dowiedzieć się jakie będzie jej zakończenie.
Po dwunastu latach, natknęła się na zbiór opowiadań izraelskiego autora Etgara Kereta. Na jedenastej stronie przeczytała:
“Pewien człowiek siedzi sam w pokoju. Jest samotny. Jest pisarzem. Chce napisać opowiadanie. Dużo czasu upłynęło, odkąd napisał swoje ostatnie opowiadanie, i tęskni. Tęskni do takiego poczucia stwarzania czegoś z tego, co jest. Tak, czegoś z tego co jest. Bo coś z niczego, to jest wtedy, kiedy coś całkowicie wymyślimy. To niewiele warte i też nie taka znowu sztuka. “
I wtedy zrozumiała. To nie ona stworzyła kobietę z czerwoną torebką. To ta kobieta stworzyła swoją historię, a Ana ją tylko spisała. Jeśli więc istnieje gdzieś na świecie opowiadanie, w którym to Ana gra główną rolę, to tylko ona zdecyduje, jak ono się zakończy.
Magda Witkiewicz